Kupowanie zegarka z GPSem to ścieżka pełna trudnych wyborów i ciężkich wyrzeczeń, prawie jak droga samuraja.
Bo albo trzeba podejść do tematu jak Mrozu (czyli mieć ze sobą miliony monet) albo konieczne będzie pójście na ustępstwa – albo nasz nowy gadżet będzie wielkości naręcznej lodówki (niby spoko, ale ściąga w bok przy bieganiu) albo brzydki, albo łapie GPS dopiero w okolicach 8 kilometra treningu.
Ja sam, zanim zdecyduje się na jakiś sprzęt najpierw muszę przeprowadzić gruntowny research. I tak, swój pierwszy zegarek do biegania wybieram już jakieś 4 lata i jeszcze się nie zdecydowałem.
Dlatego, gdy otrzymałem propozycję aby przetestować przez jakiś czas zegarek FitBit Surge pomyślałem – spoko opcja, chętnie zobaczę co ma mi do zaoferowania. Ale tak bez wcześniejszego rozeznania tematu? Oj, chyba będzie ciężko. Tymczasem okazało się, że.. Zresztą, co ja będę tak szybko zdradzał się ze swoimi odczuciami, lepiej poczytajcie, bo oto przed Wami..
Recenzja zegarka Fitbit Surge
Na samym początku muszę odrobinę posypać głowę popiołem i przyznać, że już od pewnego czasu przestałem nadążać za ofertą firmy Fitbit i ostatni sprzęt, jaki kojarzyłem to wiekowy już Fitbit Flex.
Producent nie zasypuje jednak gruszek w popiele (co ja z tym popiołem) i poszerzył swoją ofertę o kilka nowych opasek i zegarków. Jednocześnie firma zdaje się kierować filozofią, którą bardzo sobie cenię – wypuszczając niewiele produktów (w przeciwieństwie do na przykład Garmina, w którego produktach ciężko się połapać) ale za to dopracowanych i z długim okresem wsparcia.
Takim właśnie produktem wydaje się być Fitbit Surge. Zegarek miałem możliwość testować przez dwa tygodnie i bardzo się z nim przez ten czas zaprzyjaźniłem. Ale do rzeczy – na początek..
Wygląd – dobry dla Jacka, dobry dla prezydenta
Fitbit Surge zdecydowanie nie aspiruje do wyglądania jak nowoczesne smartwatche, które z kolei bardzo chciały by wyglądać jak „prawdziwe” zegarki. Widać, że producent postawił na nowoczesny i minimalistyczny styl, który kojarzy się bardziej z opaskami mierzącymi aktywność.
Na początek kilka zdjęć z oficjalnych materiałów producenta:
Gumowy pasek, jednolita tafla ekranu (wykonanego, niestety z tworzywa zamiast ze szkła Gorilla Glass znanego z telefonów) i srebrne boczki (również tworzywo, szkoda, mógłby być metal) nadaje mu sportowy wygląd. Jednakże, Surge prezentuje się dobrze nie tylko w okolicznościach sportowych.
Zresztą, nie tylko ja tak uważam, może znacie kolesia ze zdjęcia poniżej?
Jak widzicie, zegarek prezentuje się bardzo fajnie. Wrażenie dopełnia metalowa klamra paska i jego faktura. Gdy go nosiłem, wiele osób pytało mnie co to za nowy nabytek i właściwie wszystkim się podobał.
Wyświetlacz LCD mierzy sobie całe 1,25 cala jest podświetlany na niebiesko, jednokolorowy (no dobra, dwu – czarno – szary) i reaguje na dotyk. Obraz na nim jest bardzo wyraźny, nawet w pełnym słońcu. Funkcje dotykowe działają poprawnie i nie da się przyczepić do dokładności – macać ekran można nawet wtedy gdy jest mokry. Co ciekawe, wykazuje on jednocześnie całkowitą obojętność na przesuwające się po nim rękawy, wkładanie ręki do kieszeni i tym podobne.
Podświetlenie może działać automatycznie, albo po naciśnięciu jednego z trzech przycisków znajdujących się po obu stronach zegarka. Ja wybrałem opcję automatyczną, która działała bardzo dobrze – po podniesieniu nadgarstka zawsze miałem podświetlony ekran.
Same przyciski mogą zastąpić dotyk – jeden po lewej pozwala przechodzić pomiędzy aktywnościami oraz menu a dwa po prawej służą do wybierania poszczególnych opcji. Pomaga to np. szybko i precyzyjnie zastopować zegarek po bieganiu bez konieczności patrzenia na ekran.
Jeszcze kilka słów na temat tego, co można zobaczyć na wyświetlaczu: świetną opcją jest możliwość zmiany sposobu wyświetlania godziny (zegary cyfrowe, zwykły wskazówkowy, czy opcja z której korzystałem – na obrazku na dole (źródło) nazwana Orbit.
