loader image

Książki pandemiczne – czyli Kulturalny Typ z wirusem w tle

książki koronawirus books covid 19

2020 to był rok, prawda? Znacie to powiedzenie: Kiedyś będą pisali o tym w książkach? No właśnie, ja już od pewnego czasu zastanawiam się, kiedy pojawią się pierwsze książki z koronawirusem w tle. Wiem, że proces twórczy musi trwać (wystarczy zobaczyć ile zajmuje mi napisanie kolejnego wpisu) ale jestem pewien, że ktoś już gdzieś tworzy książkę na ten temat. I to zapewne nie jedną. Tymczasem ja, choć lockdown jakoś specjalnie mnie nie dotknął, miałem w 2020 trochę czasu na czytanie i przygotowałem dla Was kilka pozycji, dzięki którym będziecie mogli przenieść się na chwilę do świata, w którym grasuje morderczy wirus. Chociaż nie, czekaj, to przecież nasz świat!

Lockdown – Robert Ziębiński

Pierwsza i w zasadzie jedyna książka napisana w świecie „po koronawirusie”. Wprawdzie autor zaznaczył, że zaadaptował pomysł, który już wcześniej siedział mu w głowie, ale hej – dopasował go do sytuacji  i proszę, mamy na rynku średnią książkę, w której jest dużo akcji oraz tak średnio bym powiedział logiki. W Warszawie, opętanej morderczym wirusem ludzie umierają na ulicach, rząd wprowadza kolejne obostrzenia, tyle, że nie chodzi tu o zamknięcie waszego ulubionego wege baru z kiszonkami a o żołnierzy, którzy są skłonni strzelać do zarażonych. W całym tym chaosie, zostaje uprowadzona córka głównej bohaterki – Olgi Maj, która jest (oho, nie spodziewaliście się) miliarderką, business woman i przy okazji piękną kobietą (to ostatnie też było w książce, ja tego nie wymyśliłem – mam nadzieję, że nie będę miał kłopotów w domu bo tak napisałem). Porywacze żądają okupu, którego nasza bohaterka nie może opłacić – banki zostają zamknięte, pieniądze można podejmować tylko w małych ilościach, więc zebranie całej kwoty mogło by jej zająć jakieś 153 lata, czyli i tak szybciej niż ktokolwiek odłoży dziś całą kwotę na zakup 50 metrowego mieszkania za gotówkę.

Całe szczęście, okazuje się, że kierowca Olgi  to emerytowany James John Bond Rambo (CZY TO NIE WSPANIAŁE ZRZĄDZENIE LOSU?!?) – z takim człowiekiem można spokojnie zanurzyć się w gangstersko – cwaniackiej Warszawie, gdzie zwykli ludzie kupują w pośpiechu papier toaletowy a miliarderki ze swoimi kierowcami ninja załatwiają interesy z gangsterami.

Teraz mała uwaga – nie zrozumcie mnie źle. Nie hejtuje tej ksiażki (za bardzo). To jest po prostu typowy thriller akcji, coś jak film, w którym  w głównego bohatera strzela jednocześnie cała armia a on wychodzi z tego bez szwanku i w dodatku nawet nie gniecie sobie krawata. Książkę czytało mi się całkiem miło i bardzo szybko, a przede wszystkim, w odróżnieniu od wielu innych polskich thillerów czy kryminałów dałem radę doczytać ją do końca. Wirus bardzo uatrakcyjnia świat przedstawiony w powieści, choć muszę przyznać, że gdyby nie był tylko tłem (ups, spoiler, nikt z głównych bohaterów nawet nie kichnął) to pewnie książka podobała by mi się jeszcze bardziej. Tak więc – jeśli szukacie lekkiej lektury z wirusem w tle, w której dużo się dzieje, ale nie trzeba się wysilać – polecam „Lockdown” – ja przeczytałem z przyjemnością choć czasami musiałem nieco przystanąć i pomyśleć nad kondycją tego świata, a przede wszystkim nad kondycją polskiej literatury akcji, której poziom jest… hmm. Ocena? 6 milionów złotych na 10 możliwych.

