Każdego czasami nachodzi pokusa aby polepszać swoje wyniki, prawda?
Niektórzy tą chęć całkiem sprawnie ją w sobie duszą. Niektórzy stosują niezdrowe i niedozwolone środki. Jeszcze inni spinają poślady i dzięki ciężkiej pracy wspinają się na wyżyny swoich możliwości.
Ale chyba większość woli naiwnie wierzyć, że gdzieś tam na końcu tęczy znajduje się zupełnie naturalne i nieszkodliwe rozwiązanie, które w mig pozwoli pokonać nasze ograniczenia, poprawić formę i osiągnięcia. Ja sam, że choć z natury jestem sceptyczny bardzo często łapie się na marketingowy lep – z różnymi skutkami.
Właśnie dlatego, gdy tylko usłyszałem o najnowszym hicie, który podbija sklepy sportowe i te ze zdrową żywnością wiedziałem, że muszę tego spróbować. I tak oto, przetestowałem dla Was…
Tlen w puszce
Tak, oczy Was nie mylą. Tlen (tak, ten od O2), jeden z najbardziej egalitarnych pierwiastków, dostępny dla wszystkich mieszkańców Ziemi został zapakowany w puszkę i jest sprzedawany po kilkadziesiąt złotych za sztukę. Producenci oferują w zamian lepsze wyniki w sporcie, nauce, lepsze skupienie czy nawet skuteczną walkę z kacem. Brzmi zbyt dobrze, aby było prawdziwe? Nie nastawiajcie się negatywnie, wszystko trzeba dokładnie zbadać.
Na pierwszy rzut oka
Aby się nie rozdrabniać skupię się na dwóch produktach – tlenie Oxywatt, który przetestowałem na sobie i GoX, który znalazłem po jakiejś 1,5 sekundy wyszukiwania w Internecie. Wielkość oferowanych puszek to analogicznie 5 i 4 litry a stężenie tlenu wynosi 95 lub 99 %. Jest więc prawie 5 razy wyższa niż w normalnym atmosferycznym powietrzu, którym (mogę się założyć) właśnie oddychacie. Jest w nim bowiem niecałe 21% tlenu
Puszka Oxywatt ma około 17 cm wysokości (z założonym ustnikiem, który jest niezbędny do wdychania tlenu rozmiar ten wzrasta do prawie 25 centymetrów) a jej średnica to około 7 centymetrów. Nie licząc ustnika, który zajmuje sporo miejsca jest ona bardzo zbliżona do wymiarów półlitrowej puszki piwa. Doliczając ustnik, wychodzi około półtorej puszki (z piwem, nie z tlenem). Tutaj pierwszy zgrzyt. Tlen w puszce jest produktem przeznaczonym dla sportowców. Próbowaliście kiedyś uprawiać jakiś sport trzymając w ręku puszkę piwa (wędkowanie się nie liczy, skok przez płotki po pijaku tak samo)?.
O ile przy statycznych dyscyplinach można zaczerpnąć oddech i odstawić puszkę, tak przy bieganiu czy jeździe na rowerze pojawia się problem. Ja sam, podczas treningu biegowego początkowo chowałem Oxywatt do saszetki na biodrach. Pojemnik zajmował jednak tyle miejsca, że ciężko się nim manipulowało, więc po pewnym czasie porzuciłem ten pomysł i po prostu trzymałem puszkę w ręku. Denerwowałem się podwójnie, bo po pierwsze ciągnąłem ze sobą pustą saszetkę a po drugie musiałem taszczyć tą puszkę. Nie jest ona specjalnie ciężka, właściwie to waży mniej niż mój telefon ale jedna ręka jest cały czas zajęta. Puszka tlenu GoX, zawierająca 4 litry tlenu jest zapewne nieco mniejsza, ale to nadal spory kaliber.
Chcąc wziąć wdech tlenu, przykładamy ustnik do twarzy – nawet na moim bezkształtnym obliczu przylega on dość ściśle – i naciskamy przycisk, który jak w dezodorancie w sprayu powoduje uwalnianie tlenu.
Sam moment oddychania jest akurat całkiem przyjemny – mogę szczerze stwierdzić, że taki oddech z puszki przychodzi mi łatwiej, niż „normalny” wdech moim aktualnie zakatarzonym przez alergię nosem. Oxywatt dodaje do swojego tlenu zapach – mięty lub grejpfruta. Jest to całkiem przyjemne i na pewno działa lepiej na świadomość (czuję, że wdycham coś innego). GoX nie oferuje dodatkowego zapachu, albo ja nie znalazłem żadnej informacji.
Zapomniał bym o cenach:
5 litrowa puszka Oxywatt to wydatek około 19 złotych w oficjalnym sklepie, do tego dochodzi jeszcze koszt wysyłki. Jeśli nie chcecie opłacać kurierów, to Oxywatt można kupić też w sklepach Martes i różnych punktach ze zdrową żywnością.
