Jeśli uznać za prawdziwe potwierdzenie, że przyroda nie znosi próżni, to handel wręcz jej nienawidzi. Rynek biegowego obuwia nie różni się pod tym względem od innych branż i modele, które sprzedawały się dobrze w 2014 muszą mieć swoich następców.
Przyznam, że zawsze z zainteresowaniem śledzę takie nowinki, więc pojawienie się w sklepach Adidas Supernova Glide Boost 7 oraz Nike Air Zoom Pegasus 32 nie mogło umknąć mojej uwadze. W poprzednich wersjach obydwu butów biegałem, obydwa sobie chwaliłem i zresztą pełnią one nadal honory na mojej półce z treningowymi butami. Jak więc prezentują się ich następcy? Sam jestem bardzo ciekaw…
Adidas Supernova Glide Boost 7
Glide Boosty z numerem 6 to były super buty. Podobały mi się zarówno zaraz po kupnie, jak i po przebiegnięciu 600 kilometrów.
Są też wariaci, którzy przebiegli w nich ponad 5000 kilometrów, udowadniając, że to naprawdę świetne buty. I nie wiem czy to właśnie dlatego, czy był jakiś inny powód – ale ludzie z Adidasa, projektując Supernova Glide Boost 7 postanowili praktycznie nic w nich nie zmieniać.
Gdyby nie to, że na pudełku nowego modelu jest oznaczenie siódemką, to nowego Glide Boosta można by spokojnie wziąć za „szóstkę”. Wygląd zmienił się tyle co nic – wjechały po prostu nowe wersje kolorystyczne – i dobrze, bo te z zeszłego roku (w szczególności najpopularniejsza męska – niebieska) zdążyły już się nieźle opatrzyć.
Na lepsze zmienił się skład podeszwy – w starszych Glide’ach było to 45 % pianki Boost i 55 % pianki Eva – teraz te proporcje zamieniły się miejscami i Glide Boost 7 oferują nam 55 % pianki Boost i 45 % pianki Eva. Mimo tego, ci, którzy mieli te buty już na nogach twierdzą, że są one nieco twardsze od poprzedniego modelu. Jak to możliwe?
Waga buta wzrosła – o całe 7 gram. Moje 43 i 1/3 z poprzedniego sezonu (razem z wklepanym w podeszwę brudem) waży około 313 gram. Nowe Glide Boost 7 to około 320 gram wagi. Wydaje mi się, że jest to różnica praktycznie nieodczuwalna, szczególnie dla biegaczy amatorów, dla których przecież ten but jest przeznaczony.
Drop buta to 10 mm – nie wiecie co to drop? Ano tóżnica pomiędzy wysokością buta pod piętą a wysokością pod przodostopiem. Człowiek to jednak się uczy całe życie.
Na podeszwach znowu zastosowano gumową warstwę ochronną wyprodukowaną przez producenta opon Continental a na śródstopiu zastosowano mostek Torsion.
Po prześledzeniu wszystkich informacji na temat Adidas Supernova Glide Boost 7 na blogach, youtube i ogólnie w Internecie mogę śmiało Was poinformować – „siódemka” to po prostu „szóstka” w nowej wersji kolorystycznej. Detale, które rzekomo zmieniono nie mają większego znaczenia dla średnio lub nawet mocno zaawansowanego biegacza, dla którego but będzie przecież głównie obuwiem do treningów.
Najbardziej zmieniła się cena – ta rekomendowana przez producenta to 499 zł (oficjalna strona adidasPL KLIK). Naturalnie można je już kupić nieco taniej (o na przykład w runnersclub, KLIK), co nie zmienia faktu, że na ten obuw nadal trzeba wydać około 450 zł. Niezłym pomysłem jest więc poszperanie w necie w poszukiwaniu Supernova Glide Boost 6 – przy dobrych wiatrach można je kupić za około 350 zł – a więc stówę taniej za TAKIE SAME buty z poprzedniego sezonu. Bardzo dobre buty, że jeszcze raz przypomnę.
Nike Air Zoom Pegasus 32
Zdecydowanie świeższym butem (Adidas Supernova Glide Boost 7 miał oficjalną premierę w grudniu 2014) jest Nike Air Zoom Pegasus 32. Po pierwsze – WOW. Ten but ma już 32 odsłonę, co znaczy, że Nike produkuje go dłużej niż VW swojego Golfa. To chyba o czymś świadczy. Ja zachwycałem się tym butem kilka miesięcy temu i tak samo jak Glide Boost 6 nadal służy mi on jako but treningowo – startowy. Po jego zakupie nieco żałowałem, że nie odczekałem jeszcze chwili, ponieważ jakiś czas po premierze modelu pojawiła się bardzo fajna wersja wersja Flash – no ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Dlatego też przyznam, że gdy przeczytałem, że Nike planuje wypuścić kolejny model z serii, oznaczony numerem (a to niespodzianka) 32 to całkiem się na niego napaliłem. W międzyczasie zdążyłem wprawdzie kupić nowe buty do biegania (już niedługo recenzja) ale na nowe Pegasusy czekałem i tak i tak. I doczekałem się… premiery Nike Air Zoom Pegasus 31 w nowej wersji kolorystycznej. Serio, Nike?
