Wczoraj pisałem, że chociaż czas do mojego największego biegowego wyzwania roku, czyli
Szczecińskiego Półmaratonu Gryfa 2013
zostało 20 dni, to ja jakoś zapomniałem o tym, że aby przebiec 21 km trzeba by się jakoś przygotować..
Tak więc, jako, że wieczorem jest za gorąco na bieganie, rzec można, że jest …
to postanowiłem spiąć się w sobie i wyruszyć na bieganie poranne – przed pracą, zaraz po przebudzeniu.
Jako człowiek praktyczny, poważnie się do tego przygotowałem.
Wieczorem na krześle położyłem w odpowiedniej kolejności bieliznę, spodenki, koszulkę do biegania, buty rozsznurowałem i ustawiłem a obok nich położyłem skarpetki. Jako, że zwykle wstaje o 6.10, żeby się ze wszystkim wyrobić budzik nastawiłem na 5.40, w końcu za pierwszym razem kwadrans dobrego biegu powinien wystarczyć.
I dzięki temu, teraz mogę opisać wam
5 powodów, dla których najprawdopodobniej NIGDY nie będę biegać rano:
– rano jest zdecydowanie zbyt rano;
– rano kwadrans trwa minutę a zawsze warto pospać jeszcze minutkę, nie?;
– przecież muszę pograć w gierkę na iPadzie! (Tiny Tower pożera mój czas)
– te newsy na gazecie/onecie/jestesmyfajni.pl/wszędzie są takie ciekawe;
– jestem po prostu ZAJEBIŚCIE leniwy:(
PS: Ale wieczorem się spiąłem i wybiegłem z domu – bilans : 65 minut, 2500 Nike Fuel Points, 11 km. Nie jest źle :)
Ja również wolę biegać wieczorem :)
Tak samo jak Ty biegasz rano tak samo ja codziennie probuje zaczac trening o 6.30 :) Plan zawsze jest dobry tylko realizacja jeszcze u mnie zawodzi!
walcz :) ja ostatnio nawet potrafię się zmobilizować, więc i Ty dasz radę :)