loader image

186. Idzie idzie jesień, gdzie tych biegaczy niesie? [City Trail bieg drugi – biegamy i jestesmyfajni]

city trial szczecin lokalni kenijczycy jestesmyfajni

Od kiedy przyszła jesień jestem taki jakiś leniwy.

Nie chce mi się wstawać rano z łózka, ale jakoś się zmuszam, bo trzeba.

W pracy męczę się straszliwie, ale robię swoje, bo trzeba.

Wieczorami też jakoś chęci mi odeszły, nie mam nawet siły pisać. Czuję się jak wyrzucony na brzeg płetwal błękitny, wielki i majestatyczny, ale poza oceanem całkowicie bezbronny. Więc leżę tak na brzegu (czytaj na kanapie) oddycham ciężko a koło mnie żaby, bociany i konie morskie. A ja nawet ich nie spytam, co one tu do kurwy nędzy robią – taki jestem bez sił.

A jeśli ten obraz nadal nie uświadomił Wam jak działa na mnie jesień, to już nic nie mam na swoje wytłumaczenie, po prostu nie chce mi się tłumaczyć.

A piszę o tym dlatego, abyście zdali sobie sprawę, jak bardzo nie chciało mi się wstać w ostatnią niedzielę z łózka, chociaż wiedziałem, że o 11 startuje…

2 bieg z cyklu City Trail Szczecin

Zawody City Trail chyba są kobietą. Dlaczego? Bo jak kobieta zmienną są –  jeszcze nie tak dawno ta impreza nazywała się „zBiegiem Natury” – dziś wszyscy mówią na nią City Trail i też jest dobrze. Jakby ich jednak nie nazywać, zawsze startują o 11:00 nad Jeziorem Szmaragdowym w Szczecinie. I następnym razem muszę to sobie wziąć nieco bardziej do serca, bo być może wtedy uda mi się przyjechać bez spóźnienia.

Na szczęście organizator, którym jak w poprzednim roku (i przy poprzedniej nazwie) jest klub biegowy Puszczyk Bukowy wykazał dużo wyrozumiałości dla takich jak ja spóźnialskich uczestników i numery startowe były wydawane tak długo, jak długa była kolejka chętnych. Tym razem było to 340 osób, co może nie jest ogólnym rekordem frekwencji na biegach City Trail, ale jak na bieg po lesie, 23 listopada to chyba całkiem niezły wynik, czyż nie? No i nikt się nie bił i nic nie zostało podpalone – co dobitnie udowadnia, że imprezy masowe w Szczecinie reprezentują dużo wyższy poziom niż w takiej dajmy na to Warszawie.

Ale wróćmy na Ziemię, a konkretnie do Puszczy Bukowej.

Pogoda (jak praktycznie zawsze gdy już zdecyduje się wziać udział w jakimś biegu – takie już mam szczęście) dopisała i była bardziej wiosenna niż listopadowa. I tak ma być! Dziś, gdy piszę ten tekst obserwuję padający za oknem deszcz i myślę, że gdyby tak lało wczoraj, to w życiu nie wybrał bym się na bieg.

Na miejscu wszystko zorganizowane było na najwyższym poziomie, gdy już skończono wydawać numery startowe chętni mogli wziąć udział w rozgrzewce (ja też się trochę rozgrzewałem, przyznaję – trasa, którą jakiś rok temu z trudem pokonałem nieco mnie przestraszyła) i około jedenastej wszyscy ustawili się na linii startu.

city trial listopad szczecin jestesmyfajni na linii startu

taki niepozorny, leśny bieg..

Bieg City Trail nie różnił się pod tym względem od innych – wszyscy pełni wiary w swoje siły starali się stanąć jak najbliżej linii startu, dzięki czemu z przodu panował na prawdę mocny ścisk na z tyłu hulał wiatr. Ja sam ustawiłem się w około połowie stawki a i tak udało mi się nawiązać kilka bliskich (niezamierzonych i niepożądanych) kontaktów z innymi mężczyznami odzianymi w błyszczące ciuchy. Dokładnie tak wyobrażam sobie Love Parade w Berlinie, tylko pogoda w Puszczy była gorsza i muzyka lepsza.

W końcu – start – ruszyliśmy!

Wszyscy wystrzelili jak separatysta w Donbasie i na najwyższych obrotach pokonali jakieś … 3 metry po czym musieli zawrócić. Coś nie wypaliło (pistolet startowy, ha ha….ha, słaby żart) i start trzeba było powtórzyć. Na szczęście nikogo to nie zraziło i całe zamieszanie skwitowano śmiechem.

Drugi start odbył się już bez przeszkód i można było wyruszyć na trasę. Przodem rzucili się lokalni Kenijczycy, tylko tacy jakoś mniej opaleni i z polskimi znajomymi twarzami – tylko nogi mieli jakieś Kenijskie, bo zasuwali tak, że nie szło im nawet zrobić wyraźnego zdjęcia. Wydaje mi się, że gdy ja mijałem linię startu oni byli już na czwartym kilometrze – mogę się mylić, ale przysiągłbym, że biegli tak szybko.

city trial szczecin lokalni kenijczycy jestesmyfajni

oko nie nadążało a co dopiero aparat – poooooszli

Pięciokilometrowa trasa była naprawdę ciężka – poza stromymi zbiegami i podbiegami uczestnikom przeszkadzały śliskie liście, błoto a kłody pod nogi rzucały także… kłody, które leżały pod nogami.

city trial szczecin listopad kolejka do podbiegów

za czym ta kolejka, przepraszam pana szanownego? Do podbiegu? a to ja dziękuję.

Gdy ukończył się początkowy etap spadków i wzniesień mogłem trochę odetchnąć – wreszcie trasa jaką lubię (czytaj: płaska)! Mknąłem jak rączy łoś, pokonując kolejne metry. Nie wiedziałem jednak, że w leśnych ostępach czai się na mnie podstępny drapieżnik, łowca czuwający na nieświadomych biegaczy, którzy wyruszyli na trasę po zbyt obfitym śniadaniu. I tak, zupełnie znienacka, dokładnie na 3 kilometrze dopadła mnie …

Kolka

Na tą okazje mały wierszyk

Kolko kolko, idźże precz

To, że przyszłaś – brzydka rzecz

Jacek biegać chce po trawie

Nie przeszkadzaj mu w zabawie!*

Nie, kolka zdecydowanie nie może mi przeszkodzić. Zrobiłem z nią więc to, co należy zrobić z każdym problemem – zabiegałem na śmierć. Po pewnym czasie sama przeszła i nie udało jej się zmusić mnie do przestoju. Tymczasem, trasa była już za półmetkiem i powoli wychodziła z najgęstszego lasu. I mówię Wam, widoki były super. Tym razem, gdy nie musiałem walczyć ze śmiercią (poprzednio gdy biegłem tą trasą cały czas deptała mi po piętach) mogłem podziwiać otaczające mnie okoliczności przyrody. Dlatego też polecam tą trasę wszystkim, którzy chcieli by się wybrać na trening siły biegowej, wybieganie czy po prostu zwykły spacer. Nie pożałujecie.

takie tam leśne ostępy city trial szczecin

takie tam #LEŚNE #OSTĘPY

Ale ale, my tu gadu gadu a ja już zbliżam się do mety. I oto jest, ostatni mały podbieg, przed którym wolontariusz dopinguje, obiecując, że to już ostatnia górka, że zaraz meta.. Faktycznie – nie kłamał, a ja tak mu nie wierzyłem.. Wybiegamy z lasu na polanę, na której już czekają kibice i ci, którzy już ukończyli bieg. Ostatnia prosta i jest!

Meta! teraz tylko oddać chipa, numer startowy (tak, organizatorzy zabierają numery po biegu, ale spokojnie, obiecali oddać na kolejnym) i już można ustawić się w kolejce po herbatę i rogala. Herbata była gorzka, ale rogale słodkie – wszystko elegancko się zrównoważyło. Potem jeszcze chwila rozmowy ze znajomymi, kilka zdjęć i ruszamy do domu.

kolejka do rogali city trial

znowu kolejka, ale dają rogale i herbę!

Podobno po biegu było jeszcze ognisko i kiełbaski ale ja jakoś ich nie wypatrzyłem (fakt, nie włożyłem serca w szukanie).

Dla miłośników liczb: najszybszy zawodnik ukończył bieg w 17:24 minuty. Gratulacje dla tego Pana!

Ten las jakoś tak woła nas

Generalnie nigdy nie lubiłem biegać w lesie. Poza Grand Prix Szczecina jakoś nigdy nie ciągnęło mnie za miasto aby pobiegać. Lubię czuć pod butami asfalt a podczas biegu poznawać Szczecin (ewentualnie inne miasto, gdzie akurat jestem z wizytą). Ale gdy nadchodzi jesień – wówczas bieg leśny staje się wyborem prawie idealnym.