No dobra, żartowałem, tak samo jak w przypadku Adidasa jest trochę zmian.
Podeszwa zyskała nową piankę – zamiast Cushion jest teraz Premium Cushion. Hoho, nawet nie wiem jak to skomentować z poważnym wyrazem twarzy. Poza tym bez większych zmian, pod piętą nadal znajduje się poduszka powietrzna Air Zoom Unit, która chroni nasze nogi przed urazami.
Cholewka – jest naturalnie jeszcze bardziej delikatna (przynajmniej wg. zapewnień producenta). Na zupełnie nowe zmienił się system przytrzymywania sznurowadeł – tradycyjne dziurki zostały zastąpione elastyczną linką Flywire – teraz zawiązana sznurówka będzie dodatkowo naciągana przez Flywire dzięki czemu but jeszcze lepiej dopasuje się do stopy. System ten jest już stosowany w topowych butach Nike, więc to, że trafi do Pegasusa było tylko kwestią czasu.
Waga buta zmalała o około 15 gram, a drop zwiększył się o dwa milimetry.
Co ciekawe, wg. wstępnych ocen buty oferują zdecydowanie mniejszą amortyzację niż poprzedni model. Ma to podobno sprawić, że buty będą „szybsze” – jednak czy to właśnie szybkość sprawia, że Pegasusy mają tylu fanów na całym świecie? Wydaje mi się, że nie i że jeśli pogłoski o zmniejszeniu rewelacyjnej amortyzacji okażą się prawdziwe, to ze strony Nike może to być strzał w stopę.
A na koniec coś co tygrysy lubią najbardziej czyli…
Za nową odsłonę Pegasusów Nike życzy sobie 449 zl (oficjalna strona producenta, KLIK). Naturalnie można je kupić już za około 395 zł (np. w runnersclub, KLIK) ale znowu, tak samo jak w przypadku Supernova Glide Boost 7 wydaje się, że najlepiej poszukać sprawdzonych Pegasusów 31 – które ciągle można znaleźć w necie za 250 – 300 złotych.
Nike porażka 2 treningi po 10 km, półmaraton i co….buty zaczęły skrzypieć/chlupotać po każdym kroku……forum i okazuje się że nie tylko ten model z sir zoom tak ma…..reklamacje to jak kopanie z koniem……pozostaje zakładać je bezpośrednio przed biegiem najlepiej na lini startu bo inaczej wstyd z dojściem tak skrzypią
Tom – jeszcze jakiś czas temu napisałbym, że nigdy mnie to nie spotkało, teraz mam jedne skrzypiące buty Adidasa i faktycznie – trochę to słabe, szczególnie, że buty są stricte do chodzenia. Ale serio jest aż tak źle?
ah, ja się czaję na pegasusy 32 …już 260 chodzą…nie chce mi się czekać….do ćwiczeń mam aesicsy dorwane za 179zł (w necie chodzą po 159zł już…), więc się da! ;>
Sheisnot – Pegasusy 31 mają podobno lepszą amortyzację a są jeszcze tańsze :)
Te z kwiatkami to coś dla mnie tylko stanowczo za drogie :( jak na moje skromne potrzeby
Zdzierstwo że ja jebie. Raz kupiłam buty z nowej kolekcji i nigdy więcej (chociaż dużo nie dałam bo 399 zł). Kity wciskają że niby nowe technologie i kij wie co tam jeszcze, a to cały czas to samo. Teraz daję max 250 zł za buty – średnio 199 zł. Wszystko wyrwane na wyprzedażach.
ja tam czasami wydam w przypływie dobrego (albo raczej złego, na pocieszenie) humoru kilka stów za dużo na buty (vide – nowe ultra boosty, które od jakiegoś miesiąca katuje, a za które dałem zdecydowanie ZA DUŻO) – ale po prostu lubię wyrzucać pieniądze w nowe błoto, w stare nie lubię ;) niech to błoto w które już wrzucam kasę przynajmniej fajnie wygląda, a nie jak błoto, które już mam :P
Zgadzam się .A w dodatku tak naprawdę nie masz 100% pewności że kupiłaś buty oryginalne.
Ciekawy wpis. Ja sama biegam w Saucony’ch i na razie nie zamieniłabym ich na żaden inny model. Co śmieszne, gdy je kupowałam mierzyłam też model Nike, ale zupełnie nie zgrywał się z moją stopą :)
Pobiegałabym w tych siódemkach adidasa ale…ciągle mam jeszcze adidas Glide 4. Ciągle w dobrym stanie. But nie do zajechania.