Daje to możliwość personalizacji i sprawia, że zegarek jeszcze wolniej się znudzi. Szkoda, że zmiany można dokonać tylko poprzez aplikację mobilną a nie z poziomu zegarka.
Z tyłu koperty znajduje się czujnik pulsu, który odczytuje go z nadgarstka. Czujnik przez cały czas świeci dość jasnym, zielonym światłem – nie widać go, gdy zegarek jest na ręku, ale w nocy, gdy jest zdjęty z ręki światło nieźle daje po oczach. Mogło by się wyłączać po pewnym czasie niewykrywania przez zegarek żadnego ruchu – szkoda, że tak nie jest. Poza tym pod czujnikiem znajdziecie jeszcze złącze ładowania – naturalnie nietypowe (co by szkodziło dać micro USB?).
W egzemplarzu, który testowałem złącze było nieco wyrobione i podczas ładowania czasem przerywało – pomogło dopiero ułożenie zegarka w konkretnej pozycji. Nie wiem, czy to testowy egzemplarz doświadczył tak szorstkiego traktowania, czy to po prostu to gniazdo jest nieprzemyślane (obstawiam i to i to).
Podsumowując – Fitbit Surge bardziej niż zegarek przypomina fitnessową opaskę mierzącą aktywność. Jednocześnie prosty i klasyczny styl sprawia, że można go nosić na co dzień, przy mniej, lub bardziej (OBAMA!) oficjalnych okazjach. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to fakt, że materiał paska wyjątkowo przeciąga kurz – ale to po prostu taki materiał.
Pamiętajcie, że pasek FitBita występuje w dwóch rozmiarach – S i L/M. L/M (16 – 20 centymetrów) idealnie pasuje na mój, niezbyt rozrośnięty nadgarstek. S (do 16 centymetrów) jest zbyt mały, więc najpewniej nadaje się tylko dla kobiet, ewentualnie wyjątkowo chudych osobników, ale przecież tacy sportu nie uprawiają ;)
Ale dość już o wyglądzie, w końcu takie drobiazgi prawdziwych mężczyzn nie interesują. Czas na mięsko, a więc do konkretów!
Mierzenie aktywności, pomiar snu
To pierwsza funkcja Surge nad którą chciałbym się skupić. Bardzo się przyzwyczaiłem do opasek mierzących moją aktywność i możliwości sprawdzania ile jeszcze mi brakuje do dziennej normy. Fitbit, podobnie jak Garmin Vivosmart, którego używam na co dzień realizuję tą funkcjonalność poprzez mierzenie kroków.
Fitbit Surge ma pod maską 3 osiowy akcelerometr, 3 osiowy żyroskop, kompas cyfrowy oraz czujnik drgań a więc jest w pełni wyposażony aby dokładnie mierzyć cały aktywny dzień.
Postępy można śledzić na bieżąco na wyświetlaczu, w aplikacji mobilnej lub na portalu fitbit.com gdzie po zakupie warto (właściwie trzeba, bo bez tego zegarek traci na swojej atrakcyjności) zarejestrować swoje urządzenie. Do portalu i aplikacji wrócę później, bo teraz czas na kroki.
Z moich obserwacji wynika, że Fitbit mierzy kroki dokładniej niż Garmin a przynajmniej nie popełnia jednego, podstawowego błędu. Jakiego? Otóż, wszystkie urządzenia mierzące ilość kroków z nadgarstka mają jedną bolączkę. Bo jak urządzenie ma stwierdzić, czy te ruchy, które właśnie wykrywa to kroki, mycie zębów czy może podnoszenie do ust ręki wybierającej chipsy z paczki?
Mając obydwie opaski na ręku, sprawdziłem ile kroków zliczają od czasu pobudki aż do porannego wyjścia z domu. Okazało się, że Garmin nabija mi rano około 450 kroków, podczas gdy Fitbit Surge zlicza ich około 150. Wprawdzie nie sposób stwierdzić, które urządzenie ma rację, ale śledząc przyrost liczby kroków po chociażby myciu zębów mogę stwierdzić, że Garmin Vivosmart nalicza zdecydowanie więcej nieprawdziwych „kroków”.
Gdy dzienny cel zostanie osiągnięty urządzenie informuje nas o tym symbolem wybuchających fajerwerków, wibracjami i wyświetleniem wartości celu (ja miałem ustawione na 10000). Fajnie to działa i daje satysfakcję, gdy dzienny plan zostaje wykonany.
Poza tym, Fitbit Surge zlicza też spalone kalorie, ale robi to z przelicznika ilości kroków, wzrostu i wagi, więc jest to średnio miarodajny wynik.