Podczas gdy w mieście robi się szaro, nudno a psie kupy, niegdyś zwarte i ukryte w trawie – teraz nasiąkają deszczem stając się jeszcze bardziej niebezpieczne (nie wierzycie? A spróbujcie się na takiej poślizgnąć!)  – las nabiera kolorów, kusi i przyciąga.

Fakt, nie jest to może najłatwiejsze miejsce dla zupełnie początkujących – pod przykryciem z liści czają się korzenie, kałuże i wiewiórki mutanty – ale jeśli wybierzecie spokojną, niepofałdowaną trasę to każdy, niezależnie od stopnia zaawansowania na pewno doceni leśne klimaty. I dodatkowy plus – podczas gdy asfaltowa ścieżka zawsze będzie wyglądać tak samo – las zmienia się podczas każdej naszej wizyty. Nuda precz!

Dlatego też, chociaż normalnie bym tego nie zrobił, zdecydowanie polecam wam bieg City Trail Szczecin i nadaje mu oficjalnie

7/10

punktów w skali fajności.

Dodatkowy punkt mógłby zebrać gdyby na koniec było losowanie nagród – i tak wiem, że wszystkie losowania w całej Polsce ustawiane są tak, abym nigdy nic nie wygrał (a nawet jeśli już wygram, to tylko przez pomyłkę) ale zawsze to fajnie chwilę mieć nadzieję, że tym razem wrócę do domu z nagrodą.

7 punktów to nadal super wysoka nota – dla porównania polscy piłkarze mają u mnie 2 na 10 – jeden, za to, że nie wolno się śmiać z ludzi, którzy urodzili się mniej inteligentni niż my a dwa z jakiegoś dziwnego patriotyzmu, w końcu swoim kibicuje się do końca.

Tak więc mam nadzieję, że jeśli nie było was na ostatnim biegu City Trail w Szczecinie to już na pewno zobaczymy się na kolejnym – odbędzie się on 28 grudnia, więc akurat będzie to idealna okazja aby wypocić nieco świątecznych dań i przy okazji sprawdzić te wszystkie biegowe gadżety, które znajdziecie pod choinką.

Do zobaczenia.

A ja wracam z powrotem do oceanu. Dość leżenia na brzegu.

*jeśli wierszyk kojarzy Wam się z Paragrafem 22 to dobrze Wam się kojarzy. 

PS: Na koniec mam dla Was zdjęcia, chyba nie myśleliście, że zapomniałem?

Fotorelacja na fanpage jestesmyfajni.pl – nie zapomnijcie polubić! KLIK!

Co to jest – nie je, nie pije a chodzi i fotografuje? Oczywiście – Dulny Foto! KLIK

Nie spać! Oglądać!

Autor - jacekEs

25 listopada, 2014

Sprawdź też…

3 komentarze

  1. littlelychee

    Na podstępnego drapieżnika najlepszy sposób to mocne spięcie mięśni brzucha. Przetestowane na maratonie i na późniejszych szuraniach. Nie odważył się więcej zaatakować :P
    Bieganie po krzakach spodobało mi się na tyle że jakieś ultra pocisnę może :D tylko buty trzeba kupić bo ostatnio prawie szukałam zębów w ściółce. Ale i tak było fajnie ;)

    Odpowiedz
    • jacekes

      Maraton masz już z głowy ;) to teraz faktycznie, już tylko ultra przed Tobą :P

      Odpowiedz
      • littlelychee

        taki… Spartathlon może? :D

        Odpowiedz

Funkcja trackback/Funkcja pingback

  1. 197. W styczniu nie ma że zimno! [Szczeciński Kalendarz Biegowy] | jestesmyfajni.pl w nowej, lepszej formie - […] (dogorywałem po świętach a bieg był już 28 grudnia) natomiast w tym miesiącu kto wie? TUTAJ znajdziecie relację z jednego…
  2. 189. W grudniu nie ma odpoczywania! czyli Szczeciński Kalendarz Biegowy | jestesmyfajni.pl w nowej, lepszej formie - […] 186. Idzie idzie jesień, gdzie tych biegaczy niesie? [City Trail bieg drugi – biegamy i jeste… […]

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.