(ekhm, ekhm)
(teraz proszę wyobrazić sobie głęboki, dramatyczny głos Bogusława Wołoszańskiego albo … niech to będzie chociaż Robert Makłowicz)
Krew, pot, łzy ….. i banany.
Na asfaltowo – betonowej pustyni upał, żar leje się z nieba a przecież słońce nie jest nawet jeszcze w zenicie. Dookoła trochę gapiów i kierowcy pojazdów mechanicznych, którzy patrzą na naszych Bohaterów z wyraźną nienawiścią w oczach gdyż nieliczne, ale jednak obecne służby porządkowe nie pozwalają im przejechać na przestrzał przez masę przesuwających się nieszczęśników.
Setki osób, pędzonych przez nieznaną siłę w jednym kierunku. Na prawie wszystkich obliczach maluje się zmęczenie i rezygnacja, nieliczni, którzy starają się jeszcze zachować twarz także niedługo padną na mentalne kolana i stracą wszelką nadzieję.
Wszyscy nasi Bohaterowie wyraźnie odróżniają się od obserwatorów. Żylaste, muskularne sylwetki wskazują na regularny wysiłek, ubrania w niespotykanych na co dzień krzykliwych kolorach a na nogach dziwaczne obuwie, którego nie zobaczymy w biurach londyńskiego City czy na na nowojorskiej Wall Street. Niektórzy zapłacili za nie swoimi ostatnimi oszczędnościami handlarzom, którzy w zamian za wygórowaną cenę dali im obietnicę lepszego życia – niestety ta obietnica dla wielu ma się nigdy nie spełnić…
Pierwsze osoby padają wyczerpane na ziemię.
Nikt się nie zatrzymuje, każdy omiata tylko nieszczęśnika spojrzeniem i prze dalej, byle szybciej, byle wytrzymać. Jednak nie ! ktoś zatrzymuje się przy bezsilnym człowieku i podaje mu plastikowy kubeczek z ciepłą wodą, która wygląda jakby przed chwilą została zaczerpnięta z kałuży, ale jest zimna i smakuje tak pysznie. Niektórym z mijających tę scenę postaci przechodzi przez głowę myśl – a gdybym i ja się tak zatrzymał ? czy ta gonitwa ma w ogóle sens ?
Ale po chwili biegną dalej.
Czy dotrą do miejsca swojego przeznaczenia ? Czy na końcu czeka ich coś więcej niż nadwyrężone nogi, otarte sutki i pachwiny ? Tak na prawdę nie wiedzą.
(Bogusław Wołoszański mode off)
Czy był to fragment z pamiętników Marka Hłasko ? A może opis targu niewolników w dawnych czasach w jakimś egzotycznym kraju ?
Nie to tylko opis tego, co czeka na was w ramach imprezy pod nazwą …
34 Szczeciński Półmaraton Gryfa 2013.
jako, że do tego biegu pozostało już tylko dziesięć dni – warto by napisać o największej imprezie biegowej Szczecina.
Bieg odbędzie się 25 sierpnia 2013 (niedziela) a początek przewidziany jest na samo południe na stadionie przy Litewskiej.
Pierwszy Półmaraton Gryfa odbył się w roku 2000, dla niepoznaki już wtedy numerowany był jako 21 Półmaraton Gryfa (w końcu tylko leszcze zaczynają od zera;) – a tak na prawdę to był on po prostu kontynuacją tzw. Szczecińskiej Dwudziestki). Wtedy też, trasę wydłużono z 20 do 21,097 km czyli do pełnego półmaratonu.
Początkowo, w biegu brało udział około 200 osób – po 12 latach w 2012 ta liczba urosła do ponad 800 a w nadchodzącej edycji 2013 liczba ta ma przekroczyć podobno 1000 osób.
Trasa biegu, którą możecie obejrzeć TUTAJ biegnie ulicami Szczecina. W tym roku zostanie ona nieco zmieniona aby część biegu mogła prowadzić przez centrum miasta oraz aby kierowcy mogli się dodatkowo powkurzać na utrudnienia a ludzie na szczecińskim forum gazety pl popluć na brak organizacji i w ogóle na to, że niebiegającym mieszkańcom miasta ta impreza w ogóle nie jest potrzebna;)
Długość biegu to naturalnie 21,097 czyli dokładnie połówka maratonu – i żeby pokonać ten dystans tak jak w poprzednich edycjach trzeba będzie okrążyć trasę biegu dwa razy.