Nowością jest też ilość pokonanych pięter – opaska faktycznie zlicza chodzenie po schodach (sprawdziłem) ale do ilości pokonanych pięter zlicza też całą dzienną aktywność. Przykładowo – gdybyście cały dzień się masturbowali (albo kogoś, nie bądźmy samolubni) to mogło by się okazać, że Surge zliczył by to jako wspięcie się na pałac kultury. A to przecież nie takie szczyty miały przed chwilą miejsce.. Zarówno kalorie jak i piętra postrzegam jako ciekawy bajer, ale nie mający faktycznego przeliczenia na rzeczywistość.
Kolejną funkcją jest pomiar snu. Jako, iż FitBit Surge nie oferuje opcji „inteligentnego” budzenia (jest budzik wibracyjny, ale ustawiany na konkretną godzinę, bez dopasowania do fazy snu), to nie widziałem potrzeby, aby nosić go na ręku także w nocy. Test jest jednak testem, więc trzeba było przeprowadzić odpowiednie badania. Zegarek prawidłowo wykrywa sen (przykładowo, Sony SmartBand pierwszej generacji zliczał godziny snu niezależnie od tego czy miałem go na ręku czy leżał na szafce), podlicza godziny snu, momenty przebudzenia oraz chwile, gdy sen był niespokojny. Wszystko to jest bardzo fajne, dopóki człowiek nie zastanowi się – na co mu właściwie te dane. Ani aplikacja ani portal Fitbit nie umożliwiają sprawdzenia, kiedy sen był niespokojny lub o której się przebudziliśmy. Są to więc suche statystyki – ot, wiem, że miałem ciężką noc. Jakieś wnioski? Nie bardzo. Pomiar snu (nie ważne czy w Fitbit Surge czy w innych sprzętach) uważam więc za bajer, funkcję, która może pomóc pilnowania odpowiedniej ilości przespanych godzin, nic więcej.
Ogólnie, FitBit Surge jest całkiem fajną fit opaską i gdyby miał mieć tylko ta funkcję, to mógłbym teraz zakończyć tą recenzję, pisząc, że jest to fajny produkt, za zdecydowanie zbyt wysoką cenę. Ale przecież ten produkt oferuje o wiele więcej..
GPS – jak się biega z FitBit Surge?
UWAGA SUCHAR: Z Fitbit Surge biega się na nogach (ahahahaha). Dobra, wiem, świetny dowcip, więc jak już brzuchy przestaną Was boleć od śmiechu, to czytajcie dalej.
W końcu ten gadżet to przede wszystkim zegarek z GPSem, prawda?
Urządzenie oferuje automatyczne śledzenie przeróżnych aktywności – jazdy na rowerze, siłowni, golfa – ja testowałem jego działanie tylko podczas biegania.
Przełączenie się w tryb rejestrowania biegu zajmuje dwa – trzy kliknięcia i dzięki przyciskom jest możliwe także w rękawiczkach. Na moim osiedlu, pomiędzy blokami FitBit łapie fixa (łączność z GPSem) bardzo szybko – nie zajmuje to nawet 30 sekund. Jest to zdecydowany plus, dłużej zajmuje to nawet mojej nawigacji samochodowej a telefon robi to w porównywalnym czasie.
Podczas biegu na ekranie przez cały czas widoczny jest czas trwania treningu, ilość pokonanych kilometrów oraz dodatkowe informacja jak tempo, czas na kilometr, prędkość, puls itp, którą można zmieniać. Ja korzystałem przede wszystkim z pulsu, aby zobaczyć jak zmienia się on w zależności od tempa w którym biegnę. w moim przypadku zegarek wskazywał około 158 uderzeń na minutę przy tempie około 5:00 min / kilometr.
Po biegu, gdy już zatrzymamy aktywność od razu jest możliwość aby zobaczyć podstawowe dane na ekranie zegarka lub sprawdzić je w aplikacji (ewentualnie na stronie fitbit.com, jeśli na bieganie nosicie ze sobą komputer – kto Was tam wie, mody zmieniają się tak szybko). Strona fitbit udostępnia informacje o szybkości pokonywania kolejnych kilometrów, mapkę, wysokość pulsu, ilość spalonych kalorii oraz wpływ zarejestrowanego biegu na aktywność z dnia (tyle dodatkowych kroków, minut aktywności – całkiem fajna opcja). Jest to więc mniej danych, niż po treningu oferuje np. Endomondo, ale wg. mnie urządzenie prezentuje najważniejsze wartości.
