loader image

258. Bieg Wigilijno – Sylwestrowy i 4 Biegowe Grand Prix Szczecina – są mandarynki, jest dobrze! [biegamy i jestesmyfajni]

bieg wigilijno sylwestrowy mandarynki

Ej, ziomek, ale złamiemy dwadzieścia pięć minut, co? 

zapytał Piotr gdy jechaliśmy na bieg. Już wtedy wiedziałem, że ten dzień będzie pełen niespodzianek.

Staliśmy akurat na światłach na Wojska Polskiego. Ja na śniadanie zjadłem sałatkę warzywną z majonezem i pasztet (lubię sałatkę i lubię pasztet, tak po prostu) a Piotr kromkę chleba z masłem (myślał, że będzie energetycznie) – obaj byliśmy świadomi, że taka przedstartowa dieta to raczej nie do końca strzał w dziesiątkę.

A forma była nam potrzebna, bo oto zmierzaliśmy na…

Szczeciński Bieg Wigilijno – Sylwestrowy / 4 bieg Biegowego Grand Prix Szczecina Maratończyk Team

Tak, już jakiś czas temu pisałem, że Organizator postanowił połączyć te dwie imprezy. Czy słusznie?

biegowe GRand prix szczecina i bieg wigilijno sylwestrowy - start

na razie nic jeszcze tego nie zapowiada, ale szykuje się dobra frekwencja

Zaraz po przybyciu bieg zapowiadał się jak każde Grand Prix Szczecina. no, może namioty organizatora zmieniły trochę swoje położenie a z głośników zamiast normalnej muzyki leciały kolędy, które brzmiały, jakby śpiewali je ludzie, na co dzień siedzący w klimatach szantów (swoją drogą ciekawe połączenie). Ale przecież to jeszcze o niczym nie świadczy, prawda?

grand prix szczecina kolejka po numerki

za to ta kolejka zdecydowanie świadczy o tym, że na bieg przyszło dużo więcej ludzi niż ostatnio

Mandarynki

Odebraliśmy numerki (była kolejka!) i wtedy mnie to uderzyło. Na stoliku obok stały…. MANDARYNKI! A więc to prawda – oficjalnie potwierdzone – bieg miał 100 % świąteczny charakter.

bieg wigilijno sylwestrowy mandarynki

aaaaaaw yeah!

A popo’s kolejki – dobrze przeczytaliście – tym razem biegaczy było tyle, że przy odbieraniu numerków kilka razy robił się ogonek. Wszystko szło bardzo sprawnie (jak zawsze dzięki miłym Paniom z biura zawodów) – ale aż miło było poczekać chwilę na swoją kolej, dzięki czemu przypomniały mi się czasy, gdy na Grand Prix przychodziły tłumy biegaczy. Kto wie, może wracają?

Ale dość rozmyślań, czas zjeść mandarynkę. I drugą, trzeciączwartąpiątą…

A potem przyszedł czas na rozgrzewkę, przecież musimy z Piotrem dawać pozytywny przykład młodemu pokoleniu biegaczy. Ja ostatni raz biegałem na City Trail a Piotr jakieś dwadzieścia lat temu na wuefie w podstawówce (żartuję, maksymalnie rok temu, więc nie jest źle;)). Gdy zmęczeni wróciliśmy z powrotem na metę, zgodnie stwierdziliśmy, że pięćset metrów to dystans który potrafi wykończyć!

grand prix szczecina bieg wigilijny sylwestrowy selfie

TRENUJEMY! (robienie samojebek, z angielska SELFIE)

Przy okazji – dobrze, że przed startem imprezy nie odbywały się badania antydopingowe. Świąteczna dieta spowodowała, że wszyscy uczestnicy (poza kobietami, bo jak wiadomo Pań ten problem nie dotyczy) skrywali w sobie skompresowane zapasy mocy, gotowe do uwolnienia przy pierwszym gwałtowniejszym ruchu kiszek. Tak moi mili, tej wiadomości nie znajdziecie na żadnym innym blogu ani portalu, ale bardzo wielu biegaczy na biegu wspomagało się dodatkowym napędem odrzutowym – te wszystkie zjedzone jajka i sałatki z majonezem robią swoje i bąki skumulowane przy wigilijnym stole muszą w końcu znaleźć dla siebie ujście. Przy okazji pozdrawiam zwycięzców i zwyciężczynie biegu – luuudzie, wy to dopiero musieliście zjeść dużo sałatki warzywnej ;).

dopalacze gaz do dechy bieganie

ta moc!

hmhmhmhmhmhm, START

Takie to życie biegacza dziwne jest, że po rozgrzewce zwykle następuje start. Gdy ustawiliśmy się z Piotrem za jego linią (linią startu, nie linią Piotra) po raz drugi mogłem podziwiać ilu uczestników zgromadziły niedzielne zawody. Zwykle staję z tyłu, co wcale nie przeszkadza mi stać zaraz za zawodnikami z czołówki (tak mało jest wszystkich biegaczy). Teraz stało przed nami mnóstwo ludzi a i za nami zostało jeszcze sporo osób.

tradycyjna fotka ze startu bieg wigilijno sylwestrowy grand prix szczecina

tradycyjna fotka ze startu…

Przed wystrzałem startera nastąpiła jeszcze krótka przemowa, z której nie zrozumiałem NIC (i nie byłem w tym odosobniony, następnym razem lepiej mówić przez mikrofon) i oto BIEGNIEMY!

