Od kiedy zacząłem mniej więcej kojarzyć co się dookoła mnie dzieje słowo cholesterol zawsze kojarzyło mi się z czymś złym, niezdrowym i rzeczą, którą za wszelką cenę należy ograniczać.
Pamiętam jak dziadek, który miał problemy z sercem musiał go ograniczać, jak rodzice opowiadali o tym jaki jest on niezdrowy (cholesterol, nie dziadek, chociaż on też) i jak na rynku pojawiały się różne produkty, które miały pomagać walczyć z jego nadmiarem.
Wprawdzie, jeśli wierzyć reklamom współczesny człowiek ma teraz na głowie poważniejsze problemy niż nadmiar cholesterolu (są to między innymi – zakwaszenie, słabo płonący korzeń, niedobór magnezu, nietrzymanie moczu, suchość oka, zaparcia, zbyt luźne stolce…) ale ten związek nadal znajduje się na czarnej liście lekarzy, dietetyków a przede wszystkim koncernów farmaceutycznych.
Tymczasem, wpadł mi ostatnio w ręce ciekawy artykuł, które skłonił do zastanowienia…
Czym w ogóle jest cholesterol i skąd się bierze?
Za wikipedią – cholesterol, organiczny związek chemiczny, lipid, zaliczany też do alkoholi (o SZWAGIER, zaczyna mi się podobać ten cały LIPID) – występuje w błonie każdej komórki zwierzęcej. W organizmie ma on wiele ważnych zadań i jest niezbędny dla jego funkcjonowania, ale o tym za chwilę.
Źródła cholesterolu – ten chole(sterol)rny organizm
Cholesterol do organizmu trafia ze źródeł pokarmowych (z jedzenia – tzw. cholesterol egzogenny) albo powstaje w wyniku biosyntezy (czyli jest wytwarzany przez organizm – cholesterol endogenny).
W pożywieniu, trafia on do nas przede wszystkim poprzez pokarmy pochodzenia zwierzęcego. W produktach, które możecie znaleźć w swojej lodówce najwięcej cholesterolu zawierają jajka (a konkretnie żółtko – 1062 mg na 100 gram produktu – co ciekawe, białko jajka W OGÓLE nie zawiera cholesterolu), wszelkiego rodzaju mięsa (przoduje wątróbka) i wędliny a listę zamykają produkty nabiałowe. Nie znajdziecie go praktycznie w produktach roślinnych. (tabelę zawartości cholesterolu w produktach znajdziecie np. TUTAJ)
Drugim źródłem cholesterolu jest sam organizm, który wytwarza go na swoje potrzeby. Dzieje się to przede wszystkim w wątrobie, jelitach i w skórze. Zakłada się, że ilość cholesterolu produkowanego dziennie przez organizm jest 100 – 200 % wyższa niż ilość, jaką przyjmujemy z pożywieniem.
Zastanawiające, prawda? Skoro cholesterol jest rzekomo szkodliwy, to dlaczego organizm sam go wytwarza? Czyżby był to jakiś ewolucyjny błąd, głupota naszego organizmu, który dąży do samounicestwienia? Spokojnie, z tym naszym organizmem wcale nie jest tak źle…
Funkcje cholesterolu – tak bardzo „szkodliwy” i tak bardzo potrzebny
Pomimo tego, że reklamy i artykuły w „Życiu na gorąco” starają się nam wmówić, że cholesterol to zło, z którym należy za wszelką cenę walczyć, to fakty świadczą zupełnie inaczej. Jest on bowiem między innymi:
- budulcem każdej komórki w organizmie, pełni funkcje strukturalne
- jako składnik komórek nerwowych jest niezbędny dla właściwego funkcjonowania mózgu – ma duże znaczenie dla działania synaps
- bierze udział w wytwarzaniu witaminy D, niektórych hormonów (np. płciowych) oraz w syntezie kwasów żółciowych (jako składnik żółci pomaga więc w trawieniu tłuszczów)
- Istnieją doniesienia wskazujące, że ma pozytywny wpływ na funkcjonowanie układu immunologicznego
- Decyduje o aktywności enzymów biorących udział w procesach anabolicznych
Zbyt niski poziom cholesterolu może powodować depresje, agresje, problemy psychiczne, spadek odporności czy zbyt szybkie starzenie się.