Bastion – Stephen King

Bastion opowiada historię Ameryki (oraz świata, który jak zawsze u tego autora jest gdzieś w tle), w którym wirus grupy wydostaje się (jakże by inaczej) z tajnego rządowego laboratorium i wykańcza większość populacji – równie szybko co skutecznie. Nieliczni, którzy pozostali przy życiu muszą przeżyć w tym post apokaliptycznym świecie, gdzie ludzkość dzieli się na dwa odłamy – brutalny, dążący do dominacji oraz drugi pokojowy i pragnący żyć w spokoju. Jak powszechnie wiadomo, nawet w zniszczonym świecie dobro i zło muszą ze sobą walczyć i o tym właśnie opowiada druga część książki. Dla mnie, o wiele bardziej fascynująca jest pierwsza cześć książki, opowiadająca o rozprzestrzenianiu się wirusa super grypy (zwanego też Blue lub Kapitanem Trippsem).

W wydanej uwaga, w 1978 roku książce King opisał pandemię tak obrazowo, że w 2020 pojawiły się podejrzenia, że już wtedy to wszystko przewidział. Gdyby okazało się, że COVID-19 jest groźniejszy i ma objawy tak gwałtowne, jak wszyscy na samym początku podejrzewali, to Bastion mógłby być książką historyczną. No, może trochę przesadzam, ale jeśli odważycie się zabrać za tą cegłę (książka ma ponad 1000 stron) to przyznacie mi rację. Serio, bastion jest świetną, najlepsza książką o zabójczym wirusie jaką czytałem. Dodajcie do tego fakt, że książkowy wirus, tak jak COVID – 19 przenosił się drogą kropelkową i atakował płuca i macie komplet. Aby nie było za słodko – książka, jak zawsze u Stephena Kinga za połową zaczyna się dłużyć, ale biorąc pod uwagę fakt, że za połową to znaczy po 500 stronach – jest dobrze. King ogólnie ma taką przypadłość, że buduje świetny świat i historie, nakręca ją po czym nagle kończy mu się pomysł i pod koniec książki nagle ucina wszystko za szybko, pozostawiając czytelnika z niedosytem. Bastion czytałem już raz, 6 czy 7 lat temu, ale powrót do książki po raz drugi, szczególnie w pandemicznym świecie jest bardzo satysfakcjonujący. Ocena nie może być inna jak 9 morderczych wirusów na 10.

Kroniki Koronawirusowe – Malcolm XD

Nikt nie rozluźni ciężkiego klimatu lepiej niż Malcolm XD, czyli najbardziej znany autor copy – past w Polsce. Może nie do końca znany, bo choć wydał on już chyba 3 książki, to nadal nie wiadomo kim on tak naprawdę jest. Kroniki Koronwirusowe to krótka, zabawna historia o typowych Polakach na samym początku prawdziwej pandemii koronawirusa – czyli nikt nic nie wie, nikt w sumie jeszcze nie choruje, w sklepach brak papieru i makaronu a telewizja jak wiadomo – zawsze kłamie. Jeśli szukacie poważnej lektury, to historia mieszkańców pewnego bloku, którzy postanowili uciekać przed wirusem na południe jako walutę wykorzystując papier toaletowy zapewne nie jest dla was. Nie sięgajcie wtedy po „Kroniki” bo spotka Was zawód. Zresztą, serio, oczekujecie poważnej lektury po gościu, który zamiast nazwiska ma XD?

Książka jest dość zabawna, w prosty sposób naśmiewa się z chaosu, który panował w naszym kraju na początku pandemii- z dużą dozą  absurdu i autoironii. Jestem dość przyzwyczajony do tego typu humoru i wiele typowych żartów autora zdążyło mi się już w Internecie opatrzeć, ale mimo to zdarzyło się kilka momentów, kiedy szczerze się zaśmiałem. Dla osób, które nie znają takich dzieł autora jak np. krótki tekst pt: Mój Stary to fanatyk wędkarstwa (na podstawie tej copy – pasty powstał nawet krótki film „Fanatyk”) może to być zabawna lektura. A co najważniejsze, da się to przeczytać w jakieś 30 minut do godziny. I cyk, kolejna pandemiczna książka odhaczona. Myślę, że 7 rolek papieru na 11 to uczciwa ocena.

Alex Kava – Epidemia

Mam z tą autorką dwa problemy. Po pierwsze, zawsze myślałem, że jest mężczyzną, choć to raczej jednak nie problem. Zresztą, kim jestem, by w dzisiejszym świecie w ogóle oznaczać czyjąś płeć. Po drugie, kiedyś przeczytałem jakąś jej książkę, która mi się spodobała i od tamtej pory daje się nabierać na tą twórczość.