Trening można wyeksportować w postaci pliku .TCX i załadować na Endomondo, tak więc mając na nadgarstku FitBit Surge nie musicie się obawiać, że coś Wam umknie a znajomi nie będą mieli okazji polubić ostatniego biegania. Dla mnie taka opcja jest ważna, bo mam w Endo zapisane już tyle treningów, że nie chciałbym się teraz przenosić w 100 % na nowy ekosystem. Co ciekawe, po imporcie do Endomondo trening oferuje więcej informacji niż na stronie FitBit – tak więc zegarek zbiera te dane, ale po prostu nie prezentuje ich w aplikacji.
Tu ciekawe spostrzeżenie. Ten sam trening, podejrzany na fitbit.com wskazał przebiegnięcie 6,61 kilometra – a po załadowaniu do Endomondo 6,59km. W ogóle – porównując pomiary, mam wrażenie, że FitBit Surge przycina przebiegnięty dystans. Dla porównania, odczyty z kilku treningów:
ENDOMONDO | FITBIT SURGE |
6,63 km | 6,61 km |
7,58 km | 7,56 km |
12,18 km | 12,16 km |
15,23 km | 15,05 km |
Wszystko wskazuje więc na fakt, że zegarek może mieć tendencję do ucinania kilkudziesięciu metrów treningu. Nie mam wprawdzie możliwości porównania tego z jeszcze jakimś urządzeniem (może to Endomondo się myli) ale taką opinię znalazłem też grzebiąc w innych recenzjach.
Mi, oraz innym amatorom taka przypadłość raczej nie robi zbyt wielkiej różnicy. Ale jeśli ktoś podchodzi do treningów nieco bardziej ambitnie, może to być problem. A co, jeśli trzeba wyznaczyć życiówkę? Jednakże, opinie, że zegarki przycinają lub wydłużają trasę słyszałem o bardzo wielu modelach, więc nie dyskwalifikuje FitBita z tego powodu.
Podczas około dziesięciu zarejestrowanych treningów zegarek tylko raz zgubił zasięg GPS. Co ciekawe, nie zarejestrował wówczas całego przebiegu trasy, ale zliczył poprawnie liczbę przebiegniętych kilometrów, tempo i puls.
Podsumowując, uważam, że FitBit Surge poprawnie rejestruje bieganie na poziomie amatorskim. Dziwią różnice pomiędzy zegarkiem a zapisami z Endomondo, które mam w telefonie (powtarzająca się rozbieżność kilku – kilkunastu metrów). Nie sposób jednak stwierdzić, czy błąd jest po stronie zegarka czy aplikacji na telefon.
Bardziej zaawansowanym użytkownikom może przeszkadzać stosunkowo niewielka ilość danych, które (w stosunku do Endomondo) prezentowane są na stronie fitbit. Można je wprawdzie wyczytać z wykresów, ale komu by się chciało to robić, gdy konkurencja oferuje od ręki suche informacje podane na tacy.
Aplikacja i portal Fitbit.com
Niektórym (na przykład mi) wystarcza podsumowanie treningu, na które można rzucić okiem chwilę po biegu. Inni lubią wracać do aktywności, analizować biegi i sprawdzać postępy.
Dla nich FitBit przygotował aplikację na Androida, iOS i Windows dla komórek (podejrzane, przeecież nikt nie pisze aplikacji dla mobilnego Windowsa) oraz wspomniany już wcześniej portal fitbit.com.
Apka na telefon jest na pierwszy rzut oka bardzo przejrzysta i dość minimalistyczna. Na początek prosi o kilka informacji..
Następnie paruje się z zegarkiem (trzeba wpisać pin podany na tarczy zegarka, dzieje się to dość szybko i w przeciwieństwie do np. Garmin Vivosmart udaje się za pierwszym razem) i już po chwili wszystko jest gotowe do użycia. Z poziomu telefonu można podejrzeć wszystkie aspekty życia, które mierzy Surge
A z poziomu strony www są one widoczne na kolorowych wykresach. Poszczególne okna można powiększać, zmniejszać, przesuwać względem siebie, usuwać i dodawać.
Dodatkową motywacją są pojawiające się w telefonie i komputerze medale (np. za 10, 20, 30 tysięcy kroków, najszybsze 10 km itp) oraz wyzwania, które można stawiać przed samym sobą lub konkurować w nich ze znajomymi (o ile ktoś z Waszych znajomych jest zarejestrowany w ekosystemie fitbit).
Moim zdaniem zarówno aplikacja jak i interfejs strony są przejrzyste i przyjazne dla użytkownika. Podoba mi się też fakt, że zegarek nie wymaga instalowania w komputerze kolejnego programu (jestem takim komputerowym purystą, im mniej zainstalowane tym lepiej). Ma to jednak swoją cenę – podczas ładowania zegarka przez kabel nie zsynchronizuje on automatycznie danych – trzeba je zgrać albo poprzez aplikację na telefon, albo przez dołączony do zestawu adapter USB – bezprzewodowo.
