Nie pamiętam już od jak dawna nie było na blogu nic o fast foodach tak w styczniu piszę na ten temat już drugi wpis.
Ale jak mogło by być inaczej, skoro ostatnio Mc Donald’s wprowadził do oferty kanapkę, której jeszcze NIGDY nie próbowałem? Spróbowanie jej nie było opcją, to po prostu była konieczność.
I tak oto, stoję już Mc Donald’s, już zamawiam i… czekam. Nie wiem jak Wy to odbieracie, ale ja uważam, że od momentu gdy większość lokali spod znaku żółtych łuków zmieniło sposób obsługi ze starej, dobrej kolejki (wow, sentyment do „starych dobrych czasów”, których na szczęście nie pamiętam mi się włączył) na system „najpierw zbieramy zamówienia a potem wydajemy je w totalnie losowej kolejności” – to czeka się tam dużo, DUŻO dłużej. Mistrzem w niechlubnym rankingu jest Mc Donald’s przy ulicy Ku Słońcu w Szczecinie, gdzie nawet na zwykłego milkshakea można czekać tak długo, jakby obsługa musiała co najmniej wstrząsnąć dobrze zmrożoną krową. Ale dosć już tych dywagacji, bo oto jest! Na tablicy wyświetla się mój numerek a miła Pani wręcza mi…
Big Coleslaw Burger
Jako człowiek prosty, mam proste potrzeby. A jeśli chodzi o moje potrzeby w sferze żywienia, to Big Coleslaw Burger wydaje się być odpowiedzią na każdą z nich. Zawiera bekon (wszystko smakuje lepiej z bekonem!), kapustę (lubię kapustą, a co), sos wild mustard (tutaj akurat nie będę oceniał, dopóki nie spróbuje), oraz tradycyjny dla tego lokalu kotlet, rukolę (jedząc rukolę czuje się prawie jak wegetarianin, gdyby nie to bliskie towarzystwo kotleta), ser oraz plaster pomidora. To jest ta amerykańska dokładność i precyzja! Plaster pomidora! Nie pomidora (niepoliczalny) nie plastry (może dwa? może dwadzieścia? tyle możliwości, tak wiele niewiadomych) tylko PLASTER.
Co ciekawe, na zdjęciu widać co najmniej dwa plastry pomidora, dzięki czemu kanapka zanim jeszcze jej spróbowałem stała się pożywieniem pełnym paradoksu. Nic to, czas na pierwszego gryza.
Pierwszy gryz był wyjątkowo mały, ponieważ wykorzystałem go na to, aby wyciągnąć wystający z kanapki plasterek bekonu. Mniam, bekon. Jak się później okazało, był to jedyny kawałek bekonu jaki przypadł w udziale akurat mojemu Big Coleslawowi. Jeszcze jakiś czas temu myśląc o tym, łzy same napływały mi do oczu, ale już się z tym pogodziłem – bekonu w kanapce jest mało.
Kolejne gryzy kanapki ujawniają… kapustę. Połączona z majonezowym sosem jest świeżą odmianą od tego, co zwykle serwują burgerowe sieciówki. Kapusta jest świeża i przyjemnie chrupie w ustach. Można by naturalnie powiedzieć, że warzywo to samo w sobie jest nieco mdłe, ale w następnej chwili w język, podniebienie, nawet w środek nosa uderza sos wild mustard. Dodatek ten totalnie mnie zaskoczył – dawno nie było w Mc Donald’s tak ostrego sosu! Wyczuwam w nim smak musztardy i czegoś jeszcze, co nadaje tej kojarzącej się głównie z parówkami przyprawie nieco bardziej wykwintny smak.
Przez moment myślałem, że w mojej kanapce zabrakło rukoli, ale jest – ten jeden zwiędły listek, który wygląda jakby trafił do niej przypadkiem ratuje honor bułki. Całości dopełnia ser, który był w mojej kanapce praktycznie niewyczuwalny, ale był.
Wszystkie te części składają się na 733 kalorie, 41 gram tłuszczu, ponad 50 gram węgli (z czego 15 g to cukier), 35 gram białka i 5 g błonnika. Jedna kanapka zapewnia więc ponad jedną trzecią zapotrzebowania na kalorie. Tymczasem, gdyby nie ostry sos, to wchłonął bym ją na raz – zaspokoi więc raczej mniejsze apetyty.
Big Coleslaw Burgera oceniam na
6/10 w skali fajności
ale głównie dlatego, że stanowi świeżą odmianę w ofercie Mc Donald’s. Kapusta, która na co dzień kojarzy mi się raczej z kebabem „zrobiła” mi tą kanapkę i to dzięki niej mogłem nadać jej w miarę wysoką ocenę.
czlowieku Ty masz problem ze soba ,a nie z tymi fast foodami. Co za idiota robi blog o użalaniu sie nad fast foodami ;o …
Jeśli nie widzisz w tym nic dziwnego ,ani zadnego problemu wiedz ze jest za pozno gosciu.
ładny z ciebie popierdol …
biedny … dostal tylko plasterek pomidorka hahahah… jjjjibaćcię!
czekam na jakiś twój popis blogowy kolego – jak już zrobisz, to koniecznie wrzuć link! Myślałem o skasowaniu Twojego komentarza, ale niech wisi – w końcu dla przyszłych pokoleń musi być ślad, że na świecie, poza normalnymi ludźmi istnieją też debile
Ciekawy post. ;) Staram się omijać Mac Donald’s, ale rzeczywiście nowa kanapka może kusić. ;D Przezabawna recenzja, spece od marketingu Mac Donald’s byliby niepocieszeni :D
niech się zgłaszają do mnie, już ja mam kilka pomysłów na nowe kanapki :D