Jakie zawody sportowe są najpopularniejsze wśród męskiej widowni w Szczecinie?
Liga Mistrzów? Piłkarskie Euro? Konkurs skoków narciarskich w Planicy? Otóż źle, źle i jeszcze raz źle.
Moje obserwacje niezbicie wskazują na to, że najpopularniejsze wśród szczecińskich mężczyzn zawody sportowe to...
Alkala Bieg Kobiet 2016
Tylu facetów w roli kibiców dawno już nie widziałem na żadnych zawodach sportowych. Podejrzewam, że gdyby Bieg Kobiet odbył się na Stadionie Narodowym, to… nie, nie ma szans, przecież w taką pogodę jak ta, Stadion Narodowy byłby kompletnie zalany!
Jednak ludzie z Ruchowej Akademii Zdrowia wiedzieli co robią wybierając Jasne Błonia – to zdecydowanie najlepsza lokalizacja.
A skoro i lokalizacja świetna i impreza zapowiadała się nieźle, to nie mogło mnie na niej zabraknąć.
Przyznam, że gdy przybyłem na miejsce, wszystkie Panie stały już na starcie. Hmm, nie ma ich aż tak wiele, ale i tak jest nieźle – pomyślałem – szczególnie, że akurat padał deszcz (TAK, NA ALKALI PADAŁ DESZCZ – ale o tym napiszę później). Dopiero, gdy podszedłem bliżej, okazało się, że to właśnie startuje Nordic Walking, a uczestniczek chętnych na tą dyscyplinę jest ponad 370!
Nordyckie chodzenie jest w cenie!
Trzysta siedemdziesiąt Pań startujących z kijkami, czujecie to? Chyba w żadnym innym biegu w Zachodniopomorskim nie startowało tyle osób (licząc łącznie kobiety i mężczyzn) w klasyfikacji nordic walking – a tutaj taka niespodzianka. Jak widać ta dyscyplina wcale nie umiera a wręcz przeciwnie – jej popularność wciąż rośnie.
Najszybsze zawodniczki pokonały 5 kilometrów IDĄC w około 35 minut (wyniki). To niewiele wolniej niż niektórzy biegną, tak więc możecie się domyślić, że tempo było zabójcze.
Swoją drogą – z początku trochę marudziłem, gdy zorientowałem się, że organizatorzy zdecydowali się przenieść zawody nordic walking przed bieg. Zazwyczaj „nordiki” startowały dopiero po biegu i przyznam szczerze, że najczęściej w ogóle nie zostawałem aby obejrzeć ich rywalizację (WSTYD, WSTYD). Dzięki zamienieniu kolejności startów mogłem wreszcie się przekonać, że zawody nordic walkingu są nie mniej emocjonujące niż te biegowe a już na pewno przynoszą uczestniczkom tyle samo radości.
Przerwa na pogodę
Skoro nordyckie chodziarki sobie maszerują, to wykorzystam tą chwilę na kilka słów o pogodzie. Otóż PADAŁ DESZCZ! Dla mnie, człowieka, który dopiero trzeci raz odwiedził Jasne Błonia podczas startu Biegu Kobiet było to wręcz nie do pomyślenia (APOKALIPSA) – poprzednie dwie edycje odbywały się praktycznie „na krótki rękaw”. Co bardziej wkręceni zawodnicy przypominali wprawdzie, że kilka lat temu na jednej z odsłon biegu padał śnieg, ale jednak mam nadzieję, że Organizatorzy w przyszłym roku poprawią się i załatwią lepszą aurę. A gdyby mieli z tym problem – zgłoście się do mnie, postaram się pomóc ;)
I zatrzęsły się Błonia – czyli rozgrzewka
Tymczasem, ja tu gadu gadu o pogodzie, a wszystkie zawodniczki już na mecie i czas na clue programu, czyli bieg. Ale najpierw – rozgrzewka. Prowadzona tak energicznie, że na chwilę ziemia w miejscu ćwiczeń rozgrzała się do czerwoności, mimo padającego deszczu.