Jedyne, co mnie zraziło to zmiana języka w zegarku. Do testów otrzymałem urządzenie z hiszpańskim (wcześniej musiał go używać jakiś loco hombre) i żeby zmienić język na angielski aż musiałem poradzić się Internetu – okazało się to bardziej skomplikowane niż to było potrzebne. Poza tym nie ma się do czego przyczepić – dane szybko „wskakują” z zegarka na serwer, wszystko jest przejrzyste i zrozumiałe
Czujnik pulsu – czy to działa?
Na samym początku zaznaczę, że zawsze uważałem, iż pomiar pulsu to bajer potrzebny zawodowym sportowcom, prawdziwym hardkorom i hipsterom (tym ostatnim głównie dlatego, że bez swojego sojowego latte puls spadłby im do tak niskiego poziomu, że mogli by zapaść w stan hibernacji). Dodatkowo, zniechęcała mnie konieczność noszenia pasa na piersi – ani to wygodne, ani nie chce mi się ciągać jeszcze jednej rzeczy ze sobą na bieganie. Ta druga rzecz chyba nawet bardziej. Tak, jestem leniwy.
Jednak fakt posiadania czujnika w zegarku – to zupełnie zmienia postać rzeczy. Bieganie z pulsometrem automatycznie stało się fajne ;) Ale na poważnie – jak działa pulsometr z FitBit Surge? Bardzo prosto. Świecące na zielono diody, ukryte pod kopertą zegarka naświetlają przez cały czas naczynia krwionośne biegnące w nadgarstku i mierząc prędkość ich kurczenia się (pulsowania) są w stanie podać puls właśnie.
Pomysł wydaje się bardzo banalny w swej prostocie i aż dziw, że ludzie wytrzymywali tyle czasu z tymi niewygodnymi pasami. I dlaczego niektórzy (w tym profesjonaliści) ciągle się z nimi męczą?
Ano wszystko dlatego, że pomiar z nadgarstka nadal jest uważany za względnie niedokładny i niedorównujący czujnikom na klatkę piersiową.
Jak się do tego ma czujnik z FitBit Surge? Cóż, wpasowuje się w ogólny trend.
Zegarek przez większość czasu wskazuje puls. Piszę o tym, ponieważ czasami zdarzało mi się, że gdy to sprawdzałem, wskazanie wynosiło zero. Możliwości były dwie – albo akurat byłem martwy i nie miałem pulsu, albo (bardziej prawdopodobne skoro piszę tą recenzję) czujnik akurat nie chwytał. Działo się tak jednakże tylko w stanie spoczynku – podczas treningów puls zawsze rejestrował się prawidłowo.
Pomiar jest dość skokowy (nie opada o jedną dwie jednostki jak np. w ciśnieniomierzu, tylko od razu o 5 – 10 punktów) ale względnie odpowiada sytuacji (w ruchu – wyższy puls, w spoczynku – niższy). Zgodnie z instrukcją, pomiar dokonuje się co 5 sekund w trybie „normalnym” i co sekundę w trybie treningu.
Podczas treningu wskazania zegarka pokrywały się moimi odczuciami odnośnie włożonego wysiłku i muszę przyznać, że choć do tej pory przyjmowałem takie pomiary za rzecz zbędną, to po zbadaniu swoich możliwości pulsometr pomagał mi określić właściwe tempo. Nie mówiąc już o tym, że z jego pomocą zegarek wyznacza później czas, w którym trening spełniał wymagania treningu cardio, kiedy spalany był tłuszcz itd.
Ze względu na fakt, że nie miałem do tej pory okazji korzystać z na prawdę profesjonalnego urządzenia do pomiaru pulsu, nie mogęstwierdzić jak bardzo daleko FitBit Surge do doskonałości w tym aspekcie. Uważam jednak, że oferowany pomiar jest wystarczający dla amatora z nieco większymi ambicjami i pozwala przyjąć treningowe założenia. Nie przedstawiłbym tych wyników kardiologowi, ale aby sprawdzić, jak organizm reaguje na wyższe tempo – nadają się one jak najbardziej.
Czy Fitbit Surge jest smart?
Oprócz wszystkich sportowych funkcji zegarek ma też ambicje dołączenia do segmentu urządzeń typu „smart” a więc mających łączność z telefonem (poza tą oczywistą, wgrywania do niego treningów). Umożliwia to Bluetooth 4.0 (niski pobór energii i przyzwoity zasięg daje możliwość ciągłego połączenia). Fitbit ściąga ze smartfona SMSy (także z zewnętrznych aplikacji – korzystam z Signal i działa), maile (aplikacja Gmail i Outlook dla Androida), informacje o dzwoniącym oraz umożliwia przełączanie muzyki w smartfonie (nie testowałem, wole odtwarzacz mp3) i to właściwie wszystko.