Dla tych, którym mapa stworzona przez organizatorów może się wydawać nieco mało dokładna (tak na marginesie ten ludzik na mapie przesuwa się szybciej, niż wy kiedykolwiek będziecie, ha-ha) – zrobiłem mapkę na podstawie google maps. Mapa nie jest do końca idealna, pokazuje trasę o około kilometr dłuższą niż trasa półmaratonu – ale dla mniej zorientowanych w topografii Szczecina powinna pomóc
Kliknijcie View Larger Map – będziecie mogli nawet przejść całą trasę z pomocą Google Street View (wystarczy upuścić tego żółtego ludka na trasę) – uwaga, ostrzegam ! przejście trasy po mapie na ekranie monitora jest prostsze niż jej przebiegnięcie w rzeczywistości !
Dla mnie będzie to drugi start w Półmaratonie Gryfa, rok temu pobiegłem po raz pierwszy, dobiegłem w okolicach 650 miejsca (czyli 2 godziny i 15 minut) na ponad 800 osób, i chociaż nie byłem pierwszy albo nawet w pierwszej połowie – dało mi to niesamowitego moralnego kopa motywującego – DAŁEM RADĘ, DOBIEGŁEM i co ciekawe – nie miałem żadnej kontuzji :)
W tym roku na wszystkich uczestników czeka imprezowa koszulka ( w tym roku nie wezmę przykrótkiej:)) a na mecie medal.
Na koniec zdradzę wam sekret: jeśli jeszcze nie zaczęliście trenować to na przygotowanie się do przebiegnięcia całej trasy jest już za późno.
Ci, którzy przygotowywali się już od dawna – kondycje mają już zrobioną.
Natomiast ci, którzy tak jak ja już od dawna mówili, że czas zacząć przygotowania – jak zwykle są w tzw. czarnej dupie ;)
tak więc
spotykamy się 25 sierpnia o 12:00 na Litewskiej!
a teraz pójdę poćwiczyć (może jeszcze dam radę się przygotować, hłe hłe hłe ;))
I jak udało Ci się ? :) U mnie czas 1:54:20, ale na 18 km myślałem że zejdę z trasy, nie wiem jakim cudem dotarłem do mety i się nie zatrzymałem po drodze. Pozdrawiam ;)
Hej :-) udało się dobiec na 2:17 :-) jeszcze przed startem miałem nadzieję na więcej, ale życie i przede wszystkim forma brutalnie zweryfikowały moje plany. Ale bieg ukończyłem :D
Gratuluję Ci czasu – zejść poniżej 2 godzin to moja niespełniona ambicja :-)
Lilalo – tak mnie zainteresowała ta książką, że aż ją zamówiłem w Empiku – ale niestety okazało się, że jest wydana tak dawno, że już jej nigdzie nie ma.
Bejot – ja naturalnie też zapisałem się już dawno temu, treningi zacząłem naturalnie niedawno (po co miałbym się solidnie przygotowywać:P) a teraz im bliżej do biegu to z dnia na dzień czuję się coraz gorzej i już wszystko mnie boli :P ale to tylko ta cholerna podświadomość :)
Bardzo przyjemny tekst ;)
Ja jako postanowienie noworoczne zapisałem się na półmaraton w Poznaniu, oczywiście postanowienie, jak to z reguły bywa nie obróciło się w czyny i się w ogóle nie przygotowywałem, no może poza nielicznymi sporadycznymi treningami. Wszystko natomiast miałem ogarnięte, tj. opłata startowa, nocleg itp. więc wystartowałem, i udało się, ukończyłem w czasie 2:13. Teraz trenowałem więcej, jednak ostatnie tygodnie to brak treningu, ze względu na pracę w różnych miejscach, i ogólne zamieszanie, tak, tak, szukam wymówki ;). Ale mimo wszystko postaram się pobiec poniżej dwóch godzin, jak będzie, zobaczymy ;) Powodzenia na trasie!.
Bede trzymac kciuki za Ciebie!!!!! I masz racje samo przebiegniecie sie liczy, w koncu ile osob tylko patrzy a ile tak naprawde staje na przeciw takiemu wyzwaniu! To jest wielkie i warte podziwu bez wzgledu na to czy jest sie pierwszym czy ostatnim. A co do tego tekstu Bogusława Wołoszańskiego, polecam ksiazke „Wielki Marsz” Stephen King, zawsze jak biegam to mysle o tej historii i to byc moze glupie ale wiem, ze nie moge sie zatrzymac :) Chocaz lepiej jak ja przeczytasz po Polmaratonie, bo straszne jest to co dzieje sie z zawodnikami, ktorzy odpadaja :) polecam i trzymam kciuki za bieg!!!