Tyle czasu już nic nie pisałem, że nawet nie będę oszukiwał ani Was ani siebie, że to kolejny wielki powrót na bloga, albo, że od tej pory już wszystko będzie przepięknie. Jak będzie, to zobaczymy. Myślę jednak, że dla bloga, który powstał, aby dzielić się spostrzeżeniami na temat zdrowego stylu życia, biegania, diety, itd – powrót do pisania z okazji recenzji burgera jest w pewien sposób, hmm, znamienny.
Nie ma co ukrywać, że ostatnio obijam się na całego, zrzucając wszystko na karb roztrenowania i męczących mnie kontuzji. A skoro już odpoczywam, to czemu by sobie nie pofolgować i zbadać, o co chodzi z nową kanapką w Mc Donald’s. Szczególnie, że nowa reklama podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż to żenujące gówno (wybaczcie mój francuski) z ludźmi, którzy są STRASZNIE ZASKOCZENI, BO W Mc DONALD’S SĄ DOBRE BURGERY

W najnowszym spocie postanowiono zrezygnować z hipsterów, na rzecz.. policyjnych hipsterów?
Nie zmienia to faktu, że wizja czegoś, czego jeszcze nie jadłem (albo, w przypadku Mc Donald’s DAWNO nie jadłem – oni lubią powtarzać promocję, pomyślcie o kanapce drwala, która wraca do menu częściej niż przeziębienie w okresie jesiennym) – a więc ta wizja podjarała mnie na tyle, że już na następny dzień po obejrzeniu tej reklamy pojawiłem się w restauracji ze złotymi łukami na szyldzie.
Nie musiałem przeprowadzać żadnego przesłuchania aby ustalić, że w nowym menu do wyboru jest Chrrupiący Kurczak Burger, Chrrupiący Kurczak Burger Na Ostro oraz Chrrupiący Kurczak Mc Wrap. W ofercie są jeszcze ziemniaczane łódeczki, ale gdybym miał ochotę na łódkę, to bym sobie wypożyczył jakąś na Odrze, a nie szedł do fast foodu, więc pominę je milczeniem.


Na pierwszy ogień wjechała kanapka łagodna, dopiero za drugim podejściem szarpnąłem się na wersję ostrą oraz Mc Wrapa.
Chrrupiący Kurczak Burger – na ostro, na ostrzej i w Wrapie
Czy przed dwa RR chrupie bardziej? Ciężko powiedzieć, nie próbowałem Chrupiącego Kurczak Burgera, do wyboru był tylko ten z ortograficznym błędem. Uważam, że kanapka jest poprawna.
Postawiono na to, co ostatnio lubię w sezonowych ofertach Maka, czyli świeże warzywa, czerwoną cebulkę (ach ta moja polska natura i miłość do cebuli!), pomidora oraz sałatę, ale taką z tych chrupiących i mocno zielonych. i co ważne – w jednym kawałku. Fajnie, bo w niektórych burgerach sałata wygląda jakby papier, po którym pisał jeszcze Gall Anonim przepuszczono przez niszczarkę i dopiero wrzucono do kanapki.

Do warzyw dodano plasterek sera cheddar – za nim akurat niespecjalnie przepadam, ale to hamburgerowy klasyk, jakoś nikt nie sprzedaje smażonej wołowiny z serem morskim a wszystko jest podlane sosem, który na początku przypominał mi BBQ, a okazał się remiksem sosu majonezowo -ostrego z sosem z karmelizowanej cebulki. Ogólnie, gdyby zrezygnowano z tego ostatniego, chyba smakowało by mi bardziej.


To samo znajdziecie w Mc Wrapie, tylko bułkę (zamiast zwykłej smutnej buły jest tu wersja obsypana sezamem i makiem, a także albo mi się wydaje, albo nieco słodka w smaku) – bułkę zastąpiono wrapowym plackiem. Wg. mnie smakuje słabiej niż zwykły burger ale za to wygodniej się go je w aucie.

Natomiast wersja pikantna, czyli Chrrupiący Kurczak Burger na ostro w ogóle mi nie podszedł. Odebrano mu cebulę (!) (Husaria, do boju za cebulę naszą i Waszą!) a sos z karmelizowanej cebulki zastąpiono sosem SRIRACHA, czyli wywodzącym się z Tajlandii przecierem pspryczek chilli, octu, czosnku i soli. Mi to totalnie nie podchodzi, a sriracha pomimo tego, że niby jest ostra, to wg. mnie jest przede wszystkim kwaśna.


Dlatego Chrrupiącego Kurczak Burgera na Ostro uważam za niewypał i zdecydowanie nie polecam.
Na koniec jeszcze kilka słów o Chrrupiącym kurczaku, czyli mięsnym wkładzie, który znajdziecie w burgerach i w wrapie (spróbujcie to wymówić, w wrapie w wrapie w wrapie). Mc Donald’s chwali się tym mięsem jak może – wg. przekazu jest mega soczyste i ma chrupiącą panierkę. Nawet po wejściu na tę stronę, przewijając ją w dół można zobaczyć jak smakowicie rozdzielają się kawałki mięsa. I tutaj zaskoczenie – faktycznie tak jest. Po Maku spodziewałbym się, że produkt finalny będzie smakował tak na 30 % tego, co w reklamie, a ten kotlet jest naprawdę spoko. Panierka w wersji ostrej i tej “zwykłej” jest taka sama – a mianowicie chrupiąca i dość słona, a mięsko, które osłania jest faktycznie miękkie i soczyste, a co najdziwniejsze – nie jest zmielone. Nie wiem jaki to kawałek kuraka, bo kotlet jest wręcz za miękki na pierś – ale smakuje przednio. Mam tylko nadzieję, że nie jest to jakaś fast foodowa magia i ten kurczak nie jest tak naprawdę jakąś mazią, która udaje mięso. Ale nie wygląda, więc nie myślę o tym i jem ze smakiem.

Na koniec chciałem jeszcze wrzucić tabelkę z kaloriami i wartościami odżywczymi, ale na razie musicie obejść się smakiem – Mc Donald’s nie ma tej informacji na swojej stronie. Zobaczymy, może wyszpieguję to podczas następnej wizyty.
I byłbym zapomniał – kanapka kosztuje około 15 złotych. Nie jest to cena specjalnie niska, bo jak mawia moja babcia (która dawno nie była w sklepie, więc gada bzdury) – za tyle można zrobić obiad dla rodziny, ale przynajmniej nie przesadzili z ceną typu 19 – 20 zł, która potrafi się tam czasami przydarzyć.
Chrrupiący Kurczak Burger i jego wszystkie odmiany dostają dziś u mnie solidne
Twój blog powinien nazywać się jestesmyglodni.pl ?