Wyobraźcie sobie ponad tysiąc kobiet ćwiczących w rytm muzyki – ja wiem, że na Alkali były same rącze łanie i zwiewne nimfy, ale w pewnym momencie przysiągłbym, że Ziemia delikatnie się zatrzęsła.
A już na pewno trzęsło sięwszystko dookoła gdy z głośników padała komenda RAZRAZRAZRAZRAZ BIEGNIEMYYYY!
Uff, dobrze, że na innych biegach nie ma takiego wstępu, bo wtedy to już na pewno bym się nie rozgrzewał (nie, żebym teraz to robił:))
I wreszcie… START!
Jeśli ktoś spóźnił się na zawody i zawitał pod Urząd Miasta chwilę przed rozpoczęciem biegu, to z cała pewnością nie pomyślał sobie „hmm, nie ma tu aż tak wielu osób”. Startujących Pań była po prostu MOC. Zresztą, co ja się będę rozpisywał, sprawdźcie zdjęcia:
Gdy wybrzmiał strzał startera potrzeba było dobrych kilku minut, aby zawodniczki z końca stawki mogły ruszyć i porządnie się rozpędzić. Takie rzeczy widuję zazwyczaj na półmaratonach i maratonach – to najlepiej świadczy o tym, jak popularnym przedsięwzięciem stał się ten bieg.
Peleton zamykała biegaczka z flagą – nikt nie pozostawał na końcu – nawet najwolniej biegnąca uczestniczka miała towarzystwo.
Trasa tej odsłony biegu była trudniejsza niż przed rokiem – wprawdzie to nadal 5 km, ale organizatorzy zafundowali uczestniczkom okazję aby nieco się zmęczyć – pomimo tego dobre humory dopisywały wszystkim (no prawie wszystkim) biegaczkom.
Jest to też jedna z tych rzeczy, które podobają mi się w tej imprezie. Pomimo tego, że naturalnie na Alkali jest współzawodnictwo (w końcu ktoś musi być na mecie pierwszy) i czołówka pruje, jakby przypomniała sobie, że podobno wszyscy ludzie na świecie pochodzą z Afryki, to tam, gdzie kończy się strefa podium oraz osób biegnących na rekord jest mnóstwo dobrego humoru, uczestniczek biegnących grupkami, przebranych, rozgadanych i ogólnie jakichś takich bardziej zadowolonych ze startu.
Nie mówię, że nie ma tego na biegach damsko – męskich, ale faceci zawsze jakoś bardziej cisną aby jeszcze kogoś wyprzedzić, nawet jeśli stawką są tylko złote kalesony wujka Tadka. Kobiety (przynajmniej na wczorajszym biegu) wydawały się czerpać większą radość z samego faktu, że biegną, że są razem i że ten bieg jest zorganizowany dla nich i z okazji ich święta.
I TO BYŁO PO PROSTU PIĘKNE!
Meta i koniec i szkoda
Najszybsza zawodniczka wpadła na metę po 19 minutach (wyniki).
Jestem pewien, że gdybym zaczął biegać jakieś dziesięć lat temu (nie zacząłem), ciężko trenował (nie trenowałem) i pilnował się z dietą (nie pilnowałem) to dziś pewnie też osiągał bym takie czasy. Jako, że nie robiłem żadnej z tych rzeczy to dziś mogę tyko powiedzieć WOOOW.
Kolejne uczestniczki pojawiały się na finiszu w swoim, nieco wolniejszym tempie – dopingowane, oklaskiwane a na mecie uhonorowane medalami (każda edycja Alkali to medal w kształcie tulipana – za każdym razem w innym kolorze – tym razem padło na złoto, które prezentowało się bardzo okazale).
Potem jeszcze pobiegowy posiłek, chwila odpoczynku i już można było czekać na wręczenie medali dla najszybszych uczestniczek (kategorii było sporo więc i medali dla najlepszych niemało) oraz losowanie nagród.
Aż szkoda, że to wszystko tak szybko się skończyło.