Natomiast nadmiar cholesterolu (czytaliście, że w nadmiarze nawet tlen jest szkodliwy?) może prowadzić do ryzyka wystąpienia chorób układu naczyniowo – krwionośnego (zawał serca, udar, choroba wieńcowa), miażdżycy – chociaż są też badacze, którzy twierdzą, że związki cholesterolu z tymi przypadłościami nie są tak silne aby udowodnić jednoznaczną korelacje. Cholesterol jest też składnikiem kamieni żółciowych.
Ale jak tak na prawdę stwierdzić coś takiego jak NADMIAR CHOLESTEROLU?
Dobry cholesterol – Zły cholesterol
Wikipedia wie wszystko – normy dla stężenia cholesterolu we krwi są następujące:
- Norma: < 200 mg/dl (< 5,2 mmol/l),
- Poziom podwyższony: 200–250 mg/dl (5,1–6,5 mmol/l),
- Poziom znacznie podwyższony: > 250 mg/dl (>6,5 mmol/l).
Jednak określanie, czy poziom cholesterolu w organizmie jest za wysoki lub zbyt niski tylko na podstawie tej normy można przyrównać do sprawdzania, czy jutro dzień będzie słoneczny lub nie na podstawie pogody sprzed kilku lat.
Bo jeśli dokładnie pochylić się nad tematem to stwierdzenie, że „nadmiar cholesterolu szkodzi” jest w zasadzie ogromną nadinterpretacją.
Wszyscy uczeni są mniej więcej zgodni co do jednego. Stwierdzanie szkodliwego wpływu cholesterolu jest dużym uogólnieniem i niesprawiedliwością wobec tego jakże potrzebnego w organizmie związku. I dlatego właśnie powstał podział na tzw. dobry i zły cholesterol.
Chodzi konkretnie o lipoproteiny, czyli cząsteczki, które cholesterol przenoszą. Dzielą się one na lipoproteiny o małej gęstości (LPL – low density lipoprotein – czyli tak zwany zły cholesterol) oraz HDL czyli lipoproteiny o wysokiej gęstości (high density lipoprotein) – czyli dobry cholesterol.
Dlaczego akurat taki podział?
HDL – dobry cholesterol (choć taka nazwa to na prawadę duże uproszczenie!) dba o to, aby cholesterol, który trafił do komórek (gdzie jak pisałem już wcześniej jest bardzo potrzebny) został stamtąd po pewnym czasie „wymieciony” – oczyszcza komórki z nadmiaru tego związku i przenosi go z powrotem do wątroby.
Natomiast LDL odpowiada za transfer cholesterolu DO komórek – dostarcza go, aby mogły one odpowiednio pracować.Jeśli ta frakcja (rodzaj) lipoprotein występuje w organizmie w nadmiarze – wówczas cholesterolu w komórkach więcej się zbiera niż odkłada – co prowadzi do powstawania zakrzepów i negatywnych następstw, o których pisałem już wcześniej. Zazwyczaj nie wspomina się o jeszcze jednym, ważnym fakcie. Nie wszystkie cząsteczki LDL są „złe”. dzielą się one bowiem na większe (niegroźne) i mniejsze (złe) cząsteczki LDL.
Sami widzicie, że stwierdzenie „wysoki poziom cholesterolu” nie brzmi już tak sensownie jak jeszcze parę minut temu. Nasz organizm jest tak skonstruowany, że to, co dotrze do komórek wraz z LDL zostanie z nich później „sprzątnięte” wraz z HDL i przetransportowane i zneutralizowane w wątrobie.
Tak więc – wbrew to nie poziom cholesterolu jest tu najważniejszy a właściwy stosunek dobrego i złego cholesterolu – na który można wpłynąć dzięki odpowiedniej diecie (ale nie do końca takiej, o której słyszycie w reklamach) czy… ruchowi. Tak – aktywność fizyczna podwyższa poziom HDL we krwi – a więc przyczynia się do wymiatania nadmiaru cholesterolu z naszych komórek. Czy ja ciągle jeszcze muszę Was zachęcać, abyście trochę się poruszali?
A inne sposoby aby utrzymać właściwy stosunek HDL do LDL?