Otrzymaną wiadomość można przeczytać na ekranie i działa to całkiem poprawnie – ale nic poza tym. Nie ma też żadnych dodatkowych aplikacji, które można by do zegarka wgrać. Funkcje smart są więc w powijakach i takie pozostaną. Nie uważam tego za specjalną wadę – zegarek z GPS to zegarek z GPS, nie mam potrzeby grania na nim podczas treningu w Tetrisa czy rozbieranego pokera.
Podsumowanie, bateria, funkcje, cena i przede wszystkim – dla kogo?
Na sam koniec wpadało by jeszcze napisać kilka słów o baterii. Czasy katalogowe to do 7 dni bez GPSa i około 13 godzin z włączonym rejestratorem. Od razu zaznaczam, że używany egzemplarz był ewidentnie nieco dojechany i zapewne gdyby bateria była od początku odpowiednio szanowana, czas pracy wyglądał by nieco inaczej. W zegarku, którego używałem pełne naładowanie wystarczało mi na około 4 – 5 dni używania bez konieczności podłączania do ładowarki i co ważne – BEZ TRENINGÓW i włączania GPSa.
Półtoragodzinny trening biegowy, nawet świeżo naładowany akumulator zużywał tak, że zostawała w nim jedna kreska więcej niż stan prawie całkowitego rozładowania – zegarek trzymał na niej jednak bardzo długo. Jako, że wolałem uniknąć rozładowania Fitbita podczas treningu nie wiem ile dokładnie pociągnie z włączonym GPSem, ale wydaje się, że 5 – 6 godzin ciągłej pracy to absolutne maksimum. Wygląda więc na to, że po pewnym czasie Fitbit Surge ładować będziecie musieli co 4 – 5 dni w trybie fit opaski lub właściwie po każdym dłuższym treningu z rejestracją GPS.
Urządzonko wg. instrukcji ma wodoodporność 5AM, czyli powinno wytrzymać na głębokości do 10m. W tej samej instrukcji jest jednak zapisane, że wytrzymuje wilgoć typu pot czy deszcz – lepiej więc zdjąć zegarek podczas wizyty na basenie czy nawet pod prysznicem.
Na (prawie) sam koniec, przed podsumowaniem zostawiłem sobie cenę. FitBit Surge kosztuje na dzień dzisiejszy, a więc już sporo czasu od premiery około 900 – 1000 złotych w sprawdzonych sklepach. Strona fitbit.com proponuje zakup urządzenia za 199 funtów, więc można powiedzieć, że cena w polskich sklepach jest nawet lepsza niż ta z europejskiej oferty producenta (szok!). Czy zegarek jest wart tej ceny? Może najpierw skupmy się na jego zaletach i wadach:
Zalety, czyli dlaczego warto kupić FitBit Surge
+ wygląd – pasuje i do tańca i do różańca i nawet do bardziej oficjalnych kreacji
+ możliwość rejestrowania różnych sportów
+ rejestrowanie dziennych aktywności (służy jako fit opaska)
+ czujnik pulsu
+ wyraźny, kontrastowy wyświetlacz
+ sprawna i przejrzysta aplikacja mobilna
+ treningi można eksportować do Endomondo
Wady, czyli może lepiej pomyśleć o czymś innym?
– mam wątpliwości co do dokładności pomiaru GPS (kilkadziesiąt metrów różnicy w stosunku do Endomondo)
– ograniczona wodoodporność
– gniazdo ładowania podtane na uszkodzenia
– brak inteligentnego budzenia
– ograniczone „smart” funkcje
Uważam, że FitBit Surge jest bardzo fajnym sprzętem, ale zdecydowanie nie dla wszystkich. Świetnie sprawdzi się na ręku sportowca – amatora lub po prostu osoby aktywnej – kogoś, kto lubi ruch, chce śledzić swoje treningi, postępy oraz rejestrować dzienną aktywność. Oferuje wręcz wyniesienie sportowych doświadczeń na nieco wyższy poziom dzięki rejestracji trasy bez konieczności taszczenia ze sobą telefonu i czujnik tętna. Wszystkie pozostałe usprawnienia, jak odczytywanie powiadomień z telefonu, kilka możliwości konfiguracji wyświetlacza i przeliczanie ruchu na ilość przebytych pięter, kalorie itp to miłe dodatki, które sprawią, że gadżet nie znudzi sięzbyt szybko i nie wyląduje w szufladzie.
Wydaje mi się jednak, że hardkorowi zawodnicy, poszukujący GPSu dokładnego co do metra, czujnika pulsu z rejestracją co do uderzenia serca, ścigania się z własnymi rekordami czy miliona różnych statystyk powinni poszukać bardziej wyspecjalizowanego sprzętu, stworzonego bardziej pod ich wymagania.