Niech Dzień Kobiet trwa cały rok
Serce siękraje, że aby zorganizować tak pozytywną, pełną dobrej energii imprezę potrzebna jest okazja, która zdarza się tylko raz do roku. I wcale tutaj nie przesadzam – ktoś może pomyśleć, że przecież jest wiele innych świetnych imprez i w Szczecinie i w regionie ale prawda jet jednak taka, że atmosfera tego biegu, nastawienie uczestniczek oraz kibiców wprawiły mnie w tak dobry nastrój, że zapomniałem zupełnie, że jestem cały mokry, że jest mi zimno, mam totalnie zalany aparat i telefon i że normalnie pewnie już dawno grzałbym się w samochodzie albo w domu.
To samo było widać na twarzach uczestniczek – Panie na mecie śmiały się, robiły sobie razem zdjęcia, ekscytowały się biegiem, w ten pozytywny, radosny sposób. Choć Alkala to bieg, który drastycznie dyskryminuje płeć brzydką to akurat tego jednego dnia mi to nie przeszkadza.
No i albo to sprawka padającego deszczu, albo mój zakatarzony nos się nie wyrabia albo jednak 1600 kobiet po wysiłku fizycznym śmierdzi zdecydowanie mniej niż 1600 osobowe towarzystwo mieszane :) Sam nie wiem – jeśli macie na ten temat jakieś zdanie – napiszcie w komentarzach – a jeśli popełniliście błąd nieobecności – to koniecznie poprawcie się za rok. Panowie jako kibice a Panie – koniecznie na linii startu.
A na koniec jeszcze to, co tygrysy lubią najbardziej – zdjęcia! W tym roku ustawiłem się przy trasie z aparatem i sam napstrykałem trochę fotek – na facebooku jestesmyfajni znajdziecie galerię z nordic walking i galerię z biegu
Naturalnie gdzie mi tam do mojego mistrza, guru i kumpla w jednej osobie – dulny foto również wrzucił „kilka zdjęć”. Dzięki niemu mam tytułowe zdjęcie dla tego wpisu. Warto dodać, że Jarek zrobił dla Was te wszystkie zdjęcia i spędził kilka godzin na nogach, w deszczu pomimo tego, że kilka godzin wcześniej ukończył Włóczykij Trip Extreme i zrobił z buta ponad 50 kilometrów. To jest gość, prawda? Niestety drogie Panie – już zajęty ;)
Noana&Aero? Jak mógłbym zapomnieć o ich galerii zdjęć z imprezy?
Krzysztof Jarzyna (ze Szczecina) też ma dla Was dużo dobrych zdjęć
and last but not least : zdjęcia z imprezy znajdziecie również w serwisie FotoMaraton.pl. Po wpisaniu nazwiska albo numeru startowego pojawiają się wszystkie zdjęcia wybranej uczestniczki, które za opłatą można ściągnąć lub zamówić na CD. Sprawdziłem, działa.
Sporo fotografii znajdziecie też w relacji Głosu Szczecińskiego
Bierzcie się za oglądanie. bo zdjęć jest tyle, że na przejrzenie wszystkich może Wam braknąć czasu do przyszłej Alkali :)
Słyszałam na zakończenie ALKALI, że organizatorzy na przyszły rok zaplanowali grad – bo jeszcze nie było (!) oraz nowy model medalu – znów na 3 lata: najpierw brąz potem srebro i na końcu złoto.
Z pozdrowień przesłanych na maila ( newsletter) wynika, że w przyszłym roku impreza będzie się nazywała SANPROBI Bieg Kobiet… Szkoda, że zmieniają
Rewelacyjny wpis. Wrażenia z niedzieli na moment do mnie wróciły. Było Mega. Dzięki :)
zawsze do usług!
Alkala to jeden z najfajniejszych biegów w moim biegowym kalendarzu. Po Twojej relacji wnioskuję, że panowie bawią się równie dobrze, co panie. :)
Czekam teraz jeszcze na Twoją prognozę pogody na Bieg Zaślubin :D Bo Alkala zaskoczyła i było deszczowo. Czyżby w tym roku karta się odwróciła? ^^
hmm, challenge accepted – już niedługo wrzucę jakąś prognozę :) jedyny problem to to, że Kołobrzeg mi się z niczym nie rymuje :P
Zawsze możesz wykorzystać Kołobrzeg w innym przypadku niż mianownik :D