biegniemy

niestety rozmazało mi się … tak pędziłem

Trasa biegu Wigilijno – Noworocznego pokrywała się z trasą Grand Prix Szczecina, więc właściwie każdy z uczestników brał udział w dwóch startach jednocześnie. Obciążeni taką odpowiedzialnością wraz z Piotrem rozplanowaliśmy siły bardzo odpowiedzialnie aby zbyt szybko się nie wypalić i wystartowaliśmy na 110 % naszych możliwości. Strategia przyniosła oczekiwane rezultaty – na pierwszym kilometrze byliśmy obaj solidnie zmęczeni (dodam, że Piotr biegł w najzwyklejszych trampkach na płaskiej podeszwie, takich od których dostaje się kontuzji od samego patrzenia na nie, więc należy mu się podwójny szacunek). 

bieg wigilijno sylwestrowy grand prix trampki

Na szczęście atmosfera na trasie była niesamowicie pozytywna. Hardkorowcy pobiegli przodem a wszyscy, którzy tak jak my ciągnęli się w 3/4 stawki byli w bardzo dobrych humorach.

Bardzo lubię tą atmosferę biegów, na których pojawia się sporo „przypadkowych” osób, dla których często są to pierwsze profesjonalnie zorganizowane zawody. Jest dużo śmiechu, jest wzajemne wspieranie się i ogólny luz.

Oczywiście do momentu, gdy trasa wraca z powrotem na asfalt. Bo tam zaczyna się wyścig ;) 

Dramatyczny finisz i okropne ostatnie metry

Do ostatniego zakrętu biegliśmy z moim towarzyszem w zgodzie, harmonii i męczeni tą samą kolką po bigosie.

ja i piotr jeszcze miłość

jeszcze zgodni…

Wtem, gdy tylko wbiegliśmy na ostatnią prostą widok mety uderzył mu do głowy. Wyrwał z kopyta tak, że musiałem się nieźle natrudzić, aby w ogóle za nim nadążyć.

mordercza walka ja i piotr bieg wigilijno sylwestrowy walka

a tu już mordercza walka na śmierć i życie. A ten się jeszcze uśmiecha!

A co mi tam, – pomyślałem i przyspieszyłem. W końcu fajnie podbić średnie tempo na końcówce. I wtedy wydarzyło się coś strasznego, tragedia nie do opisania, coś co wstrząsnęło moim światem i gdyby lata startów nie uodporniły mnie psychicznie zapewne bym się załamał. Otóż… rozładował mi się telefon i wyłączyło Endomondo!

kewin sam w domu what da fuck

NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE

Początkowo naprawdę nie wiedziałem co powinienem w tym wypadku zrobić. Przez sekundę biłem się z myślami – w końcu bieg bez włączonego Endo się nie liczy, to tak, jakby w ogóle go nie było. Powinienem stanąć czy biec dalej? Może żądać powtórzenia zawodów (gdy już podładuję baterie?). Na szczęście zaraz potem przypomniałem sobie, że przecież biegam dla przyjemności, więc otrząsnąłem się z szoku, dogoniłem Piotra i ramię w ramię wpadliśmy na metę w okolicach 29 minut i 30 sekund od startu. 

Na mecie czekała na nas woda z sokiem i naturalnie mandarynki.

mandarynki

więcej już nie zmieszczę, serio

Z mniej ważnych niż mandarynki rzeczy (żartuję, oczywiście) odbyła się też dekoracja zwycięzców (podwójna! taka jest zaleta udziału w dwóch biegach w jednym)

bieg wigilijno sylwestrowy najlepsze panie

Najlepsze Panie…

bieg wigilijno sylwestrowy najlepsi panowie

… i Panowie

 

i naturalnie losowanie nagród. A tutaj – niespodzianka. Pamiętacie plecak, który wygrałem ostatnim razem na 3 biegu Grand Prix? Tym razem taka sama sztuka trafiła się Piotrowi – ten to ma szczęście, przyszedł raz i od razu wygrał! (niestety nie mam zdjęcia z wręczania nagrody bo sami wiecie – padnięty telefon…)

Świąteczny cud?

Nie będę po raz kolejny pisał o tym, jak lubię imprezy z serii Grand Prix Szczecina (bo lubię). Szczęśliwie nie muszę też zastanawiać się nad niską frekwencją (bo ta akurat bardzo dopisała). Mogę tylko mieć nadzieję, że duża ilość biegaczy nie była świątecznym cudem i efektem połączenia biegu GP z Wigilijno – Sylwestrowym tylko znakiem, że biegi Grand Prix znowu zaczynają przyciągać nowych biegaczy. 

Dużo leży naturalnie w rękach organizatora i imprezom Maratończyk Team nadal potrzeba lepszej promocji w Internecie (chociaż ostatnio i tak się poprawiło, serio) ale chwilowo sprawy wydają się iść w dobrą stronę. A już niedługo Bieg Noworoczny (zapisy TUTAJ) na który podobno już kończą się miejsca. 

A wracając do Grand Prix – ostatni bieg był jednocześnie ostatnim z cyklu, więc na kolejny start pod tym sztandarem przyjdzie nam poczekać do lutego. 

Ja na pewno będę, a Wy?

 

PS: zdjęcia z biegu (te ładne) zawdzięczam jak zawsze Dulny Foto (galeria tutaj, KLIK!) i Noana&Aero Photo (galerie znajdziecie TUTAJ). jak zawsze wielkie dzięki, jesteście fajni!

Autor - jacekEs

28 grudnia, 2015

Sprawdź też…

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.