Według informacji od producenta jedna puszka wystarcza na około 100 wdechów. Byćmoże tak jest, ale tylko wtedy, gdybyście brali krótkie, szybkie wdechy. Pociągając z puszki długo, po około 5 sekund zużyłem ją już po kilkudziesięciu oddechach .
4 litrowa puszka GoX kosztuje około 40 zł + wysyłka. Cena jest więc wyższa a tlenu mniej. Z czego wynika różnica? Nie wiem – GoX oferuje wprawdzie wyższą zawartość tlenu, ale z dalszej części tekstu dowiecie się, że taka różnica nie ma wielkiego znaczenia. Zamówić GoX możecie na przykład w sklepie 2future.pl. W tym przypadku producent deklaruje około 40 wdechów, co wynika z mniejszej pojemności i (być może) realniejszego pojęcia co do długości wdechu.
Ale wróćmy do konkretów – naciskam spust, biorę głęboki wdech…
Pobudza umysł i ciało?
Jeśli tak jak ja oczekiwaliście kopa, niesamowitej energii, pobudzenia jak po kilku kawach to tak samo jak ja srogo się zawiedziecie. Nic takiego nie ma miejsca. Sam wdech jest, jak już pisałem całkiem przyjemny i (w warunkach pokojowych, w mieszkaniu) na tym koniec.
Pisząc ten tekst dość późno w nocy jestem już porządnie zmęczony i zmulony. Po jednym – dwóch wdechach z puszki czuję delikatne orzeźwienie ale tak na prawdę nie potrafię stwierdzić, czy spowodował je tlen czy może miętowy zapach, który mu towarzyszył. Zmęczenie po chwili wraca, tak samo rozkojarzenie i piach w oczach. Tlen z puszki nie wykręcił mojego umysłu na najwyższe obroty. Idę spać – jutro przetestuję jak działa dodatkowy zastrzyk tlenu podczas treningu biegowego.
Na treningu wraca problem – gdzie schować pojemnik. Najlepszym wyborem pozostaję ręka. Niestety natura dała mi ich tylko trzy i jeśli w jednej trzymam telefon (akurat nie mam kieszeni) w drugiej klucze, to trzecią mogę wykorzystać na… Cholera, ja jednak mam tylko dwie ręce! Jakoś ogarnąłem temat, ale trochę wstydzę biegać się z takim gadżetem, czuję się wtedy trochę jak te biedne norweskie astmatyczki narciarki. Ale dosyć już o odczuciach estetycznych – pociągam pierwszy wdech, biegnąc moim średnim tempem, czyli około 6:00 – 6:20 min / km. Krótki wdech z puszki i …
I nic. Nie poczułem ani energetycznego kopa, ani nie zerwałem się do sprintu. Ciężko opisać wpływ na zmęczenie, bo zmęczony nie byłem.
Kolejny wdech po jakichś 4 kilometrach – wrażenie zbliżone. Wdech orzeźwia, wydaje się być zimny i to wszystko.
Następna próba – przy dużej prędkości. Rozpędzam się do wyścigowej jak dla mnie prędkości 4:50 – 5:00 min / km. Serce wali jak szalone, próbując dorównać nogom (ej, bez śmiechów, po prostu żaden ze mnie ścigacz!), ciężko dyszę. Pociągam z puszki kilka dobrych, długich haustów. Efekty? Brak. Męczę się tak samo szybko, nie oddycha mi się lżej. Gdy przystaję przed światłami ciągnę raz po raz z puszki, chcąc szybciej złapać regularny oddech. Znowu brak zauważalnej różnicy (poza trwającym sekundę orzeźwieniem). Dodatkowo – jeśli akurat nie psikam tlenem a mam jeszcze ustnik na twarzy, wierząc, że w tym czym oddycham jest jeszcze O2 z puszki – oddycha się nawet ciężej.
Odbyłem dwa takie treningi, z obydwu wróciłem z tymi samymi wnioskami.
Według moich odczuć, wrażeń totalnego amatora, niedzielnego biegacza, który przybiega w 3/4 stawki każdych zawodów – wdychanie tlenu z puszki nie dało żadnego pozytywnego efektu, albo efekty były na tyle nieznaczne, że ich nie odczułem.
Tak więc – tlen z puszki nie poprawił mojego skupienia, nie wyzwolił mojego intelektualnego potencjału ani nie poprawił ZAUWAŻALNIE sportowych wyników. Trwające kilka sekund orzeźwienie po wdechach być może jest skutkiem większej ilości wdychanego tlenu ale może to być również skutek chłodnego powiewu i świeżego zapachu
I na tym mógłbym skończyć ten tekst, ale nie byłbym sobą, gdybym nie pokopał trochę głębiej. Postanowiłem więc odpowiedzieć sobie na pytanie..
