Pewnie to znacie; juz po pracy, siadacie spokojnie przed telewizorem / komputerem..
Ja też myślałem, że moje popołudnie upłynie właśnie tak.
Zasiadłem przed ekranem z planami nadgonienia zaległości w losach Dextera (thank you HBO GO). W dłoni spoczywał Burger King Whooper, oczekujący na pożarcie (wciąż pamiętam ten smak) a na deser zaplanowałem kanapkę Kuraka (też Burger King).
NAGLE
W głośnikach coś straszliwie zatrzeszczało.
Ekran przygasł.
I usłyszałem GŁOS. GŁOS MÓWIŁ.
JACEK, CZY WIESZ KTO MÓWI ?
Sąsiad z dołu ? – zapytałem. W kaloryferach już od wczoraj coś tak dziwnie bulgotało, więc chyba mogłem mieć podejrzenia, nie ?
NIE IDIOTO, TO JA, TWOJA AMBICJA. WEŹ SIĘ SKUP I MI WYTŁUMACZ, DLACZEGO, GDY NA TWOICH BARKACH SPOCZYWA MISJA WALKI NA FRONCIE BYCIA FAJNYM – TY SIEDZISZ PRZED KOMPUTEREM I WPIE*DALASZ WHOOPERA ?
Ja pierdziele – pomyślałem – kto to może mówić? czyżby ten tuńczyk z wczoraj na prawdę był nieświeży i zaczynały się halucynacje ?
WESTCHNIENIE. JAK MOŻNA BYĆ TAK GŁUPIM… ZAJRZYJ POD BIURKO !
Zaglądam. To Ty, torebko po chipsach ? Ty do mnie mówisz ?
NO JA PIERDZIELE. CO ZA DEBIL, ZAJRZYJ GŁĘBIEJ. WIDZISZ MNIE ? TAK TY TUMANIE, TO JA, TWOJA AMBICJA!! PAMIĘTASZ MNIE JESZCZE ?
Faktycznie ! ten mały stworek wciśnięty pomiędzy torebką po chipsach i opakowaniem od nieskutecznego spalacza tłuszczu to była moja tegoroczna ambicja.
Chociaż rok się jeszcze nie skończył, ona już wyglądała, jakby miała za sobą ciężkie 12 miesięcy pracy w fabrykach ubrań Reserved gdzieś w Bombaju. Jej przerośnięta głowa była spuchnięta od niezrealizowanych pomysłów, brzuch napęczniał od kilogramów, które miałem zrzucić w tym roku a nogi były poskręcane od tych kilometrów, które chciałem wybiegać.
NO NIE MOGĘ, W KOŃCU MNIE ZAUWAŻYŁEŚ. CZY NAPRAWDĘ TRZEBA KOPNĄĆ CIĘ W DUPĘ, ŻEBYŚ RUSZYŁ DO DZIAŁANIA ZAMIAST CIĄGLE GADAĆ I PLANOWAĆ ? TY IDIOTO TUMANIE, DEBILU, KRETYNIE (…)
No już już. Starczy tej nadmiernej ekscytacji. Wziąłem kreaturkę na ręce i delikatnie upchnąłem do szuflady. Znalazło się dla niej miejsce między rozmówkami polsko – niemieckimi dla średnio zaawansowanych a notesem, w którym zapisywałem swoje postępy w programie 100 pompek i 200 brzuszków (brulion 100 kartek, zapisane pierwsze dwie).
Ach, mogę wrócić do Dextera.
Nieeee, z szuflady szłyszę kaszel AMBICJI (tak ją sobie nazwałem). Chyba zakrztusiła się okruchami po cieście.
Nie mogę jej tego zrobić. Odsunąłem na bok rozmówki, wyciągnąłem notes. AMBICJE sadzam w doniczce, na oknie przy lampce.
Nie dość, że będzie miała dużo słońca to jeszcze siedzi w widocznym miejscu.
(może urośnie ..?)
No i strasznie mnie wkurwia.
Dziękuję! Na razie nic nie robię :D
Czasami mi się udaje, ale rzadko. :D Teraz np. w sprawie nauki planuję się przeprowadzić do babci – Ona nie ma komputera i z nudów będę musiała się tym zająć :)
no tak .. bez komputera człowiekowi pozostaje już tylko nauka (jak żyć?!?). powodzenia ;)
U mnie ambicja odzywa się i w sprawach diety, i szkoły – UCZ SIĘ, UCZ SIĘ, UCZ SIĘ… :)
Ale chociaż jej słuchasz :P? ja też słyszę te głosy, ale skutecznie się im opieram ;)
gdybym tylko potrafił wyłączyć te głosy w mojej głowie podczas zakupów … tak więc rozumiem Cię doskonale :)
:) ze mna tak rozmawiaja te najdrozsze torebki w sklepach :) ” kup mnie, nie zostawiaj mnie tu samej!!” :) chociaz teraz na te wieczory jesienno-zimowe moja ambicja mogla by tez zaalarmowac :)