Fitbit Surge dostaje ode mnie
Zapraszam do licytacji Fitbit Charge 2:
http://allegro.pl/show_item.php?item=7156431017
Zapraszam do licytacji Firbit Charge 2:
http://allegro.pl/show_item.php?item=7156431017
Witam. Od dziś mam fitbit surge lecz po angielsku
Nie mogę nigdzie znaleźć menu by zmienić na polskie. Ktoś może wie gdzie to na necie można znalesc. Szukałem ale nigdzie nic nie pisze jak to zrobić.
Witam mam ten sam problem!! Nigdzie nie moge znalezc info gdzie lub jak mozna zmienic jezyk w Fitbit surge. Jakies pomysly ?
Dyzio – znalazlem cos takiego : @Anna – też się z tym męczyłem. Musisz połączyć zegarek z serwisem fitbit.com (robisz to podłączając sprzęt do komputera). I jak już założysz tam konto i zalogujesz się na swój profil (tam, gdzie widzisz wszystkie postępy). Na dole, na samiusieńkim dole po prawej stronie będziesz miała region. Ja zmieniłem na United Kingdom i po kilku chwilach zegarek mówił już po angielsku :)
Hej, spóźniłem się z odpowiedzią – dokładnie tak, jak napisałeś dano, dzięki :)
Witam – mam pytanie – uprawiam duathlon – czyli rower+bieganie czy można jakoś to ustawić w SURGE bez przełączania trybów tak żeby rejestrował trasę automatycznie czyli np 3km bieganie 2km rower 3 km bieganie ?
Dzieki
Właśnie zakupiłam Fitbit surge dla 18-letniego syna. Dostałam bez instrukcji obsługi, jak, gdzie i co ustawić. od czego w ogóle zacząć, żeby cokolwiek działało. Może ktoś ma w pdf taką instrukcję. Byłabym bardzo wdzięczna.
@Beata – wprawdzie po angielsku ale może pomoże ?
https://staticcs.fitbit.com/content/assets/help/manuals/manual_surge_en_US.pdf
A takie niedrogie zegarki jak Garett. Jak one nadają się do sportowego stylu życia? Proszę o jakiś komentarz na ten temat. :)
jacekEs czy masz rozmiar L?! mógłbyś go zmierzyć ile cm ma pasek długości i ile do dziurek min-max. Moja ręka w nadgarstku to 19cm
obecnie korzystałem z charge hr miałem rozmiar L według producenta to długość 15,7-19,3 cm a według metrówki wychodzi długość paska 24 a rozstaw dziurek 16-22,5 cm co w ogóle nie pokrywa się z tym rozmiarem (zaś XL ma rozmiar 19,3-22,1), nawet w żony S się zapiąłem na ostatniej dziurce rozstał 13,7-15,7
Powiedz mi czy on jest wodoodporny spotkałem się z dwiema opiniami pierwsza że ma 5Atm a druga nie należy w nim pływać a nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu i myciu. – bo właśnie mój fitbit charge hr utopił się po roku użytkowania.
Hej Piotr – miałem rozmiar L/M (tak się nazywał, wg. oznaczenia producenta). W pewnym momencie przymierzałem się też do okazyjnego zakupu wersji w rozmiarze S, ale obliczyłem, że zapinałbym go dosłownie na ostatnią dziurkę, więc zrezygnowałem.
co do wodoodporności to ja testowałem go tylko pod prysznicem i tylko to mogę potwierdzić – kąpiele mu nie groźne. Niczego innego nie potwierdzę, bo nie sprawdzałem sam, a pinie w necie faktycznie są różne.
no to właśnie dotarł do mnie surge rozmiar L i powiem ci że 3 dziurki przed końcem a w charge hr miałem jeszcze 8 dziurek :) (taka różnica w pasku tego samego producenta) ale surge mnie normalnie mega zaskoczył szkoda tylko (albo nie wiem) czy jako aktywność fizyczną można coś innego wpisać – z wysokości komputera. bo na cholere mi joga :) może sporty drużynowe.
A dla tych co jeszcze przeczytają i będą się zastanawiać co wybrac to info takie że mało firm daje możliwość sledzenia swojej aktywności w telefonach z Windows phone a fitbit własnie uzytkowników m.in. Lumii nie olał
to odpowiedz do Piotra ale z jakiegoś powodu nie mam pod jego komentarzem opcji „odpowiedz”
Jak otworzysz stronę http://www.fitbit.com to w opcjach jest coś takiego jak: exercize shortcuts i tam wybierasz dyscypliny sportu
Ze względu na pasek zegarek nie nadaje sie do niczego!! Mam od niego alergie na skórzę! Fitbit umywa ręce oczywiście mówiąc że się nie myjemy.