Czy to w ogóle ma (naukowy) sens?
Pamiętacie bary tlenowe, które były popularne jakieś 10 – 15 lat temu? Ich właściciele przekonywali, że wdychanie czystego tlenu to sposób na lepsze samopoczucie, zdrowie i zatrzymanie starzenia. Brzmi dobrze, ale… widzieliście ostatnio jakiś bar tlenowy? No właśnie, ja też nie.
Tlenoterapia jest wprawdzie metodą leczniczą, ale wykorzystuje się ją przy schorzeniach takich jak gruźlica, zapalenie płuc, astma czy zatrucie dwutlenkiem węgla – wówczas, gdy przenoszenie tlenu przez hemoglobinę (czerwone krwinki) jest zakłócone.
U zdrowego człowieka saturacja (nasycenie) krwi tlenem to 95 – 99%. Przy zbyt niskim poziomie tlenu we krwi pojawia się sinica, skóra nabiera niebieskiej barwy. Gdy poziom ten schodzi jeszcze niżej przychodzą duszności – więc gdybyście mieli za mało tlenu w organiźmie to uwierzcie – szybko byście to zauważyli
Zresztą – podczas każdego oddechu wdychamy w siebie powietrze o zawartości 21 % tlenu a wydychamy gaz w którym tlenu jest… 16%. Organizm nie zużywa więc całego dostępnego tlenu z powietrza, tak więc czy jego dodatkowa podaż ma sens? Wydaje się, że nie.
I chociaż zawodowi sportowcy eksperymentowali kiedyś z tlenem (TUTAJ przykład polskiej drużyny pływaków, wdychającej tlen przed zawodami jeszcze 10 lat temu) to nie sadzicie, że gdyby ta metoda okazała się skuteczna, to była by udoskonalana i stosowana do dziś? Tymczasem, przykłady z igrzysk olimpijskich w Rio pokazują dobitnie, że nie ma to jak stare, dobre sterydy ;) (naturalnie żartuję, koksowanie się w sporcie uważam za zaburzenie jego idei i w żaden sposób tego nie popieram)
Kluczem do sukcesu nie jest więc podaż większej ilości tlenu z puszki a raczej zwiększenie wymiany powietrza w płucach. Jak to osiągnąć? Czy są do tego jakieś specjalne maszyny? Nie drodzy moi – najlepszym sposobem jest po prostu stary, dobry ruch. Podczas ćwiczeń szybciej i głębiej oddychamy, wdychając więcej tlenu i wydychając więcej dwutlenku węgla. Wysiłek zwiększa też objętość płuc i sprawia, że wymiana gazowa zachodzi nie tylko w górnych ale i ich dolnych partiach.
Trening sprawia też, że organizm adaptuje się do coraz większych obciążeń – podawanie podczas wysiłku tlenu ułatwiło by wysiłki tlenowe, czyli zmniejszyło konieczność adaptacji do większego obciążenia (źródło). W końcu nie bez powodu sportowcy, chcący zawalczyć o lepsze wyniki ćwiczą w górach,. gdzie (w uproszczeniu) zawartość tlenu w powietrzu jest mniejsza – dzięki czemu organizm zwiększa pojemność tlenową (ciekawy wpis na ten temat znajdziecie TUTAJ). Przyjmowanie tlenu w wysokim stężeniu wydaje się nie mieć tu nic do rzeczy.
Rzadko mam okazję opisywać na blogu produkt, którego ocena jest w moich oczach tak jednoznacznie na nie. Tlen w puszkach nie jest zapewne złym produktem – jestem przekonany, że producenci faktycznie upychają do swoich puszek czyste O2. Jest jednak produktem totalnie niepotrzebnym dla człowieka uprawiającego sport amatorsko – nie ważne czy z lepszymi czy gorszymi wynikami. Przydatność dla zawodowców również jest mocno dyskusyjna
A ja powiem tak, kupiłem bo dużo siedzę jako programista i w przerwie sobie zrobię wdech i umysł jak nowy:D
Nawet spoko ale za drogie.
Podobny efekt uzyskamy wychodząc na dwór i robiąc głębokie wdechy.
Produkt dla głupców. Piszę jako lekarz. Tlen jest lekiem, dla chorych, w określonych stanach. Szkoda klawiatury na te bzdury.