- Ograniczenie spożycia węglowodanów – powodują one powstawanie większej ilości małych cząsteczek LDL (tych szkodliwych)
- Aktywność fizyczna (wiem, było, ale to łatwe, przyjemne i skuteczne)
- Ograniczenie spożycia nienasyconych tłuszczów omega-6, których dużo znajduje się w niektórych olejach roślinnych (sojowym, kukurydzianym, arachidowym, sezamowym i słonecznikowym) oraz przede wszystkim we wszelkiego rodzaju – ciastach, deserach, margarynach, przekąskach itp.
- Odpowiedni bilans pomiędzy kwasami tłuszczowymi omega-6 a omega-3 – powinien on wynosić około 2:1, gdy współcześnie wynosi on często 10-15:1.
- Ograniczenie spożywania tłuszczy typu „trans”, które nie tylko podwyższają poziom szkodliwego LDL, ale również obniżają poziom HDL – czyli robią podwójnie złą robotę.
- Picie alkoholu – TAK, NARESZCIE COŚ POZYTYWNEGO! Ale stop, nie otwierajcie 0,7. Na wzrost poziomu dobrego cholesterolu dodatnio wpływają małe ilości alkoholu – w nadmiarze wcale nie służy on organizmowi.
Warto też pamiętać, że pokarmy, które zawierają duże ilości cholesterolu (jajka, mięso) wcale nie wpływają negatywnie na zwiększenie ilości LDL we krwi. Spożywanie mięsa prowadzi wprawdzie do zwiększenia poziomu cholesterolu, ale zwiększa też poziom HDL, a substancje odżywcze zawarte w jajkach chronią organizm przed szkodliwym działaniem frakcji LDL.
Skreślony z czarnej listy
A wracając do tekstu, który sprawił, że zainteresowałem się cholesterolem i postanowiłem stworzyć ten wpis. Cóż mogło by to być innego jak nie odkrycia amerykańskich (bo jakże by innych) naukowców. Niedawno stwierdzili oni bowiem, że po kilkudziesięciu latach banicji i członkostwa na liście związków uważanych za szkodliwe dla naszego zdrowia cholesterol zasłużył w końcu na oczyszczenie swojego dobrego imienia.
Tak, moim drodzy – całkiem niedawno, Amerykanie uznali, że czas usunąć cholesterol z listy „złych” składników odżywczych, na której kiblował on od ponad 40 lat. Potwierdzili przy okazji to, o czym już dawno piszę Wam na blogu – że podstawowym składnikiem żywności, nad którego ograniczeniem powinno się pracować jest CUKIER – który nie ma w zasadzie dla organizmu żadnej dodatniej wartości odżywczej a węglowodany, które dzięki niemu przyjmujemy o wiele lepiej dostarczyć z innymi pokarmami. Sami widzicie – opłaca się czytać jestesmyfajni.pl – dzięki temu jesteście zawsze o krok przed amerykańskimi naukowcami. No i jesteście fajni ;)
Nie taki cholesterol straszny…
Jak więc widzicie, cholesterol jest substancją pełną sprzeczności (jednocześnie potrzebną jak i mogącą szkodzić) wokół której narosło wiele przekonań i mitów, które choć popularne, niekoniecznie muszą być słuszne.
Nie powinno się demonizować jego wpływu na zdrowie i na siłę walczyć z jego poziomem – albowiem jest on potrzebny organizmowi do działania a jego niedobór może być równie groźny w skutkach jak nadmiar szkodliwego LDL. Zły poziom cholesterolu nie jest chorobą, którą należy leczyć tabletkami. Jest bardziej sygnałem, że gdzieś tam w naszej diecie jest problem, który należy rozwiązać odpowiednimi zmianami.
Mam nadzieję, że tym tekstem udało mi się trochę przybliżyć Wam to zagadnienie – a temat cholesterolu i jego wpływu na nasze zdrowie zapewne będzie jeszcze powracał na blogu nie raz.
—
A jeśli macie ochotę na jeszcze, zajrzyjcie do źródeł, z których korzystałem podczas tworzenia tego wpisu:
EUFIC, Wikipedia, świetna strona PALEOsmak – zupełnie inne spojrzenia na kwestię cholesterolu, oraz kilka innych stron, które podlinkowałem w tekście.
0 komentarzy