Epidemia jest niestety średnim thrillerem, takim 4/10. Agentka FBI na tropie nietypowych samobójstw orientuje się, że zmarli są nosicielami wirusa ptasiej grypy. Brzmi ciekawie, ale akcja zamiast rozkręcać się w kierunku światowej pandemii podąża raczej w kierunku uczuciowych rozterek głównej bohaterki oraz jej tajemniczego, doświadczonego przez życie współpracownika (Alex Kava ma ewidentnie słabość do takich mężczyzn). W książce jest wirus, jest spisek, są agencje rządowe, ale żaden z tych tematów nie jest doprowadzony do końca. Mogła być z tego fajna książka o morderczym wirusie, ale nie jest. Mogła też wyjść powieść o spisku deep state i machinacjach ludzi na szczytach władzy – też nie wyszło. Jedyny plus to fakt, że szybko się czytało. 5 wirusów na 10 możliwych. Wow, dopiero się zorientowałem, że kilka linijek wyżej dałem 4/10.

Pandemia – Jana Wagner

Książka ta została wydana w 2015, kiedy pomysł ogólnoświatowej zarazy wydawał się dość egzotyczny. W 2020, kiedy okazało się, że rzeczywistość prześcignęła literacką fikcję powieść Jany Wagner została na nowo ściągnięta z półki i wydana z chirurgiczną maseczką na okładce. W „Pandemii” świat zostaje dotknięty.. pandemią. Świat obserwujemy oczami głównej bohaterki, Anny, która wraz z rodziną zostaje zmuszona do ucieczki z podmoskiewskiego osiedla do letniej chatki, oddalonej od cywilizacji w głębi Syberii.

Powieść ta ma dwa oblicza – jedno z nich było dla mnie interesujące, a drugie wręcz przeciwnie. Tą ciekawą stroną książki były opisy wirusowej rzeczywistości, zachowania ludzi i problemy z którymi musiała się mierzyć rodzina Anny na swojej drodze. A znaleźli się na niej szabrownicy, chorzy, przestępcy, oraz inni, zwykli Rosjanie, którzy próbowali uciec przed zarazą. Uważam, że autorce udało się ciekawie przedstawić świat, w którym oprócz morderczego wirusa ludziom zagraża też zimno, głód oraz przede wszystkim zło, czające się w ludziach.

Z drugiej strony, autorka bardzo skupia się też na uczuciach bohaterki – która zachowuje się irracjonalnie, swoje zachowanie uzależnia od uczuć, które aktualnie nią targają, skupia się na banalnych przemyśleniach. Te momenty książki bardzo mnie irytowały, chociaż z perspektywy czasu nadawały Annie autentyczności – nie była ona typowym książkowo – filmowym herosem, tylko prawdziwą osobą, ze wszystkimi wadami i zaletami. Co nie zmienia faktu, że gdybym ją poznał, to zapewne bym jej nie polubił.

Mimo wszystko, na sam koniec książkę polecam, jest wirusowa, jest pandemiczna i dobrze się ją czyta. Daję 7 maseczek na 10.

Graham Masterton – Wirus

Mógłbym coś napisać o tej książce. W sumie lubię autora i przeczytałem wiele jego powieści, dlatego też z nadzieją zacząłem czytać „Wirus” i nawet, przez pierwsze kilkadziesiąt stron mi się podobało. Spokojni zazwyczaj mieszkańcy Londynu wpadają w morderczy szał i zabijają swoich najbliższych ze straszliwym okrucieństwem – kto by nie pokochał takiego świata? Niestety, po krótkiej lekturze człowiek zaczyna się orientować co i jak i wtedy zaczyna się zjazd w dół. Nie będę zdradzał wam tajemnicy morderstw, ale wyjawię, że jest idiotyczna i to nawet jak na horror. No serio, c’mon. Rozumiem, że Masterton odcina już kupony od swojej wcześniejszej twórczości, ale takiego gniota ja bym się wstydził napisać, a sami możecie się przekonać, że z pisaniem u mnie krucho. nie przedłużając – nie czytajcie tego. Nawet nie będę oceniał, a gdybym już musiał, to daję 100 kup na 10 możliwych.

Czekam na więcej wirusowej lektury

To oczywiste, że temat światowej pandemii jet jeszcze na tyle świeży, że zalew książek w temacie jest dopiero przed nami. sądzę, że sytuacja jaka spotkała świat jest na tyle ciekawa i bez precedensu, że da się z tego wycisnąć wiele dobrej literatury. zresztą, wiele złej zapewne też – co nie zmienia faktu, że czekam na kolejne książki z wirusem w tle. A ten prawdziwy koronawirus mógłby się już skończyć, NO BO ILE MOŻNA!!

Autor - jacekEs

13 marca, 2021

Sprawdź też…

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d