LATO JEST!
ludzie wylegli na plaże, do parków albo też (najczęściej) dalej siedzą przed komputerem odświeżając bezwiednie facebooka, z tą różnicą, że teraz bardziej się pocą (zawsze to jakaś namiastka ruchu, co nie?).
A jak lato to upał (no, może to nie jest akurat takie zrozumiałe, ale chwilowo jest ciepło) a jak upał – to lody!
Chociaż chwilowo staram się ich nie tykać (wiecie – zero cukru) to bardzo lubię lody i dlatego już jakiś czas temu postanowiłem odpowiedzieć sobie na pytanie, które filozofów nurtuje od czasu, kiedy człowiek stworzył pierwszego rożka śmietankowego:
Czy można jeść lody i jednocześnie chudnąć?
Zapewne wiele razy mieliście okazje słyszeć stwierdzenie, iż dzięki swojej niskiej temperaturze lody wymagają od nas tak dużej ilości energii aby organizm ogrzał je po zjedzeniu do właściwej temperatury, że jedząc je – chudniemy. Jest to teza równie piękna, jak nieprawdziwa. Niestety, aby „ogrzać” zjedzone właśnie lody potrzeba niewspółmiernie mniej kalorii niż te, które właśnie przyjęliśmy.
Czy w takim razie…
Lody tuczą?
Uwaga – prawie wszystko w nadmiarze tuczy (może woda jest wyjątkiem od tej reguły). Lody nie są tu żadnym wyjątkiem – jeśli zjemy ich więcej, niż wynosi nasze zapotrzebowanie kaloryczne jest bardziej niż pewne, że pozostaną z nami na dłużej – w postaci niezbyt smakowitego tłuszczyku.
Jednak wbrew pozorom, jeśli porównać lody z innymi deserami, okazuje się, że są one stosunkowo najmniej kaloryczne. Dowody?
100 gram lodów o smaku białej czekolady to 170 kalorii, lody waniliowe dostarczą nam już 10 kalorii mniej. Na ich tle zdecydowanie lepiej wypadają lody jogurtowe z truskawkami (około 120 kalorii) a wszystko bija na głowę sorbet cytrynowy – 98 kalorii (wartości wg. informacji z lodów Grycan).
Tymczasem, taka sama ilość białej czekolady dostarczy ponad 564 kalorii, podobną wartość reprezentuje baton Snickers. Nawet babka piaskowa, po którą sięga się zawsze w największej desperacji (w końcu smakuje jak słodki chleb, kto by to chciał jeść?!) ma około 450 kalorii.
Jak to możliwe, że skoro lody zawierają te wszystkie tuczące składniki to mają jednocześnie stosunkowo niewiele kalorii w dość dużej objętości? Otóż, głównym składnikiem lodów jest.. powietrze. Zostają one nim napompowane w procesie produkcji, dzięki czemu możemy cieszyć się ich puszystością i delikatną strukturą. Nie wierzycie? A próbowaliście kiedyś jeść lody, które lekko się rozmroziły w drodze do domu a potem zamarzły ponownie? Przypominało to nieco próby nałożenia sobie łyżeczką kawałka cegły? No właśnie..
Pomimo tych wszystkich pozytywnych informacji – lody to nadal głownie tłuszcz (śmietanka, olej, jaja), węglowodany (biały cukier, syrop glukozowo – fruktozowy lub syrop skrobiowy) i trochę białka. Jako, że lody słodzi się głównie cukrami prostymi powodują one szybki wzrost poziomu glukozy we krwi – następstwem czego jest szybki strzał insulinowy z trzustki – co w efekcie powoduje, że po krótkim czasie znowu czujemy się głodni.
Osoby próbujące zrzucić kilka kilo powinny więc raczej wykreślić sklepowe lody ze swojej diety (a przynajmniej ograniczyć ich ilość). Tym, którzy chcą powalczyć ze spożyciem cukru od razu mówię – zapomnijcie. Ale pozostali – NA ZDROWIE (acz z umiarem). Ważne – naturalnie mowa tu o samych lodach – bez posypek, polew i bitej śmietany!
Czy lody są zdrowe?
Można spotkać się z opinią, że lody zawierają dużą ilość wapnia, który sprzyja odchudzaniu. Jest to jednocześnie prawda i nieprawda. Faktycznie – składniki lodów (śmietanka, mleko) mogą być dostarczycielami tego pierwiastka. jednocześnie jednak cukier, którego również nie brakuje w tym przysmaku skutecznie zaburza jego wchłanianie. Dlatego też nie warto wierzyć w artykuły, które (szczególnie latem) próbują wmówić wam, że lody sprawią, że staniecie się szczupli, piękni (na to jest już dużo za późno, przynajmniej w moim przypadku) i mądrzy (patrz punkt „piękni”).
Lody lepsze, lody gorsze…
Ok,wiele już wiecie. Pozostaje jeszcze tylko jedno pytanie – czy jedne gatunki lodów są lepsze niż inne?
Oczywiście nie mam zamiarów segregować lodów na lepsze i gorsze. Jak dla mnie wszystkie smaki siedzą na pierwszym siedzeniu autobusu do mojego żołądka. Nie jestem w końcu lodowym rasistą, czekoladowe pochłonę równie chętnie jak wanilię a to wszystko mogę zagryźć owocowym sorbetem.
Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli zamierzacie pilnować kalorii, to największy ich zastrzyk (w 100 gramach) zjecie razem z lodami czekoladowymi (biała czekolada też się zalicza) – ponad 200 kalorii, około 12 g tłuszczu, i do 15 gram węglowodanów.
Nieco mniej utuczą was lody orzechowe, straciatella (zwana też popularnie sracziatellą – przynajmniej w moim osiedlowym sklepie) lub waniliowe – tutaj wartości wahają się w okolicach 150 kalorii, 15 gram węglowodanów i około 10 gramów tłuszczu.
Jeszcze lepiej sprawy mają się z jogurtowymi – około 120 kalorii, 7 gram tłuszczu i 13 gram węgli brzmi już lepiej, c’nie?
A na samym początku listy przebojów lądują sorbety, które w 100 gramach mają mniej niż 100 kalorii i zero gram tłuszczu. Takie lody mogły by być jeszcze mniej kaloryczne, gdyby nie fakt, iż aby mogły smakować masowemu odbiorcy są one dość mocno słodzone – zawierają nawet do 25 gram węglowodanów.
Ładna pogoda to czas na loda
(już od dawna wiem, że nie zostanę poetą, wybaczcie więc ten częstochowski rym)
Nie wierzę – tyle słów i nie ma nic o robieniu lodów? Poziom tego bloga opada;)
jest tylko jeden możliwy powód – starzeję się ;)