W instrukcji radzi aby skóra pod paskiem impasem była cały czas sucha, nawet podczas ćwiczeń czy całodniowej wyprawy w góry. Co jest nie możliwe. Nie polecam!!
Ze względów skórnych nie można go używać! Jak za tą cenę nie warto!
Łukasz – dla każdego coś innego.
Ja podczas testów nosiłem zegarek dzień i noc i nie dostałem uczulenia. Nie spotkałem się też z innymi takimi opiniami – więc widać, że ten materiał nie zagrał po prostu z Twoją skórą i tyle.
Proszę nie porównywać tego zegarka (i nie tylko tego )z Endomodno,które jak wszystkim wiadomo oszukuje.Oszukuje przede wszystkim dlatego ,gdyż pracuje na różnych urządzeniach, o różnie działających modułach GPS.
@Zibi – zapewne tak, i wiele osób ma w Endomondo różne odczyty. Tak jest zresztą z każdą aplikacją w telefonie, bo dużo zależy od modułu GPS ale też (niespodzianka!) od samego GPSu (czyli satelit, położenia, ukształtowania terenu, itp). Ale dla bardzo wielu biegających amatorsko osób (w tym dla mnie) Endomondo jest jedynym źródłem na wskazania z GPS i dlatego właśnie do niego porównuje.
Witam
Nie miałeś problemu z ustawieniem powiadomień sms i połączeń?
Mam telefon Huawei P8 android i mimo usilnych starań(forum fitbit, instrukcje, pomoc, mail od FitBit) cały czas nie mogę synchronizować tych działań a co ciekawe zmiana muzyki działa bez zarzutu
Mati
@Mati – niestety (a może na szczęście) nie miałem żadnych problemów. W aplikacji Fitbit ustawiłem, które mają wysyłać powiadomienia i po prostu działało. Tak myślę – może kluczem jest to, że masz aplikacje, których Fitbit nie widzi / nie współpracuje z nimi? U mnie np. wyświetlało powiadomienia z Gmail a z Outlook już nie. Tak samo SMSy i komunikatory – wyświetlało mi powiadomienia z aplikacji Signal a z Hangouts i Telegram już nie. A z tego co wiem, to Huawei ma dużo aplikacji dedykowanych jako zamienniki do oficjalnych apek – może to jest jakiś klucz do rozwiązania problemu? Poeksperymentować z apkami?
Czy możesz proszę zdradzić jak udało ci się zmienić język w zegarku? Właśnie się z tym męczę, mój jest po niemiecku, a wolałabym mieć w języku angielskim, tak samo jak aplikacje na iPodzie.
Dzięki z góry.
@Anna – też się z tym męczyłem. Musisz połączyć zegarek z serwisem fitbit.com (robisz to podłączając sprzęt do komputera). I jak już założysz tam konto i zalogujesz się na swój profil (tam, gdzie widzisz wszystkie postępy). Na dole, na samiusieńkim dole po prawej stronie będziesz miała region. Ja zmieniłem na United Kingdom i po kilku chwilach zegarek mówił już po angielsku :)
Siemanko powiedz mi czy czy jest mozliwosc zmiany jezyka na Polski czy tylko na Agielski ?
Hej, niestety, nie znalazłem opcji zmiany na polski.
Witam,dzięki za fajną recenzję odnośnie Surge,ja trenuję z pulsometrem PC 10.11 Sigmy oraz nokią z endomondo jest to trochę uciążliwe ta opaska i jeszcze telefon na ramieniu.Chciałbym kupić cosik na nadgarstek tylko nie wiem co.Mam pytanie na oli są opaski fitbit surge już za około 400zł z info. uzyskanych od jednego z wystawiających dowiedziałem się ,że fitbit jest nowy w oryginalnym opakowaniu przywieziony z Angli lub inny gosciu oświadczył że są one powystawowe mają lekkie mikroryski i teraz pytanie czy opłaca się to kupić.Drugie pytanko jaki inny lepszy sprzęcik można byłoby mi polecic. Pozdrawiam
@Robi – jeśli te powystawowe wersje będą działały, to pewnie że warto, bo jest dużo taniej. A jeśli chodzi o inne sprzęty, to polecam tylko to co sam przetestuję, więc jak na razie wybór mam niewielki, bo Fitbit Surge to jedyny zegarek z GPSem jaki testowałem :)
Witam,
A czy orientuje się pan czy jest tam opcja ustawiania alarmu na tempo? Ustawiam sobie, że chcę trenować w tempie 4:15-4:20 min/km i zegarek będzie mnie informował jeśli wyjdę poza widełki?
Pozdrawiam
@Stachu – niestety nie szukałem tej opcji więc głowy nie dam, ale testowałem wszystko co się dało i wydaje mi się, że jednak nie da się tego ustawić.