Nie wiem czy wy sobie żartujecie ale ja osobiście zakupiłem jeden produkt (nie wskaże, który żeby nie było, że coś promuje) i przy bardzo dużym obciążeniu 2-3 głębokie wdechy i zmęczenie prawie całkowicie znika i mogę wracać do intensywnego treningu. Widocznie nie potraficie prawidłowo oddychać albo robicie treningi na poziomie wstania do kuchni po papierosa i z powrotem do komputera. Co do właściwości zdrowotnych to nie wiem, bo jedni mówią tak inni tak ale wiem tyle, że na wydolność ma bardzo duży wpływ.
I ta bzdura, że nie potrzebujemy więcej, bo i tak wydychamy 16%. Jak mogę wytłumaczyć, że na poziomie totalnego wycieńczenia kiedy mam już taką zadyszkę po szybkim bieganiu, że już nie nadążam oddychać (nie, nie mam astmy tylko celowo męczę ciało do testu) wezmę 3 bardzo głębokie wdechy i mój oddech automatycznie zwalnia do tego samego poziomu jaki mam teraz siedząc i pisząc. Jednak deficyt, który jest przy 21% stężeniu i zmęczeniu+zadyszce jest dużo szybciej uzupełniany czystym tlenem.
Także nie widzę w tym żadnego placebo, bo mój organizm sobie nie wmówi, że jest dotleniony kiedy ma większe zapotrzebowanie po intensywnych ćwiczeniach. W moim przypadku działa bardzo widocznie.
Hej dd22;
poczekaj, pozwól mi zrozumieć – czyli u Ciebie działa, u mnie nie i to wg. Ciebie znaczy, że ja się mylę a Ty masz rację :D ? Spoko, stary, szukaj kariery w polityce, bo widzę, że masz dobre nastawienie ;) a na poważnie – w tekście opisałem swoje doświadczenia. Zużyłem dwie puszki tlenu, w różnych sytuacjach – biegając, będąc zmęczonym po dniu pracy,prowadząc auto nocą. Różnicy nie było.
Dodatkowo, w drugiej części tekstu masz jeszcze linki do badań i do źródeł.
Tak więc – jedna osoba, nawet jeśli jest to Twoja osoba to chyba trochę za mało, aby stwierdzić, że nie umiem oddychać a mój sport to wstawanie na fajkę, czyż nie :)?
Wpierw poczytałem na ten temat na ich stronie, no i powiem, ze zaciekawily mnie wyniki badan na AWF Katowice, opracowanie z innych badan ze swiiata , kupiłem i szczególnie mieta mi przpadla , mocno orzezwiajaca.no i co naj……kapke czuje wspomaganie , a i używam to nawet za kolkiem jak jade w dluzsza trase ;-).
Marek, a ja tam coraz mocniej się przekonuję, że to tylko efekt placebo.
Propozycja retuszu wynaleziona w sieci: „Tlenkiem węgla* niech ktoś napisze do autora że ma błąd w akapicie o terapii tlenowej, to CO wiąże się z hemoglobiną a nie CO2”.
Pozdrawiam :)
Kupiłem i żałuję, Zero ofektu
ja sie wspinam i ten tlen mi pomaga , dwa głębokie wdechy w przerwie miedzy drogami i wytrzymałość jest znacznie większa a zmęczenie po treningu tez jest szybko niwelowane . ps . lepiej dwa głębokie wdechy brać z całkowicie opróżnionych płuc niż kilka płytkich
@asumagd – widać na Ciebie działa inaczej. U mnie bez zauważalnego wzrostu wydajności / pobudzenia / kreatywności.
Zwykły badziew niewarty złamanego grosza.. powinni kasę zwracać za bezużyteczny i tak drogi produkt
@edek83 – No widzisz, mamy ten sam pogląd na sprawę. Tylko trzeba się z tym przebić przez ten cały marketing, który producenci tlenu w puszkach mają naprawdę dobry.
To nie chodzi o to, żeby biegaći oddychać z tej butli :) Tlen po treningu pomaga zregenerować ciało. Dlatego sportowcy korzystając z komór hiperbarycznych – podobno przyspiesza to kilka razy regenerację. Jeśli chodzi o ten w spreju to nie wiem czy działa, pojemność oddechu to ok 0,5L. 4L tlenu to 8 takich wdechów… Więc przypuszczam że to za mało. Może lepiej brać głębokie wdechy przez 5 minut….?
Ja zawsze testuję to, co pokazano / o czym napisano a, że na opakowaniu jest symbol biegacza a w reklamach (m.in w kilku artykułach sponsorowanych) ludzie odpowiedzialni za marketing pisali, że wdech będzie dawał energetycznego kopa, to to właśnie sprawdziłem. I jednak nie daje :)
Ja ostatnio natrafiłem na tlen OXYWatt na FB. Sam jeszcze nie stosowałem tego rodzaju produktów w związku z czym mam pytanie jak to się przekłada na wydajność na treningu. W moim wypadku to kolarstwo szosowe oraz górskie. http://oxywatt.com