Stara miłość nie rdzewieje, a moje uczycie do nowych butów tym bardziej, dlatego zawsze z zainteresowaniem śledzę nowości z obuwniczego światka. A, że ostatnio pojawiło się trochę nowości, to czas na kolejną odsłonę cyklu…
Co Nowego w Obuwniczym (vol. 2)
Na początek kilka nowości od Adidas. Marka z gracją odcina kupony od pomysłu, aby z butów do biegania zrobić jednocześnie takie, w których nie wstyd wyskoczyć na miasto czy na jakieś luźniejsze spotkanie ze znajomymi. Dlatego też, kolejne modele, choć jak najbardziej nadają się do biegania, to utrzymują się też w lifestyle-owej konwencji.
Adidas Ultraboost X
Już po raz drugi (po zeszłorocznym modelu Pure Boost X, o którym możecie poczytać TUTAJ) Adidas wypuszcza na rynek buty przeznaczone tylko dla płci pięknej. Podczas gdy poprzednie Pure Boost X nawiązywały do modelu Pure Boost, nowe buty nawiązują do.. zgadliście – Adidas Ultra Boost.
Podeszwa, jak sama nazwa wskazuje została wykonana z duuużej ilości pianki boost oraz dodatkowo wzmocniona gumą Continental.
Kobiecy model wyróżnia wycięcie pod śródstopiem (nadal się zastanawiam, czy nic tam nie wpada podczas biegania, ale z drugiej strony – nie widziałem do tej pory żadnych skarg na ten temat). Spece z Adidas widać czytali mój poprzedni wpis traktujący o tym damskim modelu, bo tym razem, zgodnie z moimi sugestiami do stworzenia cholewki zastosowano materiał Primeknit. Nie ma za co, ale moglibyście chociaż podziękować za podsuwane przeze mnie pomysły! To dobry znak, bo na własnym przykładzie wiem, że jest on super wygodny.
Kolejną nowością jest zmieniony otwór, w który wkłada się stopę – język (który w tym modelu jest w zaniku), zapiętek i bok buta okalający nogę pod kostką jest są teraz połączone w jeden kawałek materiału. Nie wiem, czy to wygodne, ale prezentuje się oryginalnie i bardzo … hmm, kobieco. Ciekaw jestem jak to przemycą do męskich modeli ;) Ja jednak pozostanę zwolennikiem bardziej tradycyjnego języka i pięty buta.
Ewa Chodakowska już w nich ćwiczy, więc przeczuwam sukces sprzedażowy, pomimo ABSURDALNIE wysokiej ceny, która w oficjalnym sklepie Adidasa wynosi 749 zł (modele od Stelli McCartney są jeszcze 150 zł droższe).
Drogie Panie, jeśli chcecie zaoszczędzić trochę złotówek, to aktualnie na stronach Adidas outlet możecie znaleźć poprzedni model, Pure Boost X przeceniony momentami nawet o 50 %. Nie wiem, jak długo potrwa ta promocja, więc sprawdźcie to jak najszybciej. Albo nie. Każdemu według potrzeb.
Adidas Pure Boost
Mam dziwne przeczucie, że tworząc Adidas Pure Boost dla mężczyzn komuś tam w dziale designu zamarzyło się, aby powtórzyć sukces pierwszych Ultra Boost i stworzyć buty, w których ludzie będą nie tylko chętnie biegać ale i chodzić na co dzień.
I chyba się udało – ja tam bym chodził. Do biegania wybiorę jednak Ultra Boost – ze względu na wzmocnienie podeszwy gumą Continental (w pure Boost to nadal miękka guma, która po pewnym czasie będzie się ścierać) i cholewkę Primeknit, której tutaj również zabrakło.
Buty te, na oficjalnej stronie Adidasa kosztują 549 złotych. Sporo, ale skoro sneakerheads są skłonni tyle płacić.. No i jeśli wybierzecie je jako biegówki, to będą jednymi z tańszych modeli z najwyższej półki. Świat oszalał.
Nieco inaczej mają się sprawy z damską odmianą tego modelu, czyli…
Adidas Pure Boost Xpose
Tak właśnie wyglądają rasowe buty do biegania a nie jakieś tam niezdecydowane męskie modele!. Pure Boost Xpose jest wprawdzie wierną kopią zeszłorocznych Pure Boost X, ale przynajmniej patrząc na niego od razu wiadomo, do czego ten but jest przeznaczony.
Od Ultra Boost X but różny się tym samym co jego męski odpowiednik – brakiem wytrzymałej gumy Continental na podeszwie i cholewką z elastycznej siatki zamiast z materiału Prineknit. No i ceną, bo na stronie Adidas buty te kosztują 549 złotych (flagowy Ultra Boost X jest 200 złotych droższy).
Skarpety od Nike – Lightweight Grip Low
U Nike zamiast butów – SKARPETY!
Nie, nie mam tu na myśli białych skarpet z łyżwą zakładanych do niedzielnego dresu przez chłopaków stojących w bramie, których zawsze bardzo interesuje, czy przypadkiem nie masz szluga i ochoty na wpierdol.
Nike Lightweight Grip Low to sportowe skarpety, które mają dodatkowo usprawnić uprawianie sportu (tak, są różne rodzaje do różnych sportów) poprzez lepszą przyczepność, amortyzację i dopasowanie do stopy. Skąd bierze się ta magia? Wszystko to zasługa specjalnej przędzy, która zapewnia odpowiednią elastyczność oraz przyczepność po obu stronach materiału. Skarpeta ma w odpowiednich miejscach specjalne wyściółki, które amortyzują docisk sznurowadeł, wzmacniają skarpetę na palcach i pięcie, zapewniają lepszą przyczepność wewnątrz buta (nawet nie wiedziałem, że to ważne) a tam gdzie trzeba zapewniają większą przewiewność.
Zawiewa to delikatnie (nie, nie skarpetą) marketingowym bełkotem, ale z drugiej strony – sam na sobie sprawdziłem, jak wiele może zależeć od odpowiedniego uszycia i materiału biegowej skarpety. Jak do tej pory mam tylko dwie pary profesjonalnych biegowych skarpet (tak, wiem jak to brzmi, aż mnie boli, gdy piszę „profesjonalnych” skarpetach i serio, czuję różnicę pomiędzy nimi a tym co kupiłem w sieciówkach czy w Lidlu.
Mój zapał do zakupu ugasiła nieco cena, która wynosi 109 złotych w oficjalnym sklepie Nike, ale nie porównywałem tej ceny z innymi skarpetami do biegania, więc wstrzymam się (jeszcze) z krytyką. A jeśli sami chcecie sprawdzić te skiety, to kliknijcie TUTAJ aby przejść do męskich i damskich modeli.
New Balance 1080 v6 Fresh Foam
Ok, wcale nie aż takie nowe, ale nowe dla mnie, może być :)? To buty o chyba najbardziej klasycznym „biegowym” wyglądzie ze wszystkich, które tym razem opisuję. New Balance 1080, czy bardziej po ludzku Fresh Foam to na ten moment topowy model buta do biegania z podeszwą z pianki Fresh Foam – czyli materiału, który wg. New Balance zapewnia idealną amortyzację zachowując przy tym odpowiednią sprężystość i zapewniając szybki bieg.
Obuwie jest przeznaczone na raczej twarde nawierzchnie i ma chronić stawy biegaczy, które mogły by dostać na nich w kość. Przeznaczono je dla stopy neutralnej lub supinującej a drop to 8 mm.
Stylistycznie, New Balance trzyma się tego co sprawdzone i co (najwyraźniej) przypada do gustu miłośnikom marki. To buty do biegania, które wyglądają jak buty do biegania (szok!).Model 1080 nie odbiega specjalnie wyglądem od tego, do czego do tej pory przyzwyczaiły nas inne buty z pianką Fresh Foam. Czy to dobrze? Raczej tak, skoro buty wyglądają fajnie i się sprzedają. A właśnie, skoro już przy sprzedawaniu jesteśmy – na ten moment (marzec 2017) za New Balance 1080 trzeba zapłacić 579,99 złotych (oficjalny sklep New Balance). TO. SPORO. KASY – ale przecież piszę tu o topowych modelach danych marek, a producenci zdążyli już nas przyzwyczaić do właśnie takich cen (w sumie to i tak jest względnie „tanio” jeśli porównać z konkurencją). A przecież zawsze można poczekać na jakąś porządną promocję, prawda?
Osobiście – nie mam z butami New Balance żadnych doświadczeń, ale zbierają bardzo dobre opinie wśród moich znajomych biegaczy. Jeśli biegaliście – dajcie znać w komentarzach a jeśli nie – to co szkodzi spróbować?
0 komentarzy