Chrupiący Kurczak Burger po raz kolejny powraca do Mc Donald’s, więc to chyba dobry czas aby przypomnieć sobie, że kiedyś zrecenzowałem tą całkiem zacną kanapkę. Bo chociaż z ruchem u mnie ostatnio kiepsko, to jeśli chodzi o jedzenie – radzę sobie nad podziw dobrze i na dodatek widać to po mnie. Oczywiście nie mówię tu o żadnej diecie – po prostu dużo jem a masa idzie w górę. No ale jak to mówią, najpierw masa a potem.. a potem będę się martwił.
Nie ma co ukrywać, że ostatnio obijam się na całego, zrzucając wszystko na karb roztrenowania i męczących mnie kontuzji. W wyjściu na trening nie pomaga też pandemia, ale ja wolę zrzucać winę na zdrowotne defekty. A skoro już odpoczywam, to czemu by sobie nie pofolgować i zbadać, o co chodzi z nową kanapką w Mc Donald’s. Szczególnie, że nowa reklama podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż to żenujące gówno (wybaczcie mój francuski) z ludźmi, którzy są STRASZNIE ZASKOCZENI, BO W Mc DONALD’S SĄ DOBRE BURGERY
W najnowszym spocie postanowiono zrezygnować z hipsterów, na rzecz.. hmm, policyjnych hipsterów?
Nie zmienia to faktu, że wizja czegoś, czego jeszcze nie jadłem (albo, w przypadku Mc Donald’s DAWNO nie jadłem – oni lubią powtarzać promocję, pomyślcie o kanapce drwala, która wraca do menu częściej niż przeziębienie w okresie jesiennym) – a więc ta wizja podjarała mnie na tyle, że już na następny dzień po obejrzeniu tej reklamy pojawiłem się w restauracji ze złotymi łukami na szyldzie.
Nie musiałem przeprowadzać żadnego przesłuchania aby ustalić, że w nowym menu do wyboru jest Chrrupiący Kurczak Burger, Chrrupiący Kurczak Burger Na Ostro oraz Chrrupiący Kurczak Mc Wrap. W ofercie są jeszcze ziemniaczane łódeczki, ale gdybym miał ochotę na łódkę, to bym sobie wypożyczył jakąś na Odrze, a nie szedł do fast foodu, więc pominę je milczeniem.
Na pierwszy ogień wjechała kanapka łagodna, dopiero za drugim podejściem szarpnąłem się na wersję ostrą oraz Mc Wrapa.
Chrrupiący Kurczak Burger – na ostro, na ostrzej i w Wrapie
Czy przed dwa RR chrupie bardziej? Ciężko powiedzieć, nie próbowałem Chrupiącego Kurczak Burgera, do wyboru był tylko ten z ortograficznym błędem. Uważam, że kanapka jest poprawna.
Postawiono na to, co ostatnio lubię w sezonowych ofertach Maka, czyli świeże warzywa, czerwoną cebulkę (ach ta moja polska natura i miłość do cebuli!), pomidora oraz sałatę, ale taką z tych chrupiących i mocno zielonych. i co ważne – w jednym kawałku. Fajnie, bo w niektórych burgerach sałata wygląda jakby papier, po którym pisał jeszcze Gall Anonim przepuszczono przez niszczarkę i dopiero wrzucono do kanapki.
Do warzyw dodano plasterek sera cheddar – za nim akurat niespecjalnie przepadam, ale to hamburgerowy klasyk, jakoś nikt nie sprzedaje smażonej wołowiny z serem morskim a wszystko jest podlane sosem, który na początku przypominał mi BBQ, a okazał się remiksem sosu majonezowo -ostrego z sosem z karmelizowanej cebulki. Ogólnie, gdyby zrezygnowano z tego ostatniego, chyba smakowało by mi bardziej.
To samo znajdziecie w Mc Wrapie, tylko bułkę (zamiast zwykłej smutnej buły jest tu wersja obsypana sezamem i makiem, a także albo mi się wydaje, albo nieco słodka w smaku) – bułkę zastąpiono wrapowym plackiem. Wg. mnie smakuje słabiej niż zwykły burger ale za to wygodniej się go je w aucie.
Natomiast wersja pikantna, czyli Chrrupiący Kurczak Burger na ostro w ogóle mi nie podszedł. Odebrano mu cebulę (!) (Husaria, do boju za cebulę naszą i Waszą!) a sos z karmelizowanej cebulki zastąpiono sosem SRIRACHA, czyli wywodzącym się z Tajlandii przecierem pspryczek chilli, octu, czosnku i soli. Mi to totalnie nie podchodzi, a sriracha pomimo tego, że niby jest ostra, to wg. mnie jest przede wszystkim kwaśna.
Dlatego Chrrupiącego Kurczak Burgera na Ostro uważam za niewypał i zdecydowanie nie polecam.
Na koniec jeszcze kilka słów o Chrrupiącym kurczaku, czyli mięsnym wkładzie, który znajdziecie w burgerach i w wrapie (spróbujcie to wymówić, w wrapie w wrapie w wrapie). Mc Donald’s chwali się tym mięsem jak może – wg. przekazu jest mega soczyste i ma chrupiącą panierkę. Nawet po wejściu na tę stronę, przewijając ją w dół można zobaczyć jak smakowicie rozdzielają się kawałki mięsa. I tutaj zaskoczenie – faktycznie tak jest. Po Maku spodziewałbym się, że produkt finalny będzie smakował tak na 30 % tego, co w reklamie, a ten kotlet jest naprawdę spoko. Panierka w wersji ostrej i tej „zwykłej” jest taka sama – a mianowicie chrupiąca i dość słona, a mięsko, które osłania jest faktycznie miękkie i soczyste, a co najdziwniejsze – nie jest zmielone. Nie wiem jaki to kawałek kuraka, bo kotlet jest wręcz za miękki na pierś – ale smakuje przednio. Mam tylko nadzieję, że nie jest to jakaś fast foodowa magia i ten kurczak nie jest tak naprawdę jakąś mazią, która udaje mięso. Ale nie wygląda, więc nie myślę o tym i jem ze smakiem.
Na koniec chciałem jeszcze wrzucić tabelkę z kaloriami i wartościami odżywczymi, ale na razie musicie obejść się smakiem – Mc Donald’s nie ma tej informacji na swojej stronie. Zobaczymy, może wyszpieguję to podczas następnej wizyty.
I byłbym zapomniał – kanapka kosztuje około 15 złotych. Nie jest to cena specjalnie niska, bo jak mawia moja babcia (która dawno nie była w sklepie, więc gada bzdury) – za tyle można zrobić obiad dla rodziny, ale przynajmniej nie przesadzili z ceną typu 19 – 20 zł, która potrafi się tam czasami przydarzyć.
Chrrupiący Kurczak Burger i jego wszystkie odmiany dostają dziś u mnie solidne
Twój blog powinien nazywać się jestesmyglodni.pl ?