Dziś w Poznaniu (ale i w Mediolanie, Paryżu, Dębnie i w szczecińskim Ogrodzie Różanym) spotkało się kilka osób.
Może nawet więcej niż trochę, w Poznaniu było ich prawie osiem tysięcy.
Manifestacja ? Rocznica jakiejś katastrofy ? Strajk ? Marsz niezadowolonych ?
Nie, ludzie, którzy spotkali się w Poznaniu na Malcie mieli gdzieś politykę.
Chwilowo nie interesował ich stan finansów państwa, to czy PO ma przewagę nad PiS i jaka będzie frekwencja do parlamentu europejskiego.
Nikt nie zastanawiał się nad wyższością świąt Wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem.
Nie liczyło się czy jesteś czarny czy biały, wierzący, niewierzący czy może po prostu masz te sprawy głęboko w dupie.
To skąd pochodzisz również nie było ważne, tak samo jak to czy jesz mięso i czy wolisz lewego czy prawego batona Twix.
Chudzi i grubi, blondynki i brunetki (ponoć byli też rudzi), wysocy i niscy – wszyscy przyszli na Maltę aby ponad wszystkimi rzeczami, które na co dzień nas dzielą…
Po prostu pobiec, przebiec 21 kilometrów i wykręcić jak najlepszy czas.
Opić się wodą i energetykami.
Zjeść makaron, który chociaż był paskudny to na mecie smakował jak z najlepszej restauracji.
Opchać się kilogramami bananów i wypić pobiegowego browara.
I to było piękne.
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback