Jedną z częstszych dróg, którą wybierają osoby, trafiające pierwszy raz na jestesmyfajni.pl jest poszukiwanie w Internecie sposobu jak wreszcie skończyć z jedzeniem cukru.
Brawo moi drodzy, wreszcie zrobiliście pierwszy krok aby zerwać z tym słodkim narkotykiem, którym wszyscy (włącznie ze mną) faszerujemy się codziennie w zdecydowanie zbyt dużych ilościach.
A może już spróbowaliście odstawić słodycze? Udało się? Wytrzymaliście dzień / tydzień / miesiąc ? Nie? No właśnie…
Co tam, ćpunku!?
Wydaje mi się, WRÓĆ – jestem pewien, że większość osób, która próbowała kiedyś skończyć z jedzeniem cukru (lub nieco uogólniając – słodyczy) podchodzi do tematu tak, jakby było to coś błahego, nie ważnego – fajnie było by w końcu przestać jeść słodycze, ale nawet jak się nie uda, to przecież też dobrze, bo poranna kawa nie smakuje tak samo bez ciasteczka, haha, prawda Pani Krysiu?
BŁĄD!
A teraz wyobraźcie sobie, że problem, z którym nie potraficie skończyć to wódka, papierosy, kradzieże w sklepie czy jadąc z grubej rury np. heroina. Nadal twierdzilibyście, że poranek w pracy bez strzała w żyłę to przecież nie to samo, haha, prawda Pani Krysiu? Albo, że skoro już jestem w sklepie, to mogę obalić ćwiarę, w końcu mam dzisiaj stresujący dzień, haha, prawda Pani Krysiu?
(żeby nie było, Pani Krysia jest w tej sytuacji całkowicie niewinna, wybrałem ją do przykładu bo tak akurat mi się napatoczyła. W głowie mi się napatoczyła).
Przecież nikt nie będzie podstawiał alkoholikowi pod nos flaszki, a żadna osoba o zdrowych zmysłach nie będzie uzależnionemu od narkotyków posypywać krechy.
Więc dlaczego ciągle podtykacie mi pod nos słodycze?
Jak rzucać, to porządnie
Rzucał ktoś kiedyś palenie? Ja na przykład nigdy nie miałem takiej potrzeby (jakoś nigdy nie wciągnąłem się w ten nałóg) ale pamiętam znajomych, którzy najpierw „ograniczali”, potem palili „już tylko jednego dziennie” potem to już tylko chodzili dotrzymać towarzystwa tym, którzy palili a tak naprawdę to palili nadal i w większości palą aż do tej pory.
I według mojego doświadczenia dokładnie tak samo jest z cukrem.
Kiedy próbowałem odstawiać słodycze stopniowo zawsze nadchodził moment, że po pierwszym „dozwolonym” ciastku sięgałem po następne i jeszcze jedno aż w końcu napychałem się nimi do nieprzytomności.
Gdy pozwalałem sobie na coś słodkiego tylko do południa, szybko zmieniłem godzinę dwunastą na szesnastą a potem na dwudziestą (w końcu późno chodzę spać, więc co mi szkodzi, nie?)
Starałem się też w ogóle nie jeść słodyczy, wykluczając z tej zasady tzw. sytuacje towarzyskie (to już w ogóle był przekombinowany sposób, ale kto zrozumie desperata) W końcu ciężko wytłumaczyć na rodzinnym spotkaniu wszystkim po kolei, że nie jem tortu nie dlatego, że jestem jakiś dziwny, tylko dlatego, że uważam, że nawet ta odrobina słodyczy wybije mnie z mojego planu rozstania się z cukrem. Jacek, jedz i nie pierdol – w końcu ten jeden kawałek ciasta ci nie zaszkodzi – skoro i tak nie jesz cukru przez cały tydzień to ten jeden raz nic się nie stanie. prawda? NO WŁAŚNIE ŻE NIEPRAWDA!
Dziś nauczony doświadczeniem swoim i innych, mogę śmiało powiedzieć, że jeśli chcecie rzucić, to…
Z cukrem należy zerwać szybko i boleśnie
Nie ma od jutra, od świąt, że zacznę po urodzinach – jeśli chcecie rzucić słodycze (a w perspektywie biały cukier) zróbcie to teraz, w tej sekundzie.
Ot tak, po prostu od teraz koniec ze słodyczami. Koniec ze słodzeniem kawy, z dżemem na kanapce i tym rozpoczętym słoikiem Nutelli, który macie w szafce. To wszystko idzie PRECZ
Pozostałe w domu słodkości oddajcie znajomym, rodzinie, zanieście do pracy (chociaż tam też będą kusić) albo w ostateczności wyrzućcie do śmieci, niech freeganie też mają co jeść.
Nie ma się co nastawiać na to, że tabliczka czekolady schowana w barku pomoże Wam ćwiczyć silną wolę, bo gdy nadejdzie cukrowy głód (tak, taki sam jak ten, który męczy innych uzależnionych) to wciągniecie ją razem z papierkiem. Nawet pisząc te słowa mylę o czekoladzie, którą mam w domu – muszę koniecznie się jej pozbyć!
Gdy odstawiłem cukier na dwa miesiące nie było dla mnie zmiłuj. Domowe imprezki ? Współpracownicy częstujący ciastem? Zjedzenie przeze mnie kawałka ciasta może zapewnić pokój na Bliskim Wschodzie? Dziękuję – nie biorę. I dałem radę.
Potem ubzdurałem sobie, że jestem silny i mogę sobie czasami pozwolić na kawałek ciasta do towarzystwa. Nic bardziej mylnego! Znowu wróciłem w szpony nałogu. Opamiętałem się dopiero niedawno, gdy będąc poza domem zamiast obiadu kupiłem półlitrowe lody i paczkę ciastek. Cukier poszedł w odstawkę na tydzień, ale potem przyszły imieniny, urodziny, dzień Matki i znowu wydawało mi się, że mogę zjeść jeden kawałek ciasta. I zaczęło się – po raz kolejny wpadłem w ciąg.
Przypomina wam to coś? Nie? A alkoholika, który nie może sobie pozwolić nawet na łyk piwa? Palacza, który unika papierosów, choć ciągnie go do nich jak cholera? Macie tak samo z cukrem? To bierzcie przykład z walczących z innymi uzależnieniami i po przeczytaniu tego tekstu skończcie ze słodyczami. Ale tak NAPRAWDĘ – bo jeśli kogoś oszukacie to tylko samych siebie. A zerwać z białym cukrem warto, chociażby z tych dwudziestu powodów.
Jestem na odwyku od miesiąca, rzucilam palenie 3 miesiące temu a palilam jak smok i zaczęłam tyc, jadłam tyle samo słodkiego co wcześniej ale organizm bez fajek (mniejszy metabolizm i hormony szalały itd) nie mógł sobie poradzić z spalaniem. Jak słyszałam że ludzie przytyli z 20 kg od tak po rzuceniu fajek to mnie to przeraziło . Postanowiłam coś ze sobą zrobić, chodziłam na siłownię itd ale przez brak czasu (pracuje i się uczę) nie było to efektywne. Aż stwierdziłam że jak nie dam rady czegoś robić to może zacznę czegos nie robić i przestałam jeść słodycze i nie dość że nie palę, nie tyje a nawet chudnę i czuję się przy tym wspaniałe, jem teraz więcej owoców (robię sobie smoothie z owoców i pije to do 15 i dzięki temu mnie nawet nie ciągnie do slodyczy, nie choruje, jestem pełna energii, mam dobry humor i mogę tak wymieniać i wymieniać ) a zapomniałam wspomnieć że nikt nie kochał tak bardzo słodyczy co ja. Nie kręcił mnie bekon i fast foody, byłam nawet weganka przez 3lata, ale cuker musiał być. Więc jak ja dałam radę to każdy by był.wstanie. :)
Ja ostatnio przytyłam z 6 kg , pojawiły się rozstępy. MUSZĘ wziąć się w garść. Od dziś zero cukru. Za 5 dni okres – zobaczymy co na to hormony…
No rewelacja…..jestem cukroholikiem i zrozumialam ze bede nim zawsze.
Dobra, od teraz nie jem.
Cukier taki niepozorny, a „owija nas sobie wokół palca”. Trudno z nim zerwać, ale prawdziwy detoks od niego, naprawdę zmienia postrzeganie smaków!
Nie „biorę” juz 5dni.
Pozbyłam się wszystkich czekolad i jak na razie jest okey.
Ale czy przy takim detoksie trzeba też odstawić owoce?
Kunegunda – nie ciągnie Cię do słodyczy? Ja na początku miałem straszne ssanie. Co do owoców – ja jadłem, w końcu cukier w nich zawarty to nie biały cukier z trzciny czy buraków. Ale mimo tego owoce dawkowałem oszczędnie – mimo wszystko to węgle.
A co z miodem?
Dziś jest mój 18 dzień bez cukru! Próbowałam wiele razy, wyczułam moment i jak na razie idzie mi dobrze. Początki były trudne, bowiem potrafiłam zjeść wielką tabliczkę milki DZIENNIE! Kiedy Przytyłam 6 kg do 53 kg uznałam że czas coś ze sobą zrobić. Przestałam się mieścić w wiele ze swoich ubrań. Pierwsze dni były senne i męczące, ale teraz jest dużo lepiej. Mam wrażenie iż poprawił mi się smak. Chyba też straciłam ze 2 kg, bo spodnie są mniej ciasne. W mojej szafce jest pełno słodyczy (M&M’s crispy, ciasteczka zbożowe, rurki waniliowe, 2 x opakowanie bakławy, chałwa, batony musli, princessa etc.) i w ogóle mnie do nich nie ciągnie. :)
Dorota, byle tak dalej :-D ja chwilowo nie mam w sobie siły aby znowu porzucić cukier (bo niestety wróciłem do nałogu) Ale skoro jesteś już 18 dzień bez to na pewno Ci się uda. Znotywuj mnie:-)
Dodam jeszcze, że regularnie od początku roku chodzę na siłownię. Dieta „bye bye cukierki” ma dopełnić dzieła, czyli posiadania dobrej formy. Celem jest wytrzymanie 3 miesięcy. Chociaż jakby mi dobrze szło może bym i wytrzymała dłużej. Boję się, że jak zacznę jeść słodycze to nie skończę, wpadnę wciąg. Ja zmotywowałam się do zmiany całego mojego życia m.in. zaczęłam się uczyć jeżyków.xD A do rozstania z cukrem nic tak nie motywuje jak fakt, że źle się wygląda na fotach z wakacji. Jeśli to nie pomoże to może książka „Zjedz tę żabę”?
Witam. Dokładnie mam tak samo. Wpis bardzo życiowy i dający do myślenia. Cieszę się, że tu trafiłam bo właśnie jestem na detoksie słodyczowo-cukrowym. W sumie to to samo. Mam nadzieje, że wytrwam! :)
Z tym rzucaniem jedna zasada: wszystko co słodkie z domu znika. Niby oczywiste i proste a tak nie jest. Na zakupach też wyłącznie kupowanie rzeczy z listy bez promocji itd.
Ja tam sobie czasem zjem kilka ciastek bo po prostu mam ochotę, ale nie rzucam się zaraz na całe opakowanie (no chyba że to przed okresem to nie ma zmiłuj… hormony szaleją i oddam nerkę za coś słodkiego).
Jeśli potrafisz się opanować to zazdroszczę. Ja albo wytrzymam i nie zjem nic, albo jeśli już zacznę to nie potrafię skończyć. Po prostu wciągam wszystko jak odkurzacz. Więc grunt to nie podłączać się do słodkiego „kontaktu” – wtedy ssawka w odkurzaczu nie ruszy…