Parafrazując Piotra Kraśko z wczorajszych Wiadomości na TVP 1 ..

dziś piszę dla Was ostatni raz …. (dramatyczna pauza, w telewizji to lepiej wychodzi) W TYM ROKU! 

ach te telewizyjne żarciki, nie śmieszą w żadnym innym miejscu, tylko w TV. Szczęśliwie, bloga nie dosięgnie raczej nowa ustawa medialna, więc w 2016 nie będę musiał tak jak pan Kraśko szukać nowej roboty. Uff, jak dobrze nie być znanym dziennikarzem !

Jednak fakt faktem, rok minął szybciej niż mrugnięcie okiem. Wprawdzie takim okiem na kacu, które opornie się otwiera, ale i tak czas miał lepszy niż kenijski biegacz na 5 kilometrów.

Ja też jestem tu dziś tylko na chwilę. Wpadłem w drodze na Sylwestra, aby napisać Wam… albo zaraz.

Sylwester to szczególnie niebezpieczny czas dla biegaczy i w ogóle wszystkich innych ludzi też. Łatwo wtedy o kontuzje, mikrourazy i inne rzeczy, których przez cały rok tak bardzo staramy się unikać. Co ciekawe, w ten konkretny dzień najbardziej narażani są ci najmocniej oddani zawodnicy, którzy dają z siebie wszystko, szczególnie przy spożywaniu płynów, które tego wieczora zastępują izotoniki.. No, chyba, że leją czystą, wówczas przydaje się głównie miękki kawałek podłogi aby ciało mogło się zregenerować po wysiłku.

Niektórych ten wieczór potrafi wykończyć nawet bardziej niż maraton – i jeden dzień oraz trochę makaronu nie wystarczy aby się z niego otrząsnąć.

Dlatego jestem dziś na blogu na chwilę, aby napisać Wam…

Szczęśliwego Nowego Roku!

Jeśli gdzieś się dziś bawicie, to niech będzie grubo, jeśli zostajecie w domu to pozdrówcie ode mnie Maryle Rodowicz i Krzysztofa Ibisza (pewnie oboje znowu odmłodnieli). No chyba, że tak jak jednemu z moich znajomych zepsuł wam się telewizor i komputer – wtedy zostaje już tylko usiąść i spędzić trochę czasu z rodziną (dramat normalnie!)

A teraz aby nie przedłużać – najlepsze, zawsze aktualne życzenia noworoczne.

Czego i Wam życzę !