Dziś będzie o bieganiu.
Lubię bieganie. I 260 osób poza mną chyba też.
Ale po kolei. aby opowiedzieć wam skąd wzięły się u mnie takie przemyślenia po wtorkowym Wieczornym Bieganiu w Szczecinie musicie najpierw kogoś poznać.
A więc słuchajcie, oto…
Konrad
Tak naprawdę to Konrad nie biega. No może czasami. Nie ma w domu osobnej półki, na której trzyma techniczne koszulki i termoaktywne majtki. Ale skoro już tyle mówi, że ruszy ze mną wieczorem na szczecińskie Jasne Błonia – słowo się rzekło, trzeba się przełamać.
W końcu kiedyś trzeba odzyskać utraconą formę – proza życia potrafi sprawić, że niegdyś wysportowany gość teraz zastanawia się, czy pokona dziś ze mną 9 kilometrów. Ale generalnie ma luz, w końcu to nie wyścigi. Pobiegniemy, pogadamy, odparujemy pot i emocje i wracamy do domu. Chillout.
Zupełnie nie to, co…
Stefan
Przyznam szczerze, Stefana znam słabo. Więc kiedy przeczytałem na facebooku, że „wraca do biegania” a potem dowiedziałem się, że spotkamy się we wtorek na Jasnych błoniach pomyślałem, że dobrze się składa i że poczekam na niego na mecie (wiem, jestem okropny), to pogadamy.
Teraz już znam prawdziwą twarz Stefana. To biegowa maszyna. Gdy pierwszy raz biegliśmy razem – uprzejmie wytrzymał ze mną około kilometra, po czym wydarł do przodu tak, że musiałem wydłubywać z nosa kamienie, które wyprysnęły mu spod butów.
Gdy biegliśmy wspólnie po raz drugi nie spowalniałem go – dzięki czemu w ostatni wtorek pokonał prawie 10 kilometrów osiągając Średnie tempo w okolicach 4:30 min. na kilometr. Czy to szybko? Uwaga: Aby mieć 4:30 na kilometr trzeba zapierdalać !
Ps: jeśli ktoś, kto „wraca do biegania” wpada na metę 10 kilometrowego biegu jako czwarty, to boję się pomyśleć, co osiągnie za 3 miesiące. Albo za rok.
A ten trzeci? Chwila.. Przecież to ja!
Jacek
Nie pobiegnę jak Stefan (nie, żebym nie chciał, po prostu nie dam rady) ale ilość wybieganych w tym roku kilometrów pozwala mi mieć nieco bardziej ambitne biegowe plany niż te, które ma Konrad. Mogę się spiąć i pobiec tempem 5:30, ale mniej niż 5 minut na kilometr to dla mnie na razie nieosiągalne marzenie. Ale lubię biegać i czuję się dobrze pokonując kolejne kilometry.
I chociaż nigdy jeszcze nie byłem pierwszy, ba, nawet czwarty czy dziesiąty to czuję, że forma rośnie a ja staję się coraz lepszy. I to też lubię.
Było nas trzech, w każdym inna krew
Dlaczego piszę o Stefanie, Konradzie i sobie? Bo chociaż jesteśmy zupełnie innymi osobami, znamy się lepiej lub gorzej, mamy zupełnie odmienne cele i ambicje, zarówno życiowe i sportowe to raz w tygodniu mamy okazję spotkać się razem, pobiec i nabić wspólnie te kilka kilometrów na Endomondo.
A razem z nami taką samą szansę miało ostatnio 258 osób, które pojawiło się na Wieczornym Bieganiu w Szczecinie.
Mężczyźni i kobiety, młodsi i ci nieco mniej młodsi, w dobrej i gorszej formie – wszyscy o 19:00 pojawiają się co wtorek koło Urzędu Miasta w Szczecinie, pogadają, zrobią wspólną rozgrzewkę i pobiegną. Jedni na czas dla jak najlepszego wyniku, drudzy na relaksie, dla czystej przyjemności. Niektórzy całą trasę zrobią na raz, inni kilka razy przystaną albo kawałek przespacerują. Ale wszyscy bez stresu, wzajemnego oceniania i na luzie.
Więc jeśli jeszcze zastanawiacie się, czy warto przyjść na cowtorkowe Wieczorne Bieganie w Szczecinie – to nie myślcie już więcej, tylko po prostu przyjdźcie. Może na samym początku nie będziecie nikogo znali. Ale na pewno nie będziecie na trasie sami. A potencjalnych nowych znajomych będziecie mieli na wyciągnięcie ręki. Acha – będą tak samo spoceni jak wy, więc nie ma strachu.
A jeśli już wcześniej biegliście – nie muszę was chyba zachęcać.
Następne już 27 maja. Jak zawsze o 19:00, jak zawsze przy fontannie koło Urzędu Miasta Szczecina, jak zawsze dystans około 9 kilometrów.
Widzimy się!
Ale to super napisałeś- ubawiłam się ! Tak zareklamowałeś że gdybym tylko była ze Szczecina na pewno bym przyszła na bieganie :) Jeszcze nie biegam, ale się zbieram i zbieram i zbieram…..:)
zbieraj się zbieraj, już niedługo planuję umieścić na blogu rady dla takich biegaczy – się-zbieraczy :)