Nie wiem czy wiecie, ale mamy dziś ostatni dzień marca. Być może nie wiedzieliście. Może właśnie ratuję Was od zostania wkręconym – pamiętajcie, że jutro Prima Aprilis! Ale nie o tym miałem, jest coś ważniejszego o czym chciałem napisać. Bo skoro kończy się marzec i 1/4 roku już za nami, oznacza to, że czas na…
Sześć Postanowień na 2014.
A więc po kolei. Pierwsze powinno iść chyba postanowienie wagowe, prawda ?
Ale chyba nie warto, abym oszukiwał i siebie i Was. Moje postanowienia umarły.
Nie ważę się już, nie sprawdzam ile mam w pasie (dobra, raz sprawdziłem i ubyło 2 centymetry). Staram się trochę bardziej kontrolować to co jem, ale średnio mi wychodzi. Przestało mi się nawet chcieć chodzić na siłownię.
Jedyne czego się trzymam to bieganie.
Tutaj idzie mi coraz lepiej. Na pewno nie przebiegnę w tym roku maratonu (fantazja, bo fantazja, bo fantazja jest od tego) ale w marcu udało mi się wybiegać 100 kilometrów i z każdym kilometrem mam ochotę na więcej (no dobra, może nie jeszcze więcej kilometrów pod rząd – ale ochota jest).
Już za tydzień czeka na mnie pierwszy w tym roku start w poznańskim półmaratonie (15 kilometrów mam już w tym roku za sobą) – i chyba będzie to mój pierwszy półmaraton, do którego czuję się jako-tako przygotowany.
Będzie dobrze! (mam nadzieję, że jeśli będę to sobie powtarzał kilka razy dziennie to sam w to uwierzę). I tak sobie myślę – skoro już tak się w to moje bieganie wciągnąłem, to chyba warto przy tym zostać, nie?
Dlatego, wszem i wobec ogłaszam!
Koniec z dotychczasowymi postanowieniami. Nie ma ich. Od dziś trzymam się tylko dwóch rzeczy.
1) Postanowiłem w końcu osiągnąć na Szczecińskim Półmaratonie Gryfa czas poniżej dwóch godzin (bo za tydzień w Poznaniu raczej na to nie liczę).
2) Zdecydowanie muszę przestać jeść jednego pączka dziennie. Niniejszym ogłaszam kwiecień miesiącem Jacka – Antypączka. Od dziś pączek to mój wróg.
A teraz czekam na kwiecień.
Co w końcu nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę przyniesie. Pozostaje mi wierzyć aby cały czas było tylko lepiej.
Musi być!
A Wy, zrobiliście jakaś korektę noworocznych postanowień? a może już o nich nie pamiętacie? Pochwalcie się!
A teraz ruszamy! KWIECIEŃ!
jak będziesz biegał 100 km miesięcznie to 2 godz. w Gryfie pobijesz na 100% :)
Myślisz ? bo biegam, owszem; ale jakoś o ile dłuższe dystanse nie są dla mnie straszne to nieco szybsze tempo niż 6:30 na km i wymiękam.
ooo w Poznaniu to pewnie moja kolezanka tez bedzie biegla :) trzymam kciuki w takim razie za was :) Moje noworoczne postanowienia nadal sa realizowane :) czyli wegan + tapout xt 2 :) a nawet doszlo :) dokupiona laweczka wiec extra abs sa cwiczone :)
Kciuki trzymaj, przyda się. a gdybym był treningach biegowych tak konsekwentny jak Ty swoich postanowieniach to pewnie w tym roku biegłbym maraton a nie połówkę. zazdroszczę Ci samozaparcia :)
powodzenia! :) ja nie miałam postanowień noworocznych ;)
A co będzie substytutem pączka w kwietniu, bo takie nagłe odstawienie może wyrządzić znaczne szkody w organizmie? :)
Łukasz, ja już cierpię na syndrom odstawienny :-) chwilowo jako substytut jem te ciastka belvita, ale staram się aby nie kupić ich codziennie.. A poza tym-straszna sprawa z tym śniadaniem. Jak nie biegalem to mogłem wytrzymać na jednej kawie do 12. A teraz to już o 8 mam w żołądku takie ssanie, że nie idzie wytrzymać :-)
Widzisz jednak ten pączek nie taki zły jak go malują :) Szczególnie po bieganiu. Ja nie mam oporów aby po bieganiu jeść bezkarnie Snickersy :P
pewnie masz racje – ale jeden paczek co rano to potem kilka kilo więcej.. na zawsze :) albo przynajmniej na długo. Więc już wolę zostawić paczka w spokoju.