Dzień dobry;
Dziś chciałbym coś wyznać.
mam na imię Jacek i jestem uzależniony od potężnego narkotyku.
Wiem, że to głupie i złe, ale nie mogę przestać. Tak bardzo chciałbym zerwać z tym okropnym nałogiem, ale jak to zrobić, skoro zewsząd otaczają mnie ludzie uzależnieni?
Budzę się rano i jeszcze wszystko jest OK. Czuję, że mam ochotę coś przysmażyć, ale nie mam skąd wziąć.
Tak jest zazwyczaj, takie poranki są szare i smutne.
Czasami jednak zdarzy się, że gdzieś przed telewizorem, albo w kuchni leży niewykończona poprzedniego dnia porcja. Ach! Szybki strzał.. i życie nabiera kolorów. Jednak takie sytuacje są rzadkością. Ja NIGDY nie zostawiam nic na później. Przynajmniej jeśli chodzi o ćpanie. Pokusa jest zbyt silna.
Tymczasem – jadę do pracy. Po drodze wpadam do sklepu kupić coś na śniadanie. Owoce jak zwykle nieświeże – jabłka pomarszczone, banany czernieją. Za to na półce obok mnóstwo świeżego towaru. Czego dusza zapragnie – do wciągania, palenia, iniekcji – każdy może dostać wszystko . Kupujesz działkę ? Weź dwie! W wielopaku wychodzi taniej! Jeden strzał w żyłę tylko 2,99 zł! NIE, nie nie – nie mogę. Wychodzę ze sklepu zwycięsko. W ręku ściskam banana, walić to, że jest prawie czarny – przynajmniej nie będę się pogrążał.
Dotarłem do pracy – ożeszku… kolega wystawił na biurku całe pudełko idealnie poporcjowanych działek.
Po całym dniu pracy jestem nabuzowany jak nigdy, w końcu przez 9 godzin paliliśmy, waliliśmy w żyłę i wąchaliśmy wszystko, co tylko wpadło nam w ręce. Nie tylko ja, wszyscy! Wystarczy wystawić narkotyk na widoku – i nikt się nie oprze.
Ale nic to, koniec pracy na dziś, jadę do domu. A dziś konkretnie do Mamy, na obiad.
Zaraz za drzwiami wejściowymi, w kuchni wita mnie dramatyczny widok.
Cała rodzina ostro grzeje. Nikt się nie oszczędza, nikt nie oszczędza stuffu. Nawet kot próbuje trochę białego proszku, który siostra podsuwa mu na palcu. No co jest, czy jestem skazany na porażkę? Najwyraźniej jestem, więc nawet nie opierając się zbytnio siadam do stołu razem z nimi. Lecimy!
Po całym dniu czuję do siebie obrzydzenie. Niby powinienem czuć się wykręcony i pełen energii po wciągnięciu, wypaleniu i wstrzyknięciu sobie całego tego gówna ale jest wręcz odwrotnie. Czuje się senny, jest mi źle, najchętniej położyłbym się spać. Albo zarzucił działkę.
Niestety jak na złość w domu nic nie ma. Ani w kuchni, ani w żadnym z sekretnych schowków. Posucha. Ale mam na to sposób – ruszam do osiedlowego sklepiku. Tam tak samo, jak w sklepie, który odwiedziłem rano – kilka smutnych marchewek, truskawki za 13,99 za 200 gram, mała lodówka z wędlinami … i regały wypełnione najznakomitszym towarem. Do wyboru, do koloru, do nosa, do żyły do płuc.
Jestem skazany na zagładę?
Nie sądzę. Nie musicie wysyłać mnie jeszcze do MONARu, nie ma potrzeby wzywać policji do osiedlowego sklepu. Naprawdę, nie trzeba, chociaż faktycznie jestem uzależniony od substancji, którą można dostać w czystej, niczym nie zanieczyszczonej formie na każdym kroku już za niecałe 3 złote za kilogram. Która jest składnikiem 60 – 80 % produktów, jakie można kupić w spożywczaku.
Tak, macie racje – chodzi mi o CUKIER.
Ostatnio, pisząc tekst o 20 powodach, dla których warto ograniczyć cukier postanowiłem zmniejszyć spożycie tego białego proszku. I chociaż kiedyś (to było dawno..) udało mi się z powodzeniem wdrożyć w swoim życiu zasady diety Atkinsa, to od kiedy wróciłem do węglowodanów – mój organizm uzależnił się na nowo od cukru. Planowałem Antypączka, planowałem ograniczyć słodycze – nic się nie udało.
Cukier to potężny narkotyk, który otacza nas z każdej strony!
Dlatego dziś idę o krok dalej – czas znowu wyeliminować na jakiś czas rafinowany cukier oraz większość węglowodanów z mojego życia. Nie od poniedziałku, nie od pierwszego czerwca – tylko teraz, od zaraz.
I każdy, kto to czyta jest dziś moim świadkiem.
A już niedługo na jestesmyfajni.pl więcej na temat tego słodkiego nałogu.
to znów ja, tym razem nie o sony, ani nie pod postem o atkinsie, choć on się przewinie… odkąd spróbowałam diety A nie używam cukru… był czas, że gdy goście wpadali do mnie na kawę to przywozili swój cukier wiedząc, że u mnie go nie ma… słodycze wybieram zdrowe ( staram się ), słodzone melasą , syropem ryżowym, stewią itp… (tak, tak są nieporównywalnie droższe od odpowiedników z białym cukrem w składzie, ale że jadam sporadycznie to sobie pozwalam :-P )
można teoretycznie żyć bez cukru, tzn łatwiej jest bez niego przeżyć niż się przed nim ustrzec… nie ma wędliny dostępnej w sklepach bez dodatku cukru!!! na kiego grzyba w szynce mi cukier? życzę powodzenia w szukaniu płatków śniadaniowych czy otrębów bez dodatku cukru… mądry podział na owoce suszone i owoce kandyzowane o kant dupy rozbić ! wszystkie są słodzone!!! jedyne szczęście w nieszczęściu jest dziś takie, że producent ma obowiązek przedstawić skład na opakowaniu – tyle naszego, że możemy kupić czekoladę której skład zaczyna się od miazgi a nie od cukru… wiadomo, że to czego w składzie najwięcej wymienione jest na 1 miejscu…
ech… fajnie, że piszesz o tym badziewiu… myślę, że warto przy okazji wspomnieć o innych „narkotykach” spożywczych… takich jak sól, syrop glukozowo-fruktozowy, olej palmowy, czy skrobia modyfikowana genetycznie… gdy czytam składy produktów dostępnych na sklepowych półkach odnoszę wrażenie, że powyższe to jakieś uniwersalne cuda… w połowie produktów są wszystkie z wyżej wymienionych, a kupić produkt bez dodatku żadnego z powyższych to jak wygrać 5 w lotto!
pozdrawiam
O syropie już kiedyś pisałem : https://www.jestesmyfajni.pl/2013/05/10/20-nie-samym-cukrem-czlowiek-cukrzy-syrop-glukozowo-fruktozowy/
i po tym tekście sam zacząłem spoglądać na opakowania produktów – byłem w szoku w ilu produktach można go znaleźć..
A co do cukru to masz totalną rację – ja np. codziennie rano robię zakupy w sklepie z serii Żabka/Małpka/Fresh – zresztą, na takim właśnie sklepie opierałem się w tym tekście. Kupienie tak czegoś, co nie ma cukru w składzie graniczy z cudem!
Nagle okazuje się, że z całkiem sporego sklepu można wyjść z pustymi rękoma albo z jakąś jedną smutną paczką wędliny…
Z jedną smutną paczka wędliny przy odrobinie szczęścia zapomniałeś dodać, bo wszakże wędlina bez glukozy występuje równie często jak jogurt owocowy z dodatkiem prawdziwych owoców… Ech na szczęście mamy nasze cudowne sony smart band i one motywują nas by spalać kcal zjedzone w postaci cukru czy też innych ;-) ja
Masz całkowitą rację. Dochodzę powoli do wniosku, że w sklepie typu Żabka poza surowym mięsem naprawdę nie da się kupić praktycznie NIC co nie zawiera w sobie białego cukru lub syropu glukozowo/fruktozowego. I jestem w ciężkim szoku szoku, zaczynając rozumieć sens istnienia sklepów z tzw „zdrową żywnością”.
Hehe, dobry wpis :) Cukier jest narkotykiem, dodaje energii i masz niezłego po nim kopa. Czasem mała ilość jest jednak wskazana, tak dla rozluźnienia :)
czasami mała ilość, tak dla rozluźnienia – nie wiem jak Tobie ale mi nadal kojarzy się to z